Arkadiusz Radomski: - Nie byliśmy gorszą drużyną
- Nie czujemy się od nikogo gorsi, podchodzimy do każdego meczu z wielkim szacunkiem do każdego przeciwnika. Wiemy, że potrafimy grać w piłkę - mówi dla Terazpasy.pl kapitan Cracovii Arkadiusz Radomski .
- W pierwszej połowie bardzo rzadko zagrażaliście bramce Wisły...
- Nie chcieliśmy się za bardzo otworzyć po tej bramce. Wiedzieliśmy, że mamy sporo czasu, że przed nami cała druga połowa i wtedy będziemy mogli bardziej zaryzykować, jeśli w pierwszej nie uda się wyrównać. Tak zrobiliśmy.
- Jakie wskazówki przekazał Wam w czasie przerwy trener Szatałow?
- Powiedział, że musimy się lepiej bronić całym zespołem, że tam przód gdzieś za bardzo zostaje i bronimy się nie dość solidnie.
- Druga połowa w Waszym wykonaniu na pewno była dużo lepsza, gdzieś tak od 60 minuty można powiedzieć, że byliście stroną przeważającą...
- Zgadza się, to było w naszych planach, aby w końcowym okresie gry już zdecydowanie zaatakować i to zrobiliśmy. Myślę, że zabrakło nam w tej drugiej połowie tylko dobrych strzałów na bramkę, bo gdzieś te strzały były, ale zawsze obok.
- Na boisku w tym meczu nie było widać różnicy jaką mógł by sugerować fakt, że gra nowy mistrz Polski z drużyną walczącą o utrzymanie. Czujecie się dużo gorsi od tego mistrza jako przedostatnia drużyna Ekstraklasy?
- Nie czujemy się od nikogo gorsi, podchodzimy do każdego meczu z wielkim szacunkiem do każdego przeciwnika, ale nie czujemy się na pewno gorsi. Wiemy, że potrafimy grać w piłkę.
- Dobrze układała Ci się dzisiaj współpraca z Vule Trivunovićem?
- Tak, dobrze, coraz lepiej. Wielkich błędów chyba dzisiaj nie popełniliśmy, także można liczyć, że będzie dobrze. Szkoda tym bardziej tej porażki.
- Możecie sobie w tym sezonie pozwolić jeszcze na jakąś porażkę?
- Myślę, że to nie wchodzi w grę. My musimy wszystkie mecze wygrać i wtedy zapewnimy sobie utrzymanie. Myślę w każdym razie, że końcówka będzie ciekawa.
- Teraz czekają Was dwa mecze na własnym boisku, gdzie spisujecie się w tej rundzie znakomicie...
- Tak, to jest dla nas duży plus. Choć uważam, że dzisiaj, w tym meczu wyjazdowym też nie byliśmy gorszą drużyną. Zabrakło jedynie bramek, a o naszej porażce zadecydował jeden błąd po stałym fragmencie gry.
- Czy korzystne wyniki w meczach Arki i Polonii miały dla Was znaczenie w kontekście derbów, wpłynęły na Waszą grę?
- Nie wiem jak w przypadku innych, ale ja podszedłem do tego meczu bez takiego myślenia. Raczej nie było nam w głowie analizowanie innych meczy, ważny był dla nas ten mecz.
- Na pewno był to mecz walki, ale też derby Krakowa stały chyba na wyższym poziomie choćby derby Warszawy, czy inne mecze awizowane jako "szlagiery" polskiej ligi.
- Nie oglądałem derbów Warszawy, więc nie mam pojęcia...
- I całe szczęście... (śmiech)
- No tak, mecz może stał na niezłym poziomie, ale my z tego nic nie mamy. Przegraliśmy derby i nic nam dobra gra nie daje. Mogliśmy dziś wiele zyskać i szkoda, że tej dobrej gry właściwie nie zdyskontowaliśmy.
- Wejście na boisko Visnakovsa dodało Wam animuszu, skrzydła zaczęły stwarzać groźne sytuacje...
- Na pewno jest do bardzo dynamiczny zawodnik, szybki, dobrze wyszkolony technicznie i jego wejście ożywiło na pewno nasz atak.
- Na początku było między Tobą i Genkowem starcie, po którym Wiślacy domagali się rzutu karnego. Jak byś to skomentował?
- Jak zwykle się trzymaliśmy - jeden drugiego. Uważam, że sędzia bardzo dobrze prowadził to spotkanie. Moim zdaniem Hubert Siejewicz jest jednym z lepszych sędziów w Polsce.
Rozmawiał: Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.