Arkadiusz Radomski: - Jesteśmy szczęśliwi
- Teraz nawet nie chce mi się o tym gadać, bo utrzymaliśmy się i jesteśmy szczęśliwi - mówi dla Terazpasy.pl kapitan Cracovii Arkadiusz Radomski po meczu z Bełchatowem.
- Mało kto wierzył po rundzie jesiennej, że Cracovia uniknie degradacji...
- Mówiłem cały czas, że wierzę. Uważam, że cały czas nasza sytuacja była trudna i wiedzieliśmy, że do końca trzeba będzie walczyć, żeby się utrzymać. Aczkolwiek dzisiaj utrzymaliśmy się pomimo porażki.
- Co złożyło się na ten sukces, jakim niewątpliwie jest odrobienie gigantycznych strat z rundy jesiennej?
- Przede wszystkim nowy stadion i dobre mecze u siebie, gdzie przeważaliśmy. Zabrakło nam zwycięstwa z Widzewem i wcześniej z Zagłębiem Lubin, ale i tak było nieźle. Teraz nawet nie chce mi się o tym gadać, bo utrzymaliśmy się i jesteśmy szczęśliwi.
- Przed rundą wiosenną w kadrze Cracovii dokonało się małe trzęsienie ziemi. Tym bardziej utrzymanie można rozpatrywać w kategoriach cudu, bo zgranie tylu nowych zawodników proste nie jest.
- No tak, ale na pewno przyszło więcej lepszych zawodników - kadra się powiększyła i jakość była na pewno o wiele lepsza. Uważam, że wszyscy dołożyliśmy swoją cegiełkę do utrzymania i całej drużynie trzeba pogratulować.
- Praktycznie wszyscy z Was grali lepiej, niż jesienią...
- Z pewnością graliśmy lepiej jako cały zespół i wyglądało to inaczej. Było więcej zaangażowania, więcej pracy.
- Tą rundą pokazaliście, że Cracovia ma potencjał, który może ją plasować w górnej połówce tabeli, jeśli nie w czołówce tabeli...
- Myślę, że tak. Na pewno w nowy sezon wystartujemy inaczej i nasza gra będzie lepiej wyglądać - o tym mogę zapewnić.
- Wypadałoby dołożyć do tego jeszcze zwycięstwa wyjazdowe.
- Na pewno tak. Może jeszcze trzeba się trochę wzmocnić i jestem pewien, że będzie to dobrze wyglądało.
- W jaki sposób trener utrzymywał w Was wiarę w utrzymanie?
- Nic szczególnego. Trener oczywiście ustawił zespół, też oczywiście mentalnie nas nastawił. Powiedział, że będziemy jeszcze wygrywać mecze w tym sezonie, że musimy zawsze walczyć do końca i starać się grać "swoją" piłkę.
- Jak wypadałoby porównanie metod szkoleniowych trenera Szatałowa i tych, z którymi zetknął się Pan na zachodzie?
- Bardzo podobnie, choć może treningi są troszeczkę inne. Na zachodzie więcej jest treningów piłkarskich, pozycyjnych gier, natomiast u trenera Szatałowa ważne jest, żeby być wypoczętym na mecz, żeby mieć więcej sił. W Holandii tak się na to nie patrzy - patrzy się na przygotowanie typowo piłkarskie. Zawodnicy od małego są w ten sposób trenowani.
- Znaliście wyniki na innych stadionach?
- Słyszałem, gdy ogłaszał je spiker. Na pewno reagowaliśmy na nie spokojnie, ale i tak bardzo chcieliśmy tu dzisiaj nie przegrać. Stwarzaliśmy sobie sytuacje. Jednak to Bełchatów strzelił pierwszą bramkę i cofnęli się wtedy głęboko.
- Twój kontrakt wygasa w przyszłym rok. Zapewne w pierwszoligowej Cracovii też byś został, ale jest oddech, że jednak się udało, prawda?
- No nie wiem, czy bym został, czy też nie, ale oddech jest na pewno. Jest też jednak już taka myśl, co zrobić, żeby lepiej wystartować i grać faktycznie w czołówce tabeli. Ale na razie myślimy o odpoczynku po sezonie.
Rozmawiał: Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
.
polak
09:53 / 30.05.11
Zaloguj aby komentować