GK: Derby bez goli, ale z kartkami
Derby w Pucharze Ekstraklasy nie wywołały wielkich emocji. Na trybunach zjawiło się raptem kilkuset widzów, a i sam mecz nikogo na kolana nie mógł rzucić, choć szczególnie w drugiej połowie miał niecodzienny przebieg.
Niezbyt często przecież mamy sytuację, w której jedna z drużyn kończy spotkanie w ośmioosobowym składzie i dwóch piłkarzy jedzie do szpitala - a tak było wczoraj przy ul. Kałuży.
Zgodnie z zapowiedziami, Cracovia wystawiła mocno rezerwowy skład. W ekipie Wisły więcej było zawodników na co dzień grających w ekstraklasie, ale szczerze mówiąc, w pierwszej połowie na boisku nie było tego za bardzo widać. Owszem, to "Biała Gwiazda" miała lekką przewagę, nie przekładało się to jednak na stwarzane seryjnie sytuacje podbramkowe.
Pierwszy strzał w meczu oddały "Pasy". W 7 min głową uderzył Kaszuba, ale piłka przeleciała nad bramką. Sześć minut później powinno być 1:0 dla Wisły. Niedzielan zagrał z lewej strony przed bramkę, a tutaj na piątym metrze stał osamotniony Kmiecik. Napastnik gości nie zdołał jednak opanować piłki i ostatecznie oddał bardzo niecelny strzał.
Kolejne minuty to wolna gra z obu stron i sytuacji jak na lekarstwo. Dopiero w 25 min Sobolewski oddał pierwszy strzał w światło bramki, ale Olszewski nie miał problemów z obroną. Nieco więcej kłopotów bramkarz Cracovii miał 2 min później, gdy odbił na róg piłkę po strzale Cantoro.
Do końca pierwszej połowy mieliśmy jeszcze strzał Zieńczuka w tzw. krótki róg, obroniony przez Olszewskiego, oraz niecelne uderzenia Clebera i Łobodzińskiego.
Po przerwie Wisła uzyskała sporą przewagę. Goście utrzymywali się dłużej przy piłce, ale nie przekładało się to na sytuacje. "Biała Gwiazda" dochodziła bowiem do pola karnego i tutaj jej akcje rozbijały się o dobrze zorganizowaną obronę Cracovii. Prawdziwe problemy wiślaków rozpoczęły się jednak od 63 min, gdy drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną, kartkę otrzymał Cleber.
Po kolejnych czterech minutach "Biała Gwiazda" grała już w dziewiątkę, bo po ostrym wejściu Małeckiego w Łuczaka (ma najprawdopodobniej złamaną nogę) Tomasz Mikulski pokazał wiślakowi od razu czerwoną kartkę.
Od tego momentu inicjatywę przejęła Cracovia, lecz tak jak wcześniej w przypadku przewagi Wisły, nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej sytuacji podbramkowej. "Pasy" w ciągu całego meczu nie oddały ani jednego strzału w światło bramki.
Nie potrafiły tego uczynić również w doliczonym czasie gry, gdy Wisła grała już w ośmiu (!), bo poważnej kontuzji kolana nabawił się Głowacki i musiał na noszach opuścić boisko.
Skończyło się zatem na remisie, którym obie drużyny pożegnały się z Pucharem Ekstraklasy. Awans z grupy A wywalczyły bowiem Śląsk Wrocław i Piast Gliwice.
Cracovia - Wisła Kraków 0:0
Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin). Widzów: 700.
Cracovia: Olszewski - Łuczak (71 Kurowski), Tupalski, Milosević, Radwański - DudzicI, Klich, Dynarek, Uszalewski (46 Tatara) - Kaszuba (63 Baran), Krzywicki (63 Baliga). Trener: Artur Płatek.
Wisła: Juszczyk - Singlar (46 Baszczyński), GłowackiI, Marcelo, CleberIII[63] - Łobodziński (46 MałeckiI[67]), CantoroI (58 Jirsak), Sobolewski, Zieńczuk (46 Boguski) - Niedzielan (58 Mączyński), Kmiecik (58 Leszczak). Trener: Maciej Skorża.
Bartosz Karcz - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.