Po 2. kolejce PKO Ekstraklasa
Od piątku do poniedziałku rozgrywane były mecze 2. kolejki PKO Ekstraklasa. Cracovia po porażce 1:2 z ŁKS-em na własnym stadionie zajmuje 11. miejsce w tabeli. Kolejny mecz zespół trenera Michała Probierza rozegra w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa.
2. kolejka – 26 - 29 lipca 2019:
- Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)
Pierwszym gospodarzem, który wygrał swój mecz w bieżącym sezonie został Górnik Zabrze, który pokonał Zagłębie Lubin. Podopieczni trenera Michała Brosza mogą być zadowoleni ze swojego startu, bo cztery punkty po dwóch meczach to przyzwoity rezultat. Co innego Zagłębie, które ma na koncie tylko jedno „oczko”, a w najbliższej kolejce o poprawę tego bilansu powalczy z Jagiellonią Białystok.
- Lech Poznań – Wisła Płock 4:0 (1:0)
Poznaniacy też zaczęli ten sezon przyzwoicie – przed tygodniem zremisowali na wyjeździe z Piastem, a teraz, na własnym obiekcie, rozgromili Wisłę Płock. Z kolei płocczanie weszli w nowe rozgrywki słabo, a nieoczekiwane odejście trenera Leszka Ojrzyńskiego zapewne nie spowoduje, że kolejne dni okażą się jeszcze bardziej niespokojne – tym bardziej, że poszukiwania nowego szkoleniowca odbywają się w atmosferze „łapanki”. Wprawdzie Wisła rozegra teraz dwa mecze na własnym boisku, ale rywalami będą w nich kolejno: Lechia Gdańsk i Legia Warszawa. Być może jeszcze za wcześnie na tego rodzaju przepowiednia, ale niedługo w Płocku może zacząć straszyć widmo powtórki z ubiegłego roku, czyli batalia o utrzymanie do ostatniej kolejki. W każdym razie zdaje się, że niektórzy wyczuwają już pismo nosem, bo do objęcia schedy po Ojrzyńskim nikt się jakoś nie pali.
- Cracovia – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)
Po cennym remisie w Lubinie Cracovia miała na rozkładzie beniaminka z Łodzi, który w swoim pierwszym meczu wysoko zawiesił poprzeczkę zdobywcy Pucharu Polski, Lechii Gdańsk. Dla Pasów trener Kazimierz Moskal również nie przygotował „taryfy ulgowej” – jego zespół zaprezentował się bardzo dojrzale i bezwzględnie wykorzystał wszystkie ułomności gospodarzy. Choć Cracovia powinna w tym meczu zdobyć przynajmniej, dwie, a może nawet trzy bramki to jednak strzeliła tylko pojedynczego gola – pięknego, choć zupełnie nieoczywistego i o wiele minut spóźnionego. Tymczasem w dwóch, lub trzech stuprocentowych sytuacjach podopieczni trenera Michała Probierza zachowali się skrajnie nieporadnie, jakby to właśnie oni byli onieśmielonymi Ekstraklasą debiutantami. Choć coś w tym jest, że w ostatnich tygodniach słupki i poprzeczki nie są „po naszej stronie”, to jednak za strzał w słupek z odległości 4 metrów ciężko obarczać odpowiedzialnością „pecha”, a raczej należy go złożyć na karb niechlujności. Jeśli Cracovia zamierza w tym sezonie „do czegoś aspirować”, to pora się obudzić. Na dywagacje, ustalenia, a ostatecznie również i kłótnie można znaleźć dużo czasu podczas treningów – byleby przynosiły one korzyść zespołowi. Kłótnie podczas meczu na boisku mogą jedynie potwierdzać tezę, że zaczyna się dziać coś, co powoli wymyka się spod kontroli.
- Jagiellonia Białystok – Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
Raków grający bez presji, grający na wyjeździe, a nie „na niby w domu” pokazał ponownie wszystkie te atuty, którymi w ubiegłym sezonie sforsował bramy Ekstraklasy. I po raz kolejny udowodnił, że faworyci w meczach z Rakowem łatwo mieć nie będą. Zwycięska bramka zdobyta w 81. minucie przez obrońcę gości, Tomasa Petraska, pozwoliła zapomnieć o falstarcie z pierwszej kolejki. Teraz czeka Raków pojedynek w Bełchatowie, a rywalem będzie Cracovia, która właśnie nie poradziła sobie z innym beniaminkiem, ŁKS-em. Faworyta w tym meczu wskazać ciężko, co oczywiście nie musi oznaczać rozstrzygnięcia remisowego – raczej to, że znowu zadecydować może niuans.
- Korona Kielce – Legia Warszawa 1:2 (1:1)
Legia w Kielcach stoczyła zwycięski bój z Koroną. W 90 minucie gospodarzy pogrążył Walerian Gwilia, dzięki czemu „wojskowi” odetchnęli z ulgą. Wydaje się jednak, że oddech to krótki, a ulga chwilowa, ponieważ Legioniści nadal swoją gra mało kogo przekonują, a w kolejnym starciu zmierzą się ze Śląskiem, który w dwóch pierwszych meczach zgarnął sześć punktów. Wiele zależy też od najbliższego meczu pucharowego – nie da się przecież wykluczyć, że w przypadku potknięcia w Finlandii przy Łazienkowskiej może mieć miejsce mniejsze, lub większe „trzęsienie ziemi”.
- Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 2:1 (0:1)
We Wrocławiu nie mogą uwierzyć własnemu szczęściu. Oto bowiem drużyna, która w ostatnich latach stała się synonimem przeciętności i bezstylowości – zespół, który zaczynał się i kończył na Marcinie Robaku – zaczyna powoli aspirować do czegoś więcej. Nie dlatego, broń Boże, że gra wspaniały futbol, nie dlatego, że dokonał głośnych transferów, ani nawet nie dlatego, że dysponuje niebotycznym budżetem. Po prostu Śląsk powoli i konsekwentnie jest „układany” od nowa – na modłę Piasta, czy Cracovii. W naszej lidze, jak wiadomo, nie trzeba wiele – wystarczy solidność, konsekwencja, trochę wyrachowania i dwie, czy trzy nieoczekiwane zwycięstwa z bezpośrednimi rywalami do „czegoś więcej”, niż tylko utrzymanie w lidze. Śląsk w miniony weekend dołożył do solidności i wyrachowania coś jeszcze – mityczną „walkę do ostatniej minuty”. Do przerwy wrocławianie przegrywali 0:1, ale w ciągu sześciu ostatnich minut regulaminowego czasu gry zdobyli dwie braki, który wywróciły całe spotkanie do góry nogami. A że wydarzyło się to w meczu rozgrywanym z aktualnym Mistrzem Polski, toteż nie tylko punktu są tutaj ważne, ale i zastrzyk pewności siebie oraz optymizmu przed kolejnym starciem z pucharowiczem – Legią Warszawa.
- Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 0:0
Remis na własnym boisku z Wisłą Kraków na pewno nie będzie długo wspominanym w Gdańsku wydarzeniem. Ale też był to remis wkalkulowany przez trenera Piotra Stokowca, który zdecydował się wystawić przeciwko krakowianom skład dosłownie rezerwowy. Sprawiło to, że dwie bezbarwne drużyny odbyły bezbarwny mecz po którym podzieliły się punktami. Wiślacy mogą być szczęśliwi, zważywszy, że oddali w meczu jeden strzał na bramkę rywali. Lechiści nie mogą z kolei rozpaczać, bo najważniejszy jest teraz dla nich zupełnie inny mecz i zupełnie inna liga.
- Pogoń Szczecin – Arka Gdynia 2:0 (0:0)
W stolicy województwa zachodniopomorskiego Arka poległa, podobnie jak przed tygodnie u siebie. Wprawdzie tym razem podopieczni Jacka Zielińskiego długo broni się dzielnie, jednak w końcówce spotkania przeważyła jakość. W Arce jakości na razie jest mało i bilans bramkowy 0:5 po dwóch pierwszych meczach sezonu 2019/20 nie może być potraktowany jako przypadkowy. Z kolei w Szczecinie nigdzie się nie spieszą, nie zapowiadają walki o mistrzostwo, nie mówią nawet zbyt głośno o pucharach, zostawiając to innym, bardziej gadatliwym. Dwa zwycięstwa i fotel lidera mają jednak swoją wymowę.
Tabela:
3. kolejka 3 - 4 sierpnia 2019:
- Arka Gdynia - Korona Kielce 2 sierpnia, 18:00
- Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 2 sierpnia, 20:30
- Raków Częstochowa - Cracovia 3 sierpnia, 17:30 (w Bełchatowie)
- ŁKS Łódź - Lech Poznań 3 sierpnia, 20:00
- Wisła Płock - Lechia Gdańsk 4 sierpnia, 15:00
- Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 4 sierpnia, 17:30
- Piast Gliwice - Pogoń Szczecin 4 sierpnia, 17:30
- Wisła Kraków - Górnik Zabrze 5 sierpnia, 18:00
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.