Bartosz Ślusarski: - Mamy mieszane uczucia
- Nastroje w szatni po tym meczu są mieszane, bo z jednej strony jest pewien niedosyt, a z drugiej ten jeden punkt też jest cenny - mówi po meczu z Zagłębiem Lubin (0:0) dla Terazpasy.pl napastnik Cracovii Bartosz Ślusarski .
- Tak jak przewidywaliście nie był to łatwy mecz, ale ważne jest to, że po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad Arką przy Kałuży dziś wreszcie przywozicie z wyjazdu pierwszy punkt.
- Tak, dziś po takim dość dziwnym meczu wieziemy do Krakowa punkt. Dziwny mecz, ponieważ w pierwszej połowie zdecydowanie przeważało Zagłębie, w drugiej połówce można mówić już o bardziej wyrównanym spotkaniu, a nawet w pewnych momentach ze wskazaniem na nas. Mieliśmy kilka sytuacji na strzelenie gola, choć trzeba powiedzieć, że Zagłębie także. Bardzo dobrze bronił dzisiaj Marcin Cabaj i chyba mogę powiedzieć, że wybronił nam mecz. Nastroje w szatni po tym meczu są mieszane, bo z jednej strony jest pewien niedosyt, a z drugiej ten jeden punkt też jest cenny. Chyba trzeba te punkty tak ?ciułać? i każdą wyjazdową zdobycz witać z radością, licząc na wygrywanie meczów u siebie.
- Mówisz o niedosycie. Czujecie duży zawód z uwagi na te niewykorzystane sytuacje? Mieliście naprawdę niezłe dwadzieścia-trzydzieści minut drugiej połowy, w których mogliście przechylić szalę na swoją korzyść?
- Tak jak mówię, mamy mieszane uczucia, bo oczywiście zmarnowaliśmy kilka dogodnych okazji, ale Zagłębie Lubin to też jest solidny zespół, dobrze grający u siebie i dobrze grający piłką. W pierwszej połowie naprawdę było nam ciężko cokolwiek zdziałać pod ich bramką, ponieważ grali bardzo wysoko i praktycznie zamykali nas na naszej połowie. Ciężko nam było wyjść spod ich pressingu, wyszliśmy z paroma niezbyt udanymi kontrami, z kilkoma uderzeniami, ale to było wszystko. W drugiej części meczu mieliśmy już więcej do powiedzenia na boisku i stwarzaliśmy chyba nawet więcej sytuacji niż gospodarze. Ale w przekroju całego meczu ? nie wiem, czy będzie to sąd obiektywny ? moim zdaniem ten remis jest sprawiedliwy.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale gdy rozmawialiśmy w zeszłym sezonie w tym samym miejscu co dziś, po meczu który zakończył się takim samym wynikiem jak to dzisiejsze spotkanie to wypowiadałeś się bardzo podobnie. Wtedy też był taki dziwny mecz, że Cracovia miała dobre trzydzieści minut w drugiej połowie, a pozostałe sześćdziesiąt minut należało do gospodarzy. Mówiłeś wtedy: w sumie Lubin przeważał przez większość meczu, a my i tak mieliśmy okazje bramkowe i mogliśmy przy odrobinie szczęścia wygrać.
- Tak, zgadza się, tak było. To był mój pierwszy mecz po kontuzji, pamiętam że cieszyłem się wtedy głównie z tego, że skończyłem go w zdrowiu i że jednak ten również ważny wówczas punkt udało się wywalczyć dla naszej drużyny. Faktycznie, dzisiaj był bardzo podobny mecz - najwyraźniej historia lubi się powtarzać. (śmiech) Oczywiście w naszej sytuacji powinniśmy wygrywać, ale spokojnie, nie róbmy tragedii. Myślę, że nic złego się nie dzieje, jeśli będziemy remisować na wyjazdach.
- Trzeba powiedzieć uczciwie, że nie było to jednak porywające widowisko?
- Z pewnością nie. Też mogę powiedzieć za siebie, że nie czułem się zbyt dobrze - tak dobrze, jak tydzień temu. Myślę, że to był słabszy występ w moim wykonaniu, choć nie potrafię powiedzieć, dlaczego. Tak chyba czasem jest, to po prostu nie był mój dzień.
- W przerwie schodząc do szatni razem z Radkiem Matusiakiem udzielaliście dość żywiołowo wskazówek Mateuszowi Klichowi. O czym tak gwałtownie rozmawialiście?
- Rozmawiałem z Mateuszem jeszcze przed meczem i mówiłem mu, że Zagłębie ma bardzo zagęszczony środek. Przestrzegałem go, żeby szybko zagrywał piłkę, bo w innym przypadku będzie ją tracił - zawodnicy Zagłębia nie pozwolą mu rozgrywać i spokojnie prowadzić piłki w strefie środkowej. Pod koniec pierwszej połowy Mateusz miał kilka takich strat, przy których ewidentnie mógł szybciej oddać piłkę do partnera, ale niepotrzebnie wdawał się w drybling i tę piłkę mu odbierali. Zwróciłem mu na to uwagę, że tak jak mówiłem, musi grać szybciej, że nie będzie tu miał tak dużo miejsca.
- W tym miesiącu czekają Was jeszcze dwa mecze u siebie: z Ruchem Chorzów i Polonią Bytom, a więc z drużynami, które w tym sezonie nie należą do czołówki Ekstraklasy. To chyba korzystny terminarz dla odrabiających straty?
- W zeszłym sezonie Ruch grał dobrą piłkę, ale to prawda, że obecnie nie jest zaliczany do faworytów ligi. Gdy jednak patrzę na wyniki rozgrywek w tym sezonie, to jednak jest tak, że wygrywa każdy z każdym - bez względu na to, czy to jest drużyna ?topowa?, grająca w pucharach, czy tez drużyna, która minionego sezonu nie skończyła na dobrej pozycji. Dziś wyniki są tak zaskakujące, że ciężko o prognozy. Mnie napawa optymizmem co innego. My teraz gramy już naprawdę ?u siebie?, a nie tylko formalnie. Gramy ?u siebie? przez duże ?U? i przez duże ?S?. (śmiech) Gramy w domu, przy Kałuży i to nam, mam nadzieję, bardzo pomoże.
Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
hmmm.
The Game
15:12 / 05.10.10
Zaloguj aby komentować