Krzysztof Piątek: - System VAR zalazł mi za skórę
- VAR jeszcze nie został na dobre wprowadzony, a ja już dwa razy zostałem „złapany”. Przeszedłem do historii (śmiech) – mówi w wywiadzie dla Dziennika Polskiego napastnik Cracovii Krzysztof Piątek , który w meczu z Lechią zdobył dwie bramki anulowane po weryfikacji VAR.
– Złość już minęła?
– Po meczu w Gdańsku? Tak, ochłonąłem. Na samym początku trudno było mi się pogodzić, system VAR zalazł mi za skórę. Gdy zaraz po meczu mówiłem o tym w Canal Plus, to tak naprawdę nie wiedziałem, o co chodziło, dlaczego nie uznano mi tych goli. Gdy strzelałem drugą bramkę, to widziałem przed sobą trzech zawodników, dużo później dowiedziałem się, że dwadzieścia sekund wcześniej byłem na spalonym.
– Mógł Pan być wiceliderem klasyfikacji strzelców, a tymczasem jest zero na koncie.
– Taki paradoks: gdybyśmy grali w piątek czy niedzielę, to te bramki zostałyby uznane i nikt by nic nie powiedział. Gdy w ubiegłym sezonie i poprzednich nie było VAR-u, to o takich akcjach mówiło się, że zostały puszczone z duchem gry. Zgadzam się z naszym trenerem, to trochę niesprawiedliwe, że w tej chwili na jednym meczu VAR jest, a na innych nie ma.
– Oglądał Pan powtórki?
– Z punktu widzenia przepisów sędzia miał stuprocentową rację, z wideoweryfikacją nikt nie wygra. Z drugiej strony, gdy analizowaliśmy ten mecz, to sporo dyskutowaliśmy o tym, jak arbiter interpretował te sytuacje. Widać pole kontrowersji: powiedzmy, że drużyna zdobędzie gola, a sędzia cofnie akcję i dostrzeże faul. Jeden może uznać, że było przewinienie, drugi, że lekkie pociągnięcie, bez konsekwencji. I znów wszystko zależy od spojrzenia arbitra.
– Z czasem VAR ma być stosowany na wszystkich meczach. Zastanawiam się nad jedną sprawą: strzeli Pan bramkę i zamiast zacząć się cieszyć, będzie patrzył w stronę sędziego?
– To jest problem. Na pewno to nie może tyle trwać. Gdy oglądałem mecz Pucharu Konfederacji, Meksyk – Portugalia, Portugalczycy strzelili bramkę, zaczęli się cieszyć, ale sędzia szybko dał znak gwizdkiem, że będzie sprawdzał sytuację na wideo. Działo się to szybko, od razu było wiadomo, że są wątpliwości. My zdążyliśmy się nacieszyć, wrócić na swoją połowę, nawet piłka już stała na środku, a nagle spada na nas informacja, że jest VAR. Musieli to chyba sprawdzać w wozie pięć-sześć razy, trochę to jest jeszcze niedopracowane.
– Koledzy w szatni mieli używanie?
– Było trochę śmiechu. VAR jeszcze nie został na dobre wprowadzony, a ja już dwa razy zostałem „złapany”. Przeszedłem do historii (śmiech). Muszę jednak powiedzieć, że dla mnie wideo w futbolu to słaba akcja. To będzie dziwne dla kibiców na trybunach, i dziwne dla nas. Czytałem wywiady z piłkarzami Lechii. Mimo że na tym skorzystali, to sami wyrażali wątpliwości. Mieliśmy 85 minutę i 2:0. Gol, radość, potem uspokojenie, bo sytuacja jest komfortowa. Gramy dalej. Mija trochę czasu i nagle ktoś mówi: bramki nie ma.
– To jest trudny moment od mentalnej strony?
– Coś takiego siada na psychikę. Może gdyby szybciej to trwało… W nerwach powiedziałem, że to zabije futbol. Może za mocne słowa, ale dalej mam takie zdanie, że tego nie powinno być w piłce. (…)
Cały wywiad - Krzysztof Piątek: System VAR będzie dziwny dla nas i dla kibiców – w Dzienniku Polskim
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
VAR trzeba polubić i się przyzwyczaić
mały
10:40 / 28.07.17
Zaloguj aby komentować