Bartosz Ślusarski: - Jesteśmy nadal w grze
- Jak widać po tabeli nikt nie chce spaść. Ja ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że nie odpuszczę do końca - mówi dla Terazpasy.pl napastnik Cracovii Bartosz Ślusarski .
- Trener Płatek zaskoczył wszystkich wystawiając Cię w meczu z Polonią Warszawa na skrzydle. Ty też byłeś zaskoczony tą zmianą?
- Mnie to nie zaskoczyło, trener przygotowywał mnie mentalnie do gry na tej pozycji. Grałem już na skrzydle, zarówno w Groclinie, trochę również w Anglii i chyba w miarę dobrze to wyglądało. Byliśmy zespołem lepszym, w sumie nieźle graliśmy, a ja czułem się wcale nie najgorzej. Kiedy graliśmy z jednym, wysuniętym napastnikiem, którego ja grałem, rozgrywaliśmy piłkę zbyt schematycznie i zespoły zaczęły nas już rozszyfrowywać, dlatego trzeba było coś zmienić.
.
.
- Kiedy strzelałeś bramkę okazało się jednak, że jesteś dokładnie tam, gdzie rasowy środkowy napastnik powinien się znaleźć?
- Zgadza się, ale najpierw poszła akcja lewą stronę.
- Z Twoim udziałem, zresztą, w początkowej jej fazie?
- Tak, ja zagrałem piłkę do Łukasza Derbicha, Łukasz ?poszedł? lewą stroną? Ale tutaj muszę się przyznać, że mam taką wadę, że się przy takich akcjach rzadko ?podłączam?, rzadko wbiegam w pole karne. Jednak tym razem, nie wiem dlaczego, ?poszedłem? za tą akcją, chociaż już byłem mocno zmęczony, pobiegłem jeszcze, Łukasz zagrał dobra piłkę, ja zgubiłem krycie i piłka wpadła wreszcie do siatki. Znowu gol głową ? nie mogę noga strzelić (śmiech). No ale najważniejsze, że zdobyliśmy komplet punktów, bo my potrzebujemy teraz tych punktów jak powietrza. Dzięki temu, że się nam ta sztuka udała jesteśmy nadal w grze.
- Profesor Filipiak powiedział swego czasu o Bartoszu Ślusarskim ?polisa ubezpieczeniowa Cracovii na utrzymanie?. Po dwóch szybko strzelonych bramkach przydarzyła Ci się jednak dość długa przerwa: dwanaście godzin bez bramki. Czułeś rosnącą presję?
- Nie, no, jak to liczycie??! Niektórzy dwa lata nie strzelają, to takim nie liczycie (śmiech). Ale faktycznie, jest w tym sporo racji, że po tych kilku pierwszych kolejkach oczekiwania wobec mnie bardzo wzrosły, bo strzeliłem w trzech meczach dwie bramki, no i niektórzy już zakładali, że w każdym meczu będę strzelał. Ja nie mówię, że to jest coś złego, ale wtedy jeszcze troszeczkę ta nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna i przyszło coś jakby zmęczenie, brakowało mi świeżości ? nie grałem za dobrze i zespół też nie grał za dobrze, a jak już nawet miałem sytuacje bramkowe, to nie trafiałem. Teraz mi się udało, chociaż dalej będę podkreślał, że jak nie ja, to niech strzela ktoś inny, ale zostały cztery mecze i zrobimy teraz wszystko co w naszej mocy, żeby tylko się utrzymać.
- A co to była za ?zmyłka? z tymi plecami?
- To nie była żadna ?zmyłka?, naprawdę. Przed meczem dostałem zastrzyk przeciwbólowy i tylko dzięki temu zagrałem ? inaczej bym nie wyszedł do gry. To są ?sprawy lędźwiowe?, tak upadłem na treningu, potem zszedłem z treningu, ale do meczu nic nie robiłem tak naprawdę, tylko na rozgrzewce wczoraj byłem i to wszystko. Naprawdę w zasadzie nie powinienem grać.
- Do meczu w Wodzisławiu się wykurujesz?
- Jeśli nie, to będzie trzeba wziąć nowy zastrzyk ? i tyle.
- Jak to się stało, że to właśnie Ty ? zawodnik, który ma na swoim koncie dopiero kilka występów w barwach Cracovii - zostałeś teraz kapitanem?
- Byłem kapitanem dwa razy ? w meczu ze Śląskiem i z Polonią Warszawa. Było to spowodowane tym, że Arek Baran zaczął mecz na ławce rezerwowych, a ja go zastępowałem. Podobnie było ze Śląskiem, kiedy Arek pauzował.
- No tak, ale zastępcą kapitana był do tej pory Marcin Cabaj?
- To prawda, ale trener stwierdził, że kapitanem powinien być zawodnik z pola - ja nie wiem, czy powinien być, ale tak powiedział trener i nam nie pozostaje nic innego jak się temu podporządkować ? zawodnik, który dużo krzyczy, a ja taki jestem. Trener po prostu uznał, że teraz Marcin nie będzie biegał do każdej konfrontacji z sędzią z bramki i zadecydował, że to ja będę zastępował Arka w roli kapitana. No i staram się to robić.
- Czy w tej sytuacji, kiedy starłeś się z obrońcą w polu karnym należał nam się Twoim zdaniem rzut karny, czy nie?
- Nie, nie było karnego, sędzia się nie pomylił. Gdyby mnie zawodnik Polonii trochę popchnął to by był karny, ale... (śmiech). Nie, no głupia żółta kartka z mojej strony.
- Jak Ci się grało z Jakubem Kaszubą jako partnerem w ataku?
- Bardzo dobrze, na początku meczu dzięki temu nowemu ustawieniu zaskoczyliśmy Polonie i mieliśmy w ataku więcej miejsca. Dopiero kiedy w piętnastej minucie pokombinowali i przesunęli Lazarevskiego trochę się to zmieniło. Dobrze też Łukasz Derbich ?chodził? lewą stroną, słał fajne wrzutki, ta lewa strona im się odkrywała, z drugiej strony Paweł Sasin z Darkiem Pawlusińskim też ich parę razy ?rozmontowali?. Dopóki graliśmy jednym wysuniętym napastnikiem to, powiem szczerze, ja już miałem ciężki żywot z tymi obrońcami. Oni już się zorientowali jak gra Cracovia, bo faktycznie graliśmy dużo piłek na mnie i ja starałem się je przytrzymywać, ale nie było z tego gry. Natomiast grając z Jakubem Kaszubą w ataku miałem już więcej miejsca, on mi też to miejsce robił, ściągając na siebie bardzo umiejętnie obrońców. Zresztą z tego co mówił w szatni ?Kasza?, to należał nam się karny za faul na nim. Mógł tez strzelić dzisiaj bardzo ładnego gola, niestety zabrakło mu trochę szczęścia. Tak, czy inaczej, wydaje mi się w każdym bądź razie, że byliśmy dzisiaj zespołem lepszym.
- Jak zabiegi motywacyjne, jakie Wam zaaplikował trener Płatek wpłynęły na Wasza postawę?
- Wyjazd do Zakopanego to była trochę taka zabawa. Spotkaliśmy się tam, żeby trochę potrenować, trochę integracyjnie, a trochę dlatego, żeby odetchnąć od tego całego zgiełku. Po tym meczu w Bytomiu to nawet było dość głupio wyjść, żeby gdzieś zjeść obiad na mieście, bo po takim spotkaniu człowiek nie ma ochoty słuchać jakichś komentarzy, a kibice mieli, według mnie, rację. Ja się wstydziłem po tym meczu, po prostu. Dlatego ten wyjazd do Zakopanego był przyjemny, bo można było po prostu trochę tam odpocząć no i nie wiem czy to właśnie tak dobrze na nas podziałało. Uważam jednak, że można robić wszystko, byle tylko wygrywać mecze.
- A jak było na grillu?
- Spokojnie. Dość szybko zrobiło się chłodno i wkrótce wszyscy rozjechaliśmy się do domów. Ale myślę, że to było fajne spotkanie. Każdy sobie trochę porozmawiał, nie tylko o piłce, także o innych rzeczach, każdy był z rodziną, dzieci się wspólnie bawiły. No wszystko naprawdę OK, ale i tak każdy miał w głowach tylko niedzielny mecz.
- Jaki plan masz do wykonania na te cztery ostatnie kolejki? Jak na razie sam strzeliłeś trzy gole, wszystkie przy Kałuży?
- No właśnie, za mało trochę, nie? Nie chcę teraz prorokować. Wiadomo, że mamy jeden cel i jest nim utrzymanie. Jak widać po tabeli nikt nie chce spaść, zrobiło się tak ciasno, że na pewno będzie bardzo ciekawie, no ale ja ze swojej strony mogę tylko zapewnić, że nie odpuszczę do końca. I to chyba tyle.
Rozmawiał: Depesz
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.