[Terazpasy.TV] Jacek Zieliński: - Nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca
- Nowy napastnik? Jakiegoś światełka w tunelu nie dostrzegłem. To są sprawy złożone. To jest temat na dłuższą dyskusję (…) Próbujemy, ale idzie ciężko – mówi dla Terazpasy.pl trener Jacek Zieliński .
- Panie trenerze czy kontuzja Covilo, jego problemy z palcem, odbyły się na jakości treningów i jego formie?
- Odbiło się to na tyle, że nie uczestniczył on w wielu treningach stricte piłkarskich. To widać w poczynaniach Covilo, że brakuje mu pewności, swobodnego operowania piłką i musi teraz nadrabiać stracony czas. Ten palec jeszcze go boli, ale jest coraz lepiej. Jest to kontuzja bardzo nieprzyjemna. Tam nie za bardzo można interweniować chirurgicznie, bo wiązałoby się to z wieloma tygodniami przerwy. Dlatego musimy to zrobić inaczej.
- Jak on to znosi? Minął już ten największy ból?
- Największy ból minął, ale palec nadal go boli. Miro ciężko to znosi, bo jest to chłopak, który jest przyzwyczajony do dobrej, ciężkiej roboty. On wie, że nie daje z siebie tyle ile od niego oczekujemy i to niestety odbija się na jego postawie.
- Jak go leczyliście? Jaka to była metoda?
- Nie powiem Panu jaka to była metoda. Jeśli Pan chce wiedzieć dokładnie to zapraszam do Pani doktor Sylwii (Krzykawskiej). To były różne metody bo to nie jest tak, że to się stało nagle w Cracovii. To jest dolegliwość, którą Miro miał wcześniej w Serbii. Dwukrotnie miał już operację tego paznokcia, ale to ciągle wraca.
- Jest ryzyko, że on nie zagra w piątek z Lechią?
- Takiego ryzyka nie ma, natomiast nie ma gwarancji, że on zagra od początku.
- To jest coś podobnego jak w Ruchu Chorzów miał Maciek Sadok?
- Nie, nie. Miro ma problem z paznokciem, a Maciek miał problem z piętą. To jest dolegliwość niby niegroźna, ale bardzo uciążliwa.
- A jak trenował Marcin Budziński, który dzisiaj wyglądał słabiej? Czy on jest fizycznie przygotowany?
- Jest fizycznie przygotowany, ale ostatnio ciężko chorował. Trzeba na to wziąć poprawkę. Spędził parę dni w szpitalu i to odbiło się na jego dyspozycji.
- To były jakieś sprawy wirusowe?
- Tak, to były sprawy wirusowe, bardzo nieprzyjemne, do tego odwodnienie organizmu. To nie jest tak, że się wychodzi ze szpitala i jest się w pełnej dyspozycji. Do tego potrzeba trochę czasu.
- Z testowanych zawodników z Ruchem zagrał tylko Ariel Wawszczyk. Brakowało Mateusza Argasińskiego. Ich status się różni?
- Nie, nie różni się bo obydwaj będą naszymi zawodnikami. Mateusz Argasiński dostał wolne, bo mieliśmy dużą liczbę zawodników, a ten piłkarz wyglądał ostatnio na przemęczonego. Dostał czas żeby odpocząć, pojechał do rodziny i wraca do nas w poniedziałek. Ariel (Wawszczyk) dostał dzisiaj 30 minut szansy na grę. Będzie musiał nadrabiać stracony dystans, bo to jest chłopak który przychodzi do nas z drugiej ligi i nie jest tak, że nagle wskoczy i zacznie grać jak z nut. On się musi przyzwyczaić do naszego sposobu treningów, stylu gry. Zanim to nastąpi jeszcze trochę czasu minie.
- Ten sparing nie dał chyba odpowiedzi w jakiej formie jest Hubert Wołąkiewicz bo z jego strony nie było żadnego zagrożenia.
- Hubert Wołąkiewicz to nie jest piłkarz, który wypadł „z kapelusza”. Chłopak, który grał tyle lat w lidze, ocierał się o reprezentację da sobie radę. To, że nie było po jego stronie zagrożenia świadczy o tym, że grał dobrze i dobrze grali piłkarze przed nim. Myślę, że jak przyjdzie mecz w Gdańsku to będziemy wiedzieć jak się prezentuje.
- Co się dzieje z Pawłem Jaroszyńskim? Nie było go dzisiaj w kadrze.
- Nie załapał się do meczowej grupy. Nie chciałem wprowadzać trzech lewych obrońców bo to byłoby bez sensu. Trenował rano natomiast na mecz się nie załapał.
- Niedawno oceniał Pan szanse na nowego napastnika na 40 procent. Czy po trzech dniach te procenty się zmieniły?
- Procenty się rzadko zmieniają… (śmiech). Po trzech dniach jakiegoś światełka w tunelu nie dostrzegłem.
- Problem jest z jego klubem czy z samym zawodnikiem?
- Nie, nie. To są sprawy złożone. To jest temat na dłuższą dyskusję, bo to nie jest taki prosty temat. Ja nie jestem upoważniony, żeby o tym mówić. Jeśli chcecie znać szczegóły to zapraszam do Pana Prezesa Tabisza i rozmawiajcie o tym z Prezesem Tabiszem. Ja mogę mówić o sprawach sportowych. Próbujemy, ale idzie ciężko.
- Zadecydował Pan już kto będzie numerem jeden w bramce – Pilarz czy Sandomierski?
- Zobaczycie Panowie w piątek.
- Czyli Pan już podjął decyzję?
- Jesteśmy już blisko tej decyzji, ale pozostał jeszcze tydzień. Piłka nożna to jest bardzo dynamiczna dyscyplina i w jeden dzień może się wszystko wywrócić. Skoro jest jeszcze tydzień to nie będę używał górnolotnych stwierdzeń bo za chwilę mnie złapiecie za słowo i powiecie, że „przecież mówił Pan, że tej jest pierwszy”.
- Będzie Pan zmieniał kapitana?
- A z jakiego powodu?
- Trenerzy, którzy przychodzą do drużyny czasem decydują się na takie zmiany.
- Gdybym to chciał zrobić to zrobiłbym to 20 kwietnia. Teraz nie mam powodów i nie chcę grzebać przy takim organizmie, który dobrze funkcjonuje.
- Przed końcem meczu z Ruchem krzyczał Pan do zawodników żeby przestali kombinować. Widzi Pan w tym zagrożenie, że drużyna która dobrze sobie radzi czasami chce przedobrzyć?
- Wprowadzaliśmy dzisiaj do gry takie szaleństwo, którego ani nie próbujemy na treningach, ani nie próbujemy powielać w grach kontrolnych. Dzisiaj to się zdarzyło i z tego powodu padło wyrównanie. Dlatego mówię, że „nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca”. Przed nami jeszcze dużo pracy i takie rzeczy musimy rugować z naszej gry.
SportSklep24.pl – wybieraj spośród 12.623 artykułów, obuwia i odzieży sportowej!
- Przyczyną takich zachowań jest to, że drużyna czuje się zbyt pewnie?
- Nie wiem czy drużyna czuje się zbyt pewnie. Są różne wytłumaczenia takich sytuacji, bo dochodzi jeszcze zmęczenie, rozkojarzenie i inne. Musimy nad tym popracować i bo to się nie może powtórzyć.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
....
moby dick
20:35 / 13.07.15
Zaloguj aby komentować