[SKRÓT] Liga: Legia - Cracovia 3:2 (3:1) - Ręce Boga
Liga: Legia - Cracovia 3:2 (3:1)
Koniec meczu:
sobota, 23 listopada 2024 r. godz. 20:15
Stadion Legii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Legia Warszawa – Cracovia 3:2 (3:1)
- 1:0 Kapustka 17,
- 2:0 Gual 26,
- 2:1 Kallman 34,
- 3:1 Urbański 39,
- 3:2 Maigaard 79
Legia: Kobylak – Wszołek, Pankov (58 Liquinhas), Kapuadi, Vinagre (90+1 Jędrzejczyk) – Augustyniak – Chodyna (74 Alfarela), Kapustka (74 Pekhart), Urbański (58 Ziółkowski), Morishita – Gual.
Cracovia: Ravas – Jugas, Hoskonen (72 Al-Ammari), Skovgaard – Janiasik (68 Bochnak), Maigaard, Sokołowski, Olafsson (90+1 Bzdyl) – Rózga (68 Biedrzycki), Hasić – Kallman.
Sędziowali: Piotr Lasyk (Bytom) oraz Krzysztof Myrmus (Skoczów), Damian Rokosz (Będzin).
Żółte kartki: Pankov (21), Morishita (67), Kobylak.
Widzów: 25 121.
.
Ręce Boga
Cracovia w meczu 16. kolejki poniosła porażkę 2:3 (1:3) z Legią w Warszawie. Podobnie jak w spotkaniu z Katowicami także i tym razem o końcowym wyniku spotkania zadecydowały proste błędy w obronie, ale też karygodne błędy zespołu sędziowskiego pod wodzą Piotra Lasyka.
W spotkaniu z warszawską Legią Pasiacy walczyli o to, by utrzymać niewielką stratę do podium, a także by utrzymać na dystans "Legionistów". I choć należy powiedzieć, że Cracovia od końcowego sukcesu - za który można byłoby spokojnie uznać remis - nie była bardzo daleko, to jednak ponownie na koniec czegoś zabrakło.
Opisując całą sprawę w telegraficznym skrócie: w Cracovii ponownie zabrakło obrońców przytomnych w swojej robocie, jak również na boisku oraz w wozie VAR zabrakło arbitrów - zwłaszcza takich u których wzrok i refleks uprawniałyby ich do pracy na poziomie Ekstraklasy. Znów nie zabrakło jednak sportowego widowiska, gradu bramek i odrabiana strat - niestety raz jeszcze bez happy-endu dla "Biało-Czerwonych".
Skład Cracovii zmienił się w stosunku do meczu z GKS-em tylko na jednej pozycji: Kakabadze usiadł na ławce, a miejsce na prawym wahadle zajął Janasik.
W pierwszych akcjach spotkania zdecydowaną przewagę uzyskała Legia, która dwukrotnie zagroziła bramce Cracovii. Najgroźniejsza szansa gospodarzy to uderzenie Augustyniaka, które jednak dobrze obronił Ravas.
Cracovia po chwili odpowiedziała i była nawet bliższa strzelenia gola niż wcześniej "Legioniści': ostre wstrzelenie Hasića w światło bramki miał szansę przeciąć Källman, jednak zdecydował się uchylić od kontaktu, czym chciał zmylić golkipera. I choć kalkulacja Fina nie była pozbawiona logiki, jednak Kobylak okazał się czujny i odbił futbolówkę.
Chwilę później groźny strzał oddał Sokołowski, jednak futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
Suma summarum na swoim postawiła natomiast Legia, a stało się to przy wydatnej pomocy niepewnej i chaotycznej obrony Cracovii oraz w sposób całkowicie nieuzasadniony pewnego siebie sędziego Lasyka. Arbiter podyktował bowiem absurdalny rzut karny po interwencji obronnej Skovgarda, uznając, że gracz "Pasów" został trafiony w rękę ułożoną w sposób nienaturalny.
Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił były gracz Cracovii - w dzisiejszym meczu, kapitan Legii - Kapustka.
Po chwili napędzona golem Legia przeprowadziła kolejną, bardzo składną akcję w której znów nie popisała się krakowska defensywa - Janasik pozwolił Vinagre na dośrodkowanie, Skovgaard pozowolił Gualowi na strzał i zrobiło się 2:0.
Cracovia nie byłaby jednak Cracovią, jaką znamy z jesieni sezonu 2024/25, gdyby przy wyniku 0:2 założyła ręce za plecy i czekała pokornie na kolejne trafienia rywali. Nie zdziwiło więc chyba nikogo, że po kilku minutach od utraty drugiego gola podopieczni trenera Kroczka zdobyli bramkę kontaktową: po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Hasić najlepiej w polu karnym odnalazł się Källman, który zdobył prawdopodobnie pierwszą w karierze bramkę strzeloną udem.
Także i Legia jednak przed przerwą zdołała jednak odpowiedzieć. Dośrodkowanie Wszołka spadło wprost na głowę Urbańskiego, a młodzieżowiec Legii całkowicie nie niepokojony przez Hoskonena, czy Sokołowskiego skierował piłkę do siatki.
Po zmianie stron w pierwszych minutach można było odnieść wrażenie, że gospodarze kontrolują spotkanie i to raczej oni są bliżej czwartego trafienia, które "zamknęłoby" mecz, niż Cracovia ponownego nawiązania kontaktu, choć nie można jednak napisać, że w którymś momencie było to spotkanie jednostronne. Legia bowiem - w przeciwieństwie do Lecha, który prowadząc dwoma bramkami potrafiła trzymać krakowską jedenastkę na dystans - dążyła do strzelenia gola, ale też nie potrafiła całkowicie odciąć ofensywnych poczynań podopiecznych trenera Kroczka.
I tak tuż po przerwie wyśmienitą sytuację na kolejną bramkę dla Legii miał Gual, który wymanewrował obronę "Pasów" i oddał świetny strzał pomiędzy zawodnikami "Biało-Czerwonych", jednak Ravas wykazał się dużą czujnością i odbił piłkę, której mógł po prostu na czas nie zobaczyć, zasłonięty przez kolegów.
Cracovia jednak odpowiedziała: dośrodkowanie Källmana zdołał zamknąć sytuacyjnym strzałem Sokołowski, lecz bramkarz gospodarzy wespół ze stojącym na linii bramkowej obrońcą zażegnali niebezpieczeństwo i wybili piłkę.
Kolejną dobra akcję Cracovii finalizował tym razem Källmana, który otrzymawszy w polu karnym podanie od Hasića huknął z całej siły - niestety wprost w bramkarza, który zanotował skuteczną, choć bardzo bolesną interwencję.
Z kolei Legia miała w zasadzie sytuację sam na sam: Vinagre otrzymał podanie za linię obrony, pomknął na bramkę i dograł piłkę do Guala, lecz napastnik "Wojskowych" nie potrafił dobrze złożyć się do uderzenia i ostatecznie nie udało mu się skierować piłki do siatki z ostrego kąta.
Na boisku zaczęli się w końcu pojawiać nowi zawodnicy - w Cracovii notującego kolejny przeciętny występ Rózgę zastąpił Biedrzycki, a za jeszcze mniej wnoszącego do gry Janasika na murawę został oddelegowany Bochnak. Po chwili pojawiła się też trzecia zmiana, gdy za kontuzjowanego Hoskonena pojawił się na środku obrony Al-Ammari.
Wszystkie te zmiany uznać należy za pozytywne, a zwłaszcza można to napisać o Biedrzyckim i Bochnaku.
Ostatecznie miało się okazać, że błędy potrafi popełniać nie tylko obrona Cracovii, ale także... napastnik Legii - gdy wraca się we własne pole karne. Gual próbował zastawić piłkę przy linii końcowej przed atakującym go Källmanem, lecz reprezentant Finlandii ograł Hiszpana jak dziecko, wygarnął futbolówkę jeszcze w obrębie boiska i dograł do wbiegającego w pole karne Maigaarda - duński pomocnik nie po raz pierwszy w tym sezonie udowodnił, że wiele do zdobycia gola mu nie potrzeba i płaskim strzałem przy ziemi zmniejszył stratę "Pasów" do jednej bramki.
Krakowianie nie mając czego bronić, lecz mając o co walczyć postawili wszystko na jedną kartkę. Początkowo mogło się to na nich zemścić srodze, bo żądny rewanżu Gual bliski był zaliczenia asysty: Hiszpan znakomitym podaniem wyprowadził Luquiniasa na pozycję sam na sam z Ravasem, jednak słowacki golkiper po raz kolejny tego dnia wykazał się kunsztem, wygrywając ten pojedynek i utrzymując swój zespół w grze.
W 95. minucie po dośrodkowaniu do strzału głową złożyli się niemal jednocześnie Bzdyl (wprowadzony na boisko chwilę wcześniej) oraz Biedrzycki, a swoją rękę - całkiem dosłownie - przyłożył do owego strzału Wszołek. Niestety, ani sędzia Lasyk, ani też sędziowie w wozie VAR nie dostrzegli ewidentnego przewinienia Legionisty, za które Cracovii należał się rzut karny jak psu buda. Tym samym w rozliczeniu karnych niesłusznie podyktowanych "przeciwko" i niesłusznie niepodyktowanych "dla" Cracovia zanotowała bilans -2.
Wkrótce potem rozjemca owego spotkania zakończył ten emocjonujący do ostatniej sekundy mecz - mecz, w którym "Pasy" ponownie pokazały charakter, momentami pokazały dobry futbol, lecz ostateczne pozostały z niczym.
Wypada na koniec przypomnieć, że sędzia Lasyk wraz ze swoim dzisiejszym zespołem VAR (sędziowie: Myć oraz Siejka) nawiązał do tradycji specyficznego rozpatrywania i interpretowania zagrania ręką w meczu Legii z Cracovią. 22 listopada minęła dokładnie czwarta rocznica pamiętnego spotkania w Krakowie, gdy także w doliczonym czasie gry ten sam sędzia Lasyk nie podyktował dla Cracovii karnego za rękę Legionisty (mimo, że wtedy pofatygował się nawet do VARu) - można zatem uznać, że wydarzenie to zostało więc "godnie" upamiętnione.
Cracovia po 16. serii gier w dalszym ciągu zajmuje 4. miejsce w tabeli, choć do liderującego Lecha traci już 8 punktów, a jej przewaga nad kolejną w tabeli Legią zmalała do zaledwie jednego "oczka". Okazją do rehabilitacji i zwiększenia dorobku punktowego będzie dla "Pasiaków" mecz na własnym boisku z 12. w tabeli Zagłębiem Lubin, który rozegrany zostanie 29 listopada.
Paweł Mazur "depesz"
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Mamy naprawdę dobra druzyne
wlad
22:44 / 23.11.24
Zaloguj aby komentować