[NA ŻYWO] Liga: Korona Kielce - Cracovia 2:1 (1:0) - Trzy Korony
Liga: Korona Kielce - Cracovia 2:1 (1:0)
Koniec meczu:
poniedziałek, 6 lutego 2023, godz. 19:00
Stadion Korony Kielce
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy !relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź ten mecz na fb.com/terazpasy :
.
Korona Kielce - Cracovia 2:1 (1:0)
- 1:0 - 30 min. - Malarczyk
- 2:0 - 56 min. - Łukowski - karny
- 2:1 - 66 min. - Knap - karny
Korona: Zapytowski - Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag - Deja (46 Szpakowski) – Podgórski (79 Godinho), Deaconu (67 Takac), Nuno, Łukowski (90+1 Kiełb) - Szykawka (67 Śpiączka).
Cracovia: Niemczycki - Jugas, Jablonsky (83 Myszor), Ghita - Jaroszyński, Atanasov (46 Oshima), Knap, Rapa (62 Kakabadze) - Konoplanka (62 Makuch), Kallman, Rakoczy (87 Bochnak).
Sędziowali: Krzysztof Jakubik (Siedlce) oraz Arkadiusz Kamil Wójcik (Warszawa) i Tomasz Niemirowski (Płochocin).
Żółte kartki: Nono, Trojak, Zapytowski, Briceag - Oshima, Jaroszyński, Jablonsky.
Widzów: 5679.
Trzy Korony
Po poniedziałkowym meczu rozegranym przez Cracovię w Kielcach niezwykle cenne trzy punkty zapisała na swoim koncie miejscowa Korona. Gospodarze przez większą część spotkania dominowali, posiadali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i ostatecznie zasłużenie zwyciężyli. "Pasy" zaprezentowały się bojaźliwie i nieporadnie, a ich minimalistyczna taktyka w połączeniu z kuriozalnymi błędami każe zapomnieć na jakiś czas o ścisłym kontakcie z czołówką ligi.
Cracovia jechała do Kielc z dużymi nadziejami na to, że wobec korzystnych wyników ligowych rywali uda się nieco poprawić zajmowane dotąd 6. miejsce. Wygrana w Kielcach pozwoliłaby podopiecznym trenera Zielińskiego realnie myśleć o rywalizacji medalowej, a wyjazd w kolejny weekend do Warszawy stałby się pojedynkiem o jeszcze większym ciężarze gatunkowym.
Te kalkulacje szybko jednak bardzo boleśnie zderzyły się z lodowatą, kielecką rzeczywistością.
Trener Zieliński postanowił ustawić swój zespół bardzo defensywnie, a "Koroniarze" skrzętnie to wykorzystali i od pierwszego gwizdka przejęli inicjatywę atakując bardzo agresywnie i wysoko. Byli też dużo bardziej ruchliwi, wymieniali z łatwością pozycje i wygrywali walkę o strefę środkową, przejmując kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.
Pierwszą znakomitą sytuację na gola mieli gospodarze w 16. minucie, kiedy to Niemczycki świetnie wybronił uderzenie z rzutu wolnego Ronaldo Deaconu. Dwie minuty później po bardzo słabej próbie wyprowadzenia piłki przez obrońców Cracovii i przechwycie Korony strzał z dystansu oddał Podgórski, ale ponownie Niemczycki popisał się dobrą interwencją wybijając znów piłkę na rzut rożny.
Już na tym etapie zaobserwować można było co najmniej niepokojące zachowanie zespołu "Pasów" ustawionego absurdalnie głęboko. Znakomicie ten problem oddaje sytuacja z 19. minuty spotkania, kiedy to przy siedmiu (sic!) zawodnikach Cracovii z pola ustawionych w polu karnym zaledwie trzech graczy Korony dwa razy zdołało wygrać z nimi pojedynki główkowe, kończąc akcję strzałem na bramkę.
Krakowska jedenastka próbowała odpowiedzieć po stałym fragmencie gry egzekwowanym w 20. minucie przez Knapa, lecz płaskie uderzenie Ghity po wrzutce z rzutu rożnego minęło słupek bramki miejscowych. Po raz drugi Knap zainicjował zagrożenie w 27. minucie, gdy udało mu się minąć kilku rywali i zagrać do nieobstawionego Rakoczego, który uderzył zza pola karnego - próbował celować po długim rogu, strzał jego był jednak słaby i niecelny. Wobec tego o konkrety postarała się Korona: w 30. minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Deję Malarczyk ośmieszył wręcz Atanasova, wygrywając z nim pozycję i głową skierował piłkę do bramki niemal jak na treningu. Po raz kolejny warto odnotować: wydarzyło się to przy przewadze liczebnej Cracovii we własnym polu karnym.
"Pasy" długo nie mogły się otrząsnąć, jednak pod koniec pierwszej połowy stworzyły jeszcze dwukrotnie poważne zagrożenie. Po raz pierwszy podopieczni Jacka Zielińskiego zagrozili z akcji bramce Korony w 40. minucie: po szybkiej klepce Rakoczego z Knapem ten ostatni dobrze urwał się rywalom, podprowadził piłkę w okolice "szesnastki", jednak przed oddaniem strzału zawahał się na ułamek sekundy i jego strzał z 15. metrów w ostatniej chwili zdołał nieco przyblokować Malarczyk, czym umożliwił kieleckiemu bramkarzowi skuteczną interwencję.
Druga akcja także była szybkim kontratakiem: tym razem piłkę poprowadził przy nodze Konoplyanka, ściągnął jeszcze na siebie obrońcę i idealnie zagrał w tempo do wbiegającego z lewej strony w pole karne Rakoczego. Niestety młody zawodnik zamiast dograć płaskie podanie na czystą pozycję strzałową wbiegającym w pole karne niekrytym kolegom - Jugasowi, lub Rapie - zdecydował się na silny strzał w kierunku bramki, który został zablokowany przez dwóch obrońców gospodarzy i tym samym akcja spaliła na panewce.
W drugiej połowie meczu obraz gry nie uległ drastycznej zmianie. Korona prowadziła grę, była ruchliwsza. Nie oznaczało to jednak dominacji bezwzględnej, Cracovia miała być może plan by powalczyć jeszcze o jakąś zdobycz punktową, jednak szybko ten plan został obrócony w niwecz przez absolutnie bezsensowne zachowanie Konoplyanki, który w zupełnie niegroźnej sytuacji "złapał za frak" i przewrócił gracza Korony stojącego jedną nogą w polu karnym. Ukrainiec, nie mogąc chyba sam uwierzyć, że mógł zrobić coś tak głupiego, stał jeszcze przez kilkadziesiąt sekund przed linią pola karnego, bezcelowo przekonując wszystkich, że faul miał miejsce przed polem karnym. Sędzia bez wahania podyktował "jedenastkę", a VAR tylko utwierdził go w prawidłowości tej decyzji. Karnego na gola zamienił Łukowski.
Cracovia po kolejnym mocnym uderzeniu - znów, niejako otrzymanym wyłącznie na własne życzenie - nie sprawiała wrażenia zespołu, który ma konkretny plan na odrobienie strat. Pomógł jej jednak trochę przypadek, gdy po uderzeniu głową Jablonskyego futbolówkę zagrał ręką obrońca Korony i arbiter po obejrzeniu sytuacji na monitorze VAR zdecydował się podyktować rzut karny - tym razem dla "Pasów". Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Knap - najlepszy gracz Cracovii tego wieczoru.
Mimo, że do końca spotkania pozostawało jeszcze sporo czasu nie miało miejsca nic, co można byłoby nazwać huraganowymi atakami dążącej do wyrównania Cracovii. Przeciwnie - to gospodarze stwarzali sobie lepsze sytuacje, zbierając kolejne, koszmarne wyprowadzenia piłki z linii obrony "Pasów".
W jednej z takich sytuacji, gdy Ghita podał piłkę na kontrę dwukrotnie na bramkę Niemczyckiego próbowali uderzać gracze trenera Kuzery, ale najpierw strzał wspólnymi siłami zdołali zablokować winowajca Ghita i Jablonsky, a atomowa dobitka poszybowała nad poprzeczką krakowskiej bramki.
W 87. minucie mogło, a nawet powinno być 3:1 - Ghita dał się przeskoczyć o głowę Śpiączce, który w idealnej wręcz sytuacji z odległości 5. metrów uderzył znów nad poprzeczką. Jeszcze lepszą sytuację na zdobycia gola miał Śpiączka w ostatniej, 9. minucie czasu doliczonego - otrzymał podanie na 10 metr i znalazł się w sytuacji sam na sam z Niemczyckim, lecz golkiper Cracovii skrócił kąt i kapitalną interwencją po raz kolejny w tym meczu ocalił swój zespół od straty bramki.
W Kielcach zobaczyliśmy dobrze znane, kwaśne oblicze zachowawczej, schowanej za podwójną gardą Cracovii. Jest to Cracovia czyhająca jedynie na kontratak i nadużywająca wybić piłki "na uwolnienie", decydująca się na operowanie piłkę raczej z musu, niż z wyboru.
Niesprawiedliwym byłoby w tym meczu oczywiście nie docenić kolejnego znakomitego występu młodego Knapa, który był jednak osamotniony ze swoją przytomnością umysłu i ruchliwością. Nie sposób też pominąć fakt, że Niemczycki kilkoma brawurowymi interwencjami utrzymywał Cracovię w grze choćby o jeden punkt. To jednak zdecydowanie zbyt mało, by być zadowolonym.
Meritum problemu jest to, że o ile granie w niskiej defensywie przeciwko Legii, czy Lechowi ma sens i swoje uzasadnienie, to granie w ten sposób z outsiderami ligi jest taktyką samobójczą - co pokazało już wiele spotkań obecnego sezonu. Tak stało się również i w Kielcach, gdzie Cracovia zmuszona była uznać wyższość dotychczasowej "czerwonej latarni" ligi.
Tym samym "Pasy" nie wykorzystały okazji, by przesunąć się w górę tabeli, a utrzymanie 6. lokaty zawdzięczają jedynie przełożeniu meczu Wisły z Wartą (niezależnie od wyniku tego spotkania któryś zespół minąłby Cracovię).
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
cracovio
Poldek
17:25 / 07.02.23
Zaloguj aby komentować