[NA ŻYWO] Liga: Cracovia – Górnik Zabrze 2:2 (0:2) - Jak Dr Jekkyl i Mr Hyde
Liga: Cracovia – Górnik Zabrze 2:2 (0:2)
Koniec meczu:
sobota, 11 września 2021, godz. 15:00
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź ten mecz na fb.com/terazpasy :
.
PKO BP Ekstraklasa: Cracovia - Górnik Zabrze 2:2 (0:2)
- 0:1 - 2 min. - Jiménez
- 0:2 - 34 min. - Krawczyk
- 1:2 - 84 min. - Rodin
- 2:2 - 90 min. - Rodin
Cracovia: Hroššo - Râpă, Rodin, Jugas, Pestka - Wiśniewski (46 Ogorzały), Lusiusz (66 Loshaj), van Amersfoort, Knap (46 Sadiković), Hanca - Balaj (46 Rasmussen)
Górnik Zabrze: Sandomierski - Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz - Dadok (87 Pawłowski), Janža, Kubica (71 Bainović), Manneh (61 Mvondo), Nowak (61 Wojtuszek) - Krawczyk (87 Sanogo), Jiménez
Żółte kartki: van Amersfoort, Râpă, Loshaj - Gryszkiewicz, Janža, Janicki
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław)
Widzów: 6836
Jak Dr Jekkyl i Mr Hyde
Powiedzieć, że mecz z Górnikiem Zabrze zaczął się dla Cracovii niefortunnie, to jakby nic nie powiedzieć. Jeszcze na przedmeczowej rozgrzewce kontuzji doznał Marcos Alvarez w efekcie czego jego miejsce zajął Filip Balaj.
Sam początek meczu też nie wróżył niczego dobrego. Już w drugiej minucie spotkania Jesús Jiménez uciekł Sylwestrowi Lusiuszowi i silnym uderzeniem tuż przy słupku pokonał golkipera Pasów – w interwencji nie pomogli Hroššo obrońcy, którzy nie zdołali zablokować uderzenia.
Oszołomiona Cracovia nie mogła znaleźć swojego rytmu gry, w pierwszym kwadransie spotkania tylko raz zrobiło się nieco groźniej pod bramką Grzegorza Sandomierskiego, gdy z powietrza mocno uderzał Balaj, jednak nieznacznie nad poprzeczką. Chwilę później goście odpowiedzieli równie niecelnym strzałem, lecz ogólnie gra wyglądała ospale, nie było w niej werwy, brakowało składnych akcji.
Nie klejącą się grę Pasów w tym fragmencie dobrze podsumowuje faul Pellego van Amersfoorta, za który sędzia ukarał go żółtym kartonikiem – gracz Pasów faulował taktycznie, po czym sfrustrowany wdał się w ryzykowną dyskusję z arbitrem, wskazując, że kilka sekund wcześniej to on był faulowany.
Tymczasem Górnik spokojnie wyczekiwał na kolejne szanse, zadowolony z korzystnego obrotu sprawy. Goście grali na dużym luzie, szybko konstruowali akcje ofensywne, chętnie wchodzili w dryblingi, w których zwykle byli zresztą górą. I te dalsze szanse bramkowe dla Górników się pojawiały: w 28. minucie Piotr Krawczyk pokonał nawet bramkarza Pasów, po analizie VAR bramka nie została jednak uznana z uwagi na błąd techniczny w postaci przyjęcia piłki ręką.
Dopiero w okolicach 30. minuty Cracovia zdołała na chwilę się otrząsnąć i przeprowadzić naprawdę efektowną akcję: Sylweser Lusiusz zagrał prostopadłą piłkę między obrońcami zagrał do wbiegającego skrzydłem Kamila Pestki, ten posłał dobre dośrodkowanie, które Filip Balaj przytomnie przepuścił do nabiegającego Pellego van Amersfoorta. Holender uderzył z pierwszej piłki, lecz prosto w interweniującego Grzegorza Sandomierskiego. Była to bez wątpienia najlepsza w pierwszej połowie szansa Cracovii na bramkę i można by nawet napisać: szansa stuprocentowa.
Cracovia gola na 1:1 nie strzeliła, za to Górnik chwilę później podwyższył swe prowadzenie. Ponownie nie popisali się defensywni pomocnicy i defensorzy Cracovii, ponownie poradził sobie z nimi Piotr Krawczyk i – tym razem już w sposób regulaminowy – posłał piłkę do siatki.
Pasy nie były już w stanie odpowiedzieć: jedyne na co było ich stać w pierwszej połowie to główka Pellego van Amersfoorta po wrzutce Kamila Pestki, która jednak padła łatwym łupem zabrzańskiego bramkarza.
Ogólnie rzecz ujmując, podsumowując pierwszą połowę: linia środkowa Cracovii funkcjonowała źle, zwłaszcza nie radzili sobie młodzi, czyli zbierający we wcześniejszych występach dobre recenzje Karol Knap oraz debiutujący na skrzydle Michał Wiśniewski. Zupełnie niewidoczny był też kapitan Pasów, Sergiu Hanca. Obrona wyglądała więcej niż niepewnie i grała bez zrozumienia. Zawodnicy z poszczególnych formacji co chwila patrzyli na siebie ze zdumieniem nie odgadując między sobą kto ma wystartować do piłki: w efekcie zwykle startował do niej pierwszy zawodnik rywali.
Konstruowanie ataku pozycyjnego szło Cracovii ciężko: nie, żeby nie próbowała tego robić, lecz po prostu podopieczni trenera Michała Probierza grali powoli, bojaźliwie, a momentami wręcz ospale. Górnik spokojnie wyczekiwał na kolejne szanse, zadowolony z korzystnego obrotu sprawy. Można powiedzieć, że pierwsza połowa stała pod znakiem nie tyle może dominacji Górnika, co jego pełnej kontroli meczu. Wynik 0:2 oddawał to, co działo się na boisku i wydawało się, że bez radykalnych zmian w przerwie meczu nic nie jest w stanie go dla Cracovii uratować.
Zmiany więc nastąpiły i można powiedzieć, że zostały przeprowadzone "w punkt". Karola Knapa zastąpił Hebo Rasmussen, Michała Wiśniewskiego – Karol Ogorzały, a zamiast Filipa Balaja na drugą połowę wybiegł Damir Sadiković. I trzeba powiedzieć, że każdy z wprowadzonych zawodników przyczynił się do jakościowej zmiany w grze gospodarzy, jaka nastąpiła w drugich czteredziestu pięciu minutach.
Cracovia ruszyła do odrabiania strat z nagłą werwą i niewiele zabrakło, by podobnie jak Górnik na początku pierwszej połowy otworzyła drugą odsłonę meczu bramką. Już w pierwszym stałym fragmencie z serii następujących krótko po sobie rzutów rożnych i wolnych Sylwestra Lusiusza w ostatnim momencie uprzedził Grzegorz Sandomierski, ratując gości przed stratą gola. Chwilę później nad bramką główkował Cornel Râpă. W 52. minucie Kamila Ogorzałego dość ostro fauluje Adrian Gryszkiewicz, za co ogląda żółtą kartkę.
Kolejne minuty stały pod znakiem kilku dobrych akcji Cracovii, w których ponownie to hasający po skrzydle Ogorzały gra pierwsze skrzypce, jednak jedyny efekt to kolejny niewyzyskany rzut rożny. Rzucał się w oczy także Rasmussen, który – gdy dostawał piłkę w środku pola – decyduje się na szybkie indywidualne prowadzenie piłki, pokazując przy tym niezłą szybkość. Brakuje wciąż jednak ostatniego dogrania, lub właściwego wykończenia.
W tym fragmencie meczu to Górnik został zdecydowanie zepchnięty do obrony – wprowadzeni zmiennicy Cracovii poradzili sobie z odzyskaniem środka pola, dzięki czemu goście przestali w zasadzie gościć pod bramką Hroššo. Pewniej radziła sobie też w tych warunkach obrona. Dość powiedzieć, że pierwszym przejawem ofensywnych zapędów gości w drugiej połowie była dość niepoważna próba wymuszenia rzutu karnego przez Jiméneza.
Trener Jan Urban widząc co się święci próbował także korygować sytuację na boisku przy pomocy zmian w składzie: w 61. minucie za Bartosza Nowaka wszedł do gry Norbert Wojtuszek, a za Alassanę Maneha Jean Mvondo.
"Biało-Czerwoni" szukały bramki kontaktowej: niecelnie próbował strzelać Rasmussen, mocny strzał Pestki trafił w obrońcę, dośrodkowania albo były wybijane przez Sandomierskiego – w pole, albo na rzut rożny – przez obrońców. Indywidualne akcje na skrzydłach w wykonaniu Ogorzałego i pestki kończyły się faulami.
W międzyczasie w Cracovii Sylwestra Lusiusza zastąpił Florian Loshaj, w Górniku Krzysztofa Kubicę Filip Bainović. Te zmiany nie wpłynęły już jednak na obraz gry: Górnik stał dość bezradnie w defensywie, i o ile w pierwszej połowie można było spodziewać się po nich strzelania kolejnych bramek, tak w połowie drugiej coraz bardziej zanosiło się, że przyjezdni w końcu choć jednego gola w tym meczu stracą.
W końcówce meczu pod bramką Sandomierskiego zaczynali jednak coraz odważniej "grasować" środkowi obrońcy Cracovii: Rodin i Jugas po stałych fragmentach niepokoją golkipera gości, lecz początkowo ich strzały chybiają celu. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze: w 84. minucie dośrodkowanie w pole karne posłał Sergiu Hanca, a Matej Rodin idealnie wystartował do piłki zza pleców obrońców i skierował ją główką do bramki. Można się oczywiście było zastanawiać, czy w tej sytuacji Grzegorz Sandomierski nie mógł zrobić więcej, to jednak niech już pozostanie powodem do zmartwień trenera Jana Urbana i zabrzańskich kibiców.
Widząc, że trwające przez całe 45. minut natarcie Cracovii nie słabnie i powoli, bo powoli, ale jednak zaczyna przynosić efekty szkoleniowiec gości ponownie zareagował, ściągając z murawy Piotra Krawczyka i Roberta Dadoka, a wprowadzając w ich miejsce Vamarę Sanogo i Dariusza Pawłowskiego. Górnik próbował utrzymać gardę, ale nie udało mu się to: w pierwszej minucie doliczonego czasu gry kapitan Pasów po raz kolejny posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne, ponownie do piłki wyskoczył idealnie Matej Rodin i tak, jak kilka minut wcześniej pokonał Sandomierskiego. Wybuch szału radości Pasiaków – zarówno na trybunach, jak i na boisku – był ogromny, ale trwał tylko chwilę. Zrodziło się bowiem całkiem uzasadnione przypuszczanie, że słaniającego się na nogach rywala można jeszcze dobić trzecim golem.
Górnicy w tych ostatnich kilku minutach doliczonego czasu gry (sędzia doliczył ich początkowo pięć, lecz z uwagi na zdobytą bramkę grano jeszcze dłużej) imali się wszelkich metod, by ten plan pokrzyżować. Preferowaną metodą były dość brutalne faule – sędzia Damian Sylwestrzak nie bez powodu w czasie doliczonym ukarał żółtymi kartkami Eryka Janże i Rafała Janickiego, kartkę otrzymał także Florian Loshaj. Mimo to Cracovia miała jeszcze swoją "piłkę meczową": po rzucie rożnym Pelle van Amersfoort znalzł się w dobrej sytuacji, lecz pechowo nastrzelił kolegę z drużyny.
Spotkanie zakończyło się podziałem punktów i w przekroju całego meczu można chyba uznać ten rezultat za sprawiedliwy: Pasy zaprezentowały swe potworne oblicze w pierwszej połowie, Górnik był koszmarny w drugiej.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Jak baran stoi przy linii
ZET
20:02 / 11.09.21
ZET
Kibic1995
15:31 / 13.09.21
Zaloguj aby komentować
ZET
Kibic1995
15:11 / 13.09.21
Zaloguj aby komentować
Kibic1995
ZET
22:07 / 12.09.21
Zaloguj aby komentować
Alvarez
moby dick
17:41 / 12.09.21
Zaloguj aby komentować
ZET
Kibic1995
16:10 / 12.09.21
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować