[NA ŻYWO] Liga: Widzew Łódź - Cracovia 2:0 (1:0) - Nie zawsze można remisować bez bramek
Liga: Widzew - Cracovia 2:0 (1:0)
Koniec meczu:
niedziela, 17 września 2023 r., godz. 15:00
Stadion Widzewa
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Widzew Łódź – Cracovia 2:0 (1:0)
- 1:0 - 36 min. - Pawłowski
- 2:0 - 71 min. - Jugas (samob.)
Widzew: Ravas – Milos, Żyro, Ibiza, Nunes - Kun, Hanousek, Shehu (65 Kerk) - Klimek (65 Tkacz), Sanchez (82 Rondić), Pawłowski (82 Ciganiks).
Cracovia: Madejski – Hoskonen (86 Skovgaard), Jugas, Ghita – Rapa (66 Bochnak), Knap (66 Atanasov), Oshima, Jaroszyński – Kallman (72 Myszor), Rakoczy (86 Ogorzały) – Makuch.
Sędziowali: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) oraz Marcin Boniek (Bydgoszcz), Michał Obukowicz (Warszawa).
Żółte kartki: Milos (90+2) - Rapa (62), Ghita (90).
Widzów: 16 548.
Nie zawsze można remisować bez bramek
Cracovia w trzecim meczu z rzędu nie potrafiła strzelić gola. O ile w poprzednich dwóch przypadkach udało się też "Pasom" gola nie stracić, co pozwoliło im zainkasować w starciach z Koroną i Warta po jednym punkcie, o tyle w Łodzi pomimo wyśmienitej postawy Sebastiana Madejskiego Widzew zanotował na swoim koncie dwa trafienia i zakończył passę meczów krakowian bez porażki.
W pierwszej połowie przewagę zdołali sobie wypracować gospodarze. O ile przez długie minuty była to jedynie przewaga optyczna, wynikająca z prowadzenia gry i momentami dość intensywnego oblegania "Pasiaków" na ich połowie, o tyle ostatecznie czujnie broniąca się Cracovia raz poważnie zaspała: dośrodkowanie Nunesa trafiło do Pawłowskiego, którego kryciu nie podołał Ghiță i pomocnik Widzewa mocnym strzałem głową pokonał Madejskiego (golkiper "biało-czerwonych" zdołał jeszcze odbić piłkę ręką, lecz nie na tyle celnie i mocno, by podbić ja nad poprzeczkę).
Wszystko to wydarzyło się kilka minut przed przerwą i z jednej strony gol dla Widzewa ustawił drugą połowę meczu, z drugiej jednak trener Zieliński mógł w przerwie spróbować na zaistniałą sytuację jakoś zareagować.
Wydaje się, że ta reakcja była mocna, bo od rozpoczęcia drugiej odsłony gra Cracovii diametralnie się zmieniła. W pierwszej połowie Cracovia grała głęboko schowana na własnej połowie, czyhając na kontrataki. W pierwszym kwadransie drugiej połowy to raczej "Pasy" prowadziły oblężenie "szesnastki" gospodarzy, a siedem minut po zmianie stron powinny były wyrównać, lecz idealne dogranie Rakoczego pechowo sfinalizował Ghiță, który uderzeniem głową posłał piłkę prosto w słupek.
Krakowianie konsekwentnie starali się rozrywać obronę łodzian – to z lewej (częściej), to z prawej strony forsując ataki i wrzutki w pole karne. Niestety, brakowało celnego wykończenia, a przede wszystkim: brakowało w ogóle celnych strzałów. Niby wszystko było realizowane zgodnie z planem, a jednak gdzieś po drodze wkradała się nerwowość i nawet proste błędy przy wyprowadzeniu piłki, jakie popełniał Widzew, nie zostały należycie zdyskontowane - jak choćby w 56. minucie, gdy Râpă strzelił niecelnie, obok bramki.
Okres przewagi Cracovii powoli zaczynał wygasać około 60 - 65 minuty. Widzew znów zaczął dochodzić do głosu, jednak dwie kapitalne interwencje Madejskiego przy strzałach Pawłowskiego dawały jeszcze podopiecznym trenera Zielińskiego nadzieję. Wkrótce jednak również i Madejski okazał się bezsilny, a pokonał go... kapitan Cracovii; w obliczu wyjątkowo nieporadnie interweniującego tego dnia Ghițy i nieszczęśliwego nabiegnięcia na piłkę Jugasa ten ostatni skierował piłkę do bramki własnego zespołu.
Niewiele Cracovii ponownie dały zmiany. O ile Atanasov, który zmienił notującego słaby występ Knapa zaprezentował się jeszcze przyzwoicie (raz uderzał groźnie z rzutu wolnego, ale bramkarz Widzewa zdołał wybić piłkę na róg) o tyle Bochnak, przez którego zmieniony został Râpă grał gorzej niż zawodnik z podstawowego składu. Myszor, który zmienił Jaroszyńskiego próbował szarpać, lecz w zasadzie bez rezultatów, a z dwójki Ogorzały - Skovgaard, która w ostatnich minutach spotkania zmieniła parę Rakoczy - Hoskonen z lepszej strony zdołał się pokazać Polak, który wywalczył między innymi rzut wolny, po którym bliski strzelenia bramki był wspomniany wcześniej Atanasov.
Ogólnie rzecz biorąc doszukiwać się plusów w tym meczu można - od strony piłkarskiej na pewno było to widowisko dużo wdzięczniejsze do oglądania, niż koszmarny mecz z Wartą Poznań. Należy przede wszystkim docenić świetną grę Madejskiego, którego przynajmniej trzy interwencje na Widzewie były najwyższej klasy.
Tym niemniej zbyt intensywne doszukiwanie się plusów w porażce 0:2 - w dodatku po trzecim z rzędu meczu bez strzelonej bramki - zakrawałoby na oszukiwanie samego siebie. Samym bramkarzem, nawet najlepszym, nie da się zawojować ligi, ani też powalczyć o puchary, co przecież zapowiadał przed sezonem z wielkim przekonaniem Profesor Filipiak.
Dziś Widzew wcale nie musiał z Cracovią wygrać, ale jednak wygrał, bo nie strzelając bramek po prostu nie da się zawsze remisować 0:0.
Ponieważ kolejne spotkanie rozegra Cracovia na własnym stadionie z Pogonią 23 września można tylko mieć nadzieję, że zakończy ona w tym dniu miesięczny okres posuchy strzeleckiej (poprzednia bramkę ligową "biało-czerwoni" zdobyli dokładnie 21 sierpnia), gdyż tylko w ten sposób będzie możliwe uniknięcie dalszego powolnego osuwania się w tabeli.
Po 8. kolejce Ekstraklasy podopieczni trenera Zielińskiego wielkiego spadku w tabeli co prawda jeszcze nie zanotują, bo wylądują na miejscu 7., lub 8., ale ich przewaga nad strefą spadkową wynosi obecnie zaledwie 4 punkty.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
6 straconych bramek
moby dick
18:16 / 18.09.23
Zaloguj aby komentować