Artur Płatek: - Nie stać nas na graczy z 2. Bundesligi
- W Cracovii zarabiam mniej niż w TuS Koblenz, ale za to pracuję na swój rachunek. To było dla mnie bardzo ważne ? mówi trener Cracovii Artur Płatek .
- Jest pan sobie w stanie wyobrazić spadek Cracovii do drugiej ligi?
- Nie. Gdyby było inaczej, nie podpisałbym w Krakowie kontraktu.
- Wytargował pan ewentualną premię za utrzymanie?
- Premię ma obiecaną cały zespół, ale nie za utrzymanie, lecz za zajęcie przynajmniej ósmego miejsca.
- W gorszej sytuacji od Cracovii jest jeszcze Górnik Zabrze - klub bliski pana sercu. Sądzi pan, że naprawdę mogą spaść?
- W piłce wszystko jest możliwe, również to, że w Zabrzu od sierpnia będzie jedynie pierwsza liga. Ale nie chcę, żeby Cracovia i Górnik spadły.
- To kto ma spaść?
- Niech spadną inni (śmiech).
- Ledwo przyszedł pan do Cracovii, a już dwa spotkania trzeba było oglądać z trybun, za krytykę sędziego. Straszny z pana nerwus.
- Sędziowie mylą się w dwie strony, a trenerzy próbują na nich jakoś wpłynąć. Postawiłem pół stopy poza wyznaczoną strefę i już zostałem ukarany. To niesprawiedliwe. Gdy mówię sędziemu, że podejmuje złe decyzje, to po prostu przedstawiam swój punkt widzenia. I za to jestem karany. Muszę się też nauczyć, że arbitrowi nic nie można powiedzieć, żebym mógł większość spotkań Cracovii oglądać z ławki, a nie z trybun.
- W Jagiellonii też dwa razy był pan wysyłany na trybuny.
- Mam już taki charakter, że jak mi się coś nie podoba, to głośno o tym mówię. Ale gdy ochłonę, przepraszam za niewłaściwe zachowanie.
- A Kamil Witkowski przeprosił pana? Gdy zdjął pan go z boiska w meczu z Jagiellonią ostentacyjnie poszedł do szatni, zamiast usiąść na ławce.
- Nie musi mnie przepraszać. Nie dostał premii za wygrany mecz z Jagiellonią. To, co zrobił, było karygodne. Jeśli Cracovia ma się utrzymać, musi mieć zgrany zespół. A jeśli ktoś tego nie rozumie, to musi ponieść karę.
- Może poszedł tak szybko do szatni, bo mu było zimno?
- Zimno mu było, bo nie biegał.
- Podobno chciał pan, by w Cracovii grał Tomasz Frankowski...
- Tak, ale szybko dowiedziałem się, że to nierealne. ?Franek? grał w Wiśle, więc nasi kibice nie zgodziliby się na jego zatrudnienie. Nie spodziewałem się, że animozje między fanami w Krakowie są tak duże.
- Nie myślał pan, by sprowadzić kogoś z 2. Bundesligi, choćby z Koblencji, gdzie pan pracował?
- Ja bym chciał z niej każdego napastnika. I uważam, że każdy by się w Polsce sprawdził.
- To niech pan ich ściągnie!
- Nie stać nas. Poza tym w 2. Bundeslidze będzie im lepiej niż w naszej ekstraklasie.
- Ale jak podpisywał pan umowę, to pewnie Filipiak obiecał pieniądze na wzmocnienia.
- Jeśli będzie trzeba, to da pieniądze na nowych graczy. Potrzebujemy 4-5 zawodników, którzy będą wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem składu. Ale na takiego Micanskiego z Lubina nas nie stać.
- Zanim przeszedł pan do Cracovii, Koblencja z Arturem Płatkiem jako asystentem pierwszego trenera przegrała z Hansą Rostock aż 0:9. Jak można było przegrać tak wysoko?
- Takie mecze jak ten niekiedy się zdarzają. Rywalom wszystko wychodziło, a nam nic. Jednak ważne, że potem zespół się podniósł i następny mecz zremisował, mimo że od drugiej minuty przegrywaliśmy. No i dzięki klęsce 0:9 było o nas głośno w całych Niemczech.
- Gdzie można więcej zarobić? W ekstraklasie czy w Niemczech, w 2. Bundeslidze?
- Asystent trenera w drugiej lidze niemieckiej ma zarobki od 5 do 12 tysięcy euro. W Cracovii zarabiam mniej niż w TuS Koblenz, ale za to pracuję na swój rachunek. To było dla mnie bardzo ważne.
Rozmawiali: Piotr Wołosik, Maciej Szmigielski ? Przegląd Sportowy
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Paranoja
jonathan
10:52 / 23.12.08
Zaloguj aby komentować