Aleksandru Suvorov: - W szatni było "ostro"...
- Nasz bramkarz zagrał górną piłkę, która została strącona do mnie. Przyjąłem ją, zrobiłem chyba jeszcze jeden krok do przodu i strzeliłem - mówi dla Terazpasy.pl pomocnik Cracovii Aleksandru Suvorov po meczu z Zagłębiem Lubin.
- Uratowałeś dziś punkt dla Cracovii. Twój strzał w doliczonym czasie gry wyglądał już trochę jak akt desperacji, ale na szczęście zamienił się w piękną i ważną bramkę.
- Na pewno coś takiego, jak desperacja w tym było (śmiech).
- Jak oceniłbyś Waszą grę w dzisiejszym meczu?
- Pierwsza połowa wyglądała bardzo dobrze, ale w drugiej już nie wystarczyło sił. Myślę, że był to efekt ciężkiego meczu jaki rozegraliśmy nad morzem z Arką. Natomiast druga bramka dla Zagłębia padła po nieporozumieniu obrońców i pomocników.
.
.
- Dziś zdobyłeś swoją trzecią ligową bramkę w barwach Cracovii. Ten gol uznałbyś za najważniejszy?
- Tak, ta bramka uratowała dziś nasz zespół od porażki, choć ważny był także gol z Legią Warszawa.
- Ta bramka na 2:2 jest trochę na "otarcie łez". Remis to tak naprawdę strata dwóch bardzo ważnych punktów i to w meczu z drużyną z dolnej części tabeli...
- Tak, to prawda, dziś uciekły nam dwa punkty. Ciężko powiedzieć, czy wypada się cieszyć z remisu. Na pewno dobrze, że dzisiaj nie przegraliśmy, o przecież porażka była blisko. Ale przed nami jeszcze siedem kolejek i będziemy walczyć do samego końca o to, aby Cracovia utrzymała się w lidze.
- Przewrotnie rzecz ujmując: miałeś swój udział przy bramce Milosza Kosanovića, bo sam go zawołałeś, żeby odstąpić mu trzeci z kolei rzut wolny.
- Tak, zawołałem Milosza, bo też chciał strzelić. Ja spróbowałem dwa razy i nie wyszło, za to "Kosa" świetnie strzelił i doprowadził do remisu.
- Ta bramka może Wam dać utrzymanie, ale pod jednym warunkiem: że na wyjazdach też coś zdołacie zdziałać.
- Gdy będziemy dobrze grać na wyjazdach, to będziemy mieć duże szanse na dobre wyniki. Na razie graliśmy słabo, zdobyliśmy tylko jeden "wyjazdowy" punkt. Pora najwyższa, by zdobyć trzy punkty, bo gramy teraz z Ruchem Chorzów, Polonią Bytom. Wszyscy wiemy, że musimy zbierać punkty i w domu i na wyjeździe.
- W meczach u siebie też nie będzie Wam łatwo. Gracie z walczącą o mistrzostwo Jagiellonią, z walczącą o puchary Polonią Warszawa i z broniącym się przed spadkiem Widzewem. Ciężko w tych meczach zakładać z góry komplet punktów.
- Kiedy gramy w domu, mamy za sobą nasz stadion i naszych kibiców, jest nam zawsze łatwiej. Zakładać z góry niczego nie można, ale zdajemy sobie sprawę jak te trzy zwycięstwa u siebie by nam pomogły.
- W tej chwili coraz mniej zaczyna jednak zależeć od Was. Musicie liczyć na korzystne wyniki w meczach Waszych bezpośrednich rywali do utrzymania.
- Jasne, ale cóż możemy teraz więcej zrobić? Mamy nadzieję, że Polonia Bytom i Arka Gdynia przegrają swoje mecze i nadrobimy do nich jeden punkt.
- Co się działo w szatni po zakończeniu spotkania?
- Było "ostro". Trener podsumował, że mecz był do wygrania, ale że równie dobrze mogliśmy go też przegrać. Podziękował wszystkim za walkę. Teraz przyjdzie czas na dokładną analizę spotkania.
- Czy to, że nie grasz regularnie w podstawowym składzie nie powoduje, że tracisz "rytm meczowy" - nie gra ci się przez to trudniej, nie brakuje ci zrozumienia na boisku? Czy to ciągłe "udowadnianie" mobilizuje cię jeszcze bardziej?
- To, czy gram, czy nie - to jest decyzja trenera. Ja zawsze, niezależnie od tego, czy gram przez pięć, czy przez dziewięćdziesiąt minut, daję z siebie wszystko. Podobnie jest z pozycją na boisku - jestem piłkarzem i gram tam, gdzie wystawi mnie trener i wtedy, kiedy mnie wystawi.
- Gdybyś miał dziś ocenić tylko i wyłącznie swoją grę: czułeś się dziś dobrze na boisku?
- Powiedzmy, że oceniłbym to na osiemdziesiąt pięć procent. Nadal mogę grać lepiej, stwarzać więcej sytuacji.
- Krąży o Tobie wciąż taka opinia, że w klubie grasz gorzej, niż w reprezentacji. Czy dojdzie do tego, że te Twoje dwa wykresy formy - reprezentacyjny i klubowy - złączą się w jeden?
- Ja jestem takim piłkarzem, że abym mógł pokazać pełnię swoich możliwości muszę grać w podstawowym składzie. Myślę, że gdy gram, to pomagam zespołowi w stwarzaniu sytuacji, asystuję, strzelam bramki. Jak będę dłużej grać, to mam nadzieję, że i moja statystyka strzelecka się poprawi.
- Czyli wspomniany brak "rytmu meczowego" jest dla Ciebie dużym dyskomfortem, to ma znaczenie. A jak odbierasz to, że po wygranym 3:0 meczu z Lechią nie znalazłeś się w składzie wyjściowym zespołu w spotkaniu przeciwko Arce?
- To decyzja trenera. Uzasadnione to było tym, że Arka jest zespołem siłowym, mocnym fizycznie, a ja jestem takim zawodnikiem, który pod tym względem by odstawał. Trener wystawił w pierwszej jedenastce Masaryka, który bardzo dobrze sobie radzi w grze siłowej.
- Czyli chodzi o to, że trener przygotowując taktykę pod konkretny mecz dobiera także zawodników, którzy mają szansę lepiej wypaść na tle swoich vis a vis?
- Zgadza się. Na Arkę było potrzebnych jak najwięcej siłowych zawodników.
- Dziś wróciłeś, bo zalecenie było takie, że macie zdecydowanie mocniej zaakcentować ofensywę, tak?
- Dokładnie tak.
- Strzeliłeś dziś bramkę prawą, a nie lewą nogą. U wielu lewonożnych zawodników występuje chroniczna awersja do uderzania "słabszą" nogą.
- Jak widać wbrew pozorom mam także prawą nogę (śmiech). Nasz bramkarz zagrał górną piłkę, która została strącona do mnie. Przyjąłem ją, zrobiłem chyba jeszcze jeden krok do przodu i strzeliłem. Kiedy mam piłkę ustawioną do strzału z prawej nogi to nie kombinuję, tylko robię co do mnie należy. Mam chyba coś koło dziesięciu bramek w karierze strzelonych z prawej nogi, więc nie jest ze mną tak źle pod tym względem.
- Pierwsza myśl, kiedy schodziłeś z boiska, to było jednak zadowolenie, że udało ci się strzelić bramkę i uratować jeden punkt w doliczonym czasie gry, czy raczej przeważał ten niedosyt i widmo ligowej tabeli?
- Raczej nie bardzo było to zadowolenie. Schodząc z boiska myślałem o trzech punktach, których nie udało nam się zdobyć.
- Oprócz tego, że nie grasz regularnie w podstawowym składzie, to czy jest coś, czego ci jeszcze brakuje w Cracovii, byś mógł się tu poczuć w pełni komfortowo, spokojnie?
- W Cracovii czuję się bardzo dobrze, natomiast myślę, że brakuje mi trochę siły fizycznej. Nie sądziłem, że polska liga jest tak mocna, taka "fizyczna".
- Prawie wszyscy zagraniczni zawodnicy zwracają uwagę na ten aspekt... Czy to nie jest trochę tak, że Ekstraklasa to nie jest dla Ciebie wymarzona liga?
- Zapewne, ale muszę po prostu w tej sytuacji nabrać trochę siły, masy.
- Jak w kontekście twoich nieregularnych występów jawi się Twoja przyszłość w Cracovii. W przerwie zimowej mówiłeś, że dla Ciebie najważniejsze jest to, żeby grać. Czy jesteś zadowolony z tego ile grasz? Nie pytam, czy chciałbyś grać więcej, bo to oczywiste, że każdy by chciał, ale czy ten postęp, Twoje częstsze występy - zwłaszcza te w podstawowym składzie - w jakiś sposób korespondują z Twoimi oczekiwaniami?
- W czterech meczach zagrałem w podstawowym składzie i w czterech wszedłem na zmianę. Określiłbym stan mojego zadowolenia jako 50 na 50 (śmiech).
- Za kadencji trenera Ulatowskiego zdarzały się takie mecze, że w ogóle nie pojawiałeś się na boisku...
- No tak, w pierwszych pięciu w ogóle nie grałem, a jak już grałem to w środku pola. To był dla mnie pewien problem.
- Pytam o to, czy jest to jakaś satysfakcjonująca progresja jeśli chodzi o Twoje granie, ponieważ zastanawia mnie, czy w czerwcu pozostaniesz w Cracovii, czy też będziesz chciał zmienić otoczenie.
- Trudno powiedzieć, nie wiem.
- Ale to jest uzależnione tylko od tego, czy Cracovia zdoła się utrzymać, czy też nie? Czy może w grę wchodzą jeszcze jakieś inne czynniki?
- Na takie pytanie też trudno mi dzisiaj odpowiadać. Po ostatnim meczu sezonu zobaczymy jak będzie.
- A czy po zmianie miejsca pracy kontaktował się z tobą trener Lenczyk?
- Tak, raz.
- Chciał Cię sprowadzić do Śląska?
- Nie, podziękował za wspólną pracę, życzył powodzenia.
- Szczerze mówiąc dziwne by było, gdybyś w okienku letnim nie dostał propozycji z innych klubów. Nawet jeśli nie ze względu na grę w Cracovii, to ze względu na dobrą grę w reprezentacji. Przecież to gdzieś się po Europie rozchodzi, że Ty strzelasz te bramki.
- To już jest pytanie do mojego menagera. Ja się tym nie interesuję. Jest środek sezonu, okno transferowe jest zamknięte, więc nie wybiegam myślami tak daleko.
- Słusznie, lepiej o tym teraz nie myśleć.
- Tak, lepiej o tym nie myśleć, tylko grać.
- Na święta jedziesz do Mołdawii?
- Tak, na święta jadę do Mołdawii. Ja w zasadzie co miesiąc tam jeżdżę.
Rozmawiał: Depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
prosze czytac
cracoviapasy1
07:42 / 23.04.11
Zaloguj aby komentować