Janusz Filipiak: - Chcemy podzielić się pieniędzmi z Cracovią - mp3
- Panie Profesorze wkrótce Comarch może stać się jedynym właścicielem Cracovii...
- Omawialiśmy to z Prezydentem Majchrowskim w trybie roboczym. To będzie proces bo to jest operacja finansowo-prawna i Miasto musi tutaj dołożyć wszelkiej ostrożności. Ja to rozumiem. My jako podmiot komercyjny też chcemy dołożyć wszelkich starań aby to była uczciwa propozycja. Nie opłaca się organizowanie czegokolwiek na działaniu nieuczciwym. Z tego punktu widzenia to jest trudne. Tutaj nie chodzi o to, że Miasto coś straci. Nie. Miasto zachowa swoją wartość. Czyli zakładając, że Klub jest dzisiaj wart 80 milionów złotych, to około 40 milionów to wartość akcji Miasta, a 40 milionów to wartość akcji Comarchu. My chcemy dołożyć do tego 30 milionów dodatkowo, ale Miasto zachowa swoje akcje za 40 milionów złotych. Do tego to się sprowadza. Nadal Miasto będzie miało kontrolę nad terenami. Natomiast w tej chwili kwestią najbardziej poważną jest jak wycenić wartość Klubu. To jest problem i w tym celu należy powołać niezależną instytucję, która to wyceni. Jeszcze musi być zgoda Miasta na wprowadzenie tych 30 milionów.
.
.
- Jaką korzyść z takiej operacji odniesie Comarch, jaką korzyść odniesie Cracovia?
- Comarch nie odniesie tutaj żadnej korzyści. Widzę na portalach, że nas się oskarża. W sytuacji w której my dokładamy 8 milionów złotych w tej chwili, a prawdopodobnie dołożymy troszeczkę więcej bo honoraria rosną wraz z przychodzeniem markowych zawodników, to ja nie widzę jak my możemy zarobić na Cracovii. To jest absolutnie nierealne. Musielibyśmy znaleźć metodę na zarobienie tych 8 milionów złotych. Tej metody na razie nie widzimy. To można zrobić tylko poprzez transfer jakiegoś zawodnika, sprzedanie go za parę milionów euro. Ale wtedy Klub ma swoje potrzeby. Do tej pory Comarch włożył ponad 40 milionów złotych w Klub. To są inwestycje kapitałowe, to jest roczny sponsoring na poziomie 8 milionów złotych. To jest więcej niż 40 milionów, chcemy dać jeszcze 30 milionów czyli razem damy do Klubu 70 milionów złotych jeśli będzie na to zgoda. Nie ma żadnej możliwości, żeby te pieniądze potem z Cracovii wyjąć. To jest inwestycja w Cracovię i tak chcemy to robić. Jak ja mówię, że robimy to dla Miasta, dla społeczności to nikt nie chce w to wierzyć. Robiąc to mamy cel marketingowy, ale wydaje mi się, że to jest fair - dajemy 70 milionów złotych i chcemy być postrzegani jako firma, która jest przyjazna dla sportu, jest przyjazna dla Miasta. W tym ja nie widzę nic złego. Tylko taką korzyść możemy odnieść - czyli uznanie i szacunek ludzi, to że firma Comarch będzie lubiana. Natomiast zwrotu finansowego z tego co my w tej chwili do Cracovii wkładamy, to nigdy w życiu nie będziemy mieli.
- Czy coś zmieniłoby się wtedy w zarządzaniu Cracovią?
- Nic by się nie zmieniło dlatego, że na mocy obecnego statutu my decydujemy o składzie większości Zarządu, w tym prezesa; większości w tym prezesa Rady Nadzorczej. Miasto ma tylko zastrzeżone w statucie prawo veta w stosunku do sprzedaży terenu. Tutaj się zgadzamy, żeby to prawo veta nawet w przypadku akcjonariusza mniejszościowego w przypadku sprzedaży terenów pozostało. Poinformowałem o tym dzisiaj Pana Prezydenta. Niezależenie od tego Miasto ma kontrolę nad tymi terenami bo wydaje plan zagospodarowania przestrzennego. W tej chwili Cichy Kącik, bo o tym mówimy, według obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego może służyć tylko sportowi. Można tam zrobić tylko boisko, korty, halę sportową. Nie można tam wybudować dużego hotelu, nie można tam zrobić developerki. Tutaj Miasto ma kontrolę i wiele instrumentów kontroli, bo przecież teren podlega pod konserwatora, czyli konserwator może złożyć prawo veta. Tak więc jeśli ktoś twierdzi, że jest tutaj możliwość jakiegoś przekrętu czy czegokolwiek, to naprawdę nie wie o czym mówi.
- Panie Profesorze mógłby Pan przypomnieć pokrótce jak Comarch wchodził do Cracovii?
- Jak powiem, że nie pamiętam to mi Pan nie uwierzy...
- Nie uwierzę...
- (śmiech) No widzi Pan.
- Kupno pierwszej transzy akcji Cracovii to był bodajże 2003 rok.
- Napiszcie, a ja chętnie przeczytam. Ja żyję bieżącą chwilą...
- OK. Myślałem, że będziemy mieli łatwiej... (śmiech).
- Nie, nie. Ja w tej chwili miałem Chińczyków. Tak się czuję, jakby po mnie przez cztery dni jakieś stado Chińczyków chodziło (śmiech). Dzisiaj jest komunikat w Niemczech - bo nasza spółka w Niemczech w tym uczestniczy - ministerstwo Bawarii wydało komunikat, że popiera Comarch i inwestycje w Chinach. Tak więc tym żyję i nie rozgrzebuję kiedy coś tam było.
- Udziałów w chińskich klubach póki co Pan jeszcze nie kupuje? (śmiech)
- To jest takie samo pytanie jakie miałem od dziennikarzy w Niemczech. Tak więc jest Pan drugi (śmiech).
- Pytam, bo mówił Pan dzisiaj po podpisaniu umowy przedwstępnej na dzierżawę stadionu jak nośny i ważny w biznesie jest sport...
- Rozmawialiśmy o tym również z Chińczykami bo prowadziliśmy wiele rozmów. Pytaliśmy o futbol chiński, ale oni jak mają coś kiepskiego to od razu przestają o tym rozmawiać. Twierdzą, że w Chinach futbol jest popularny natomiast wstydzą się, że jest taki kiepski i to ich bardzo irytuje.
- Panie Profesorze zapytam jeszcze o dzierżawę stadionu. Cracovia będzie płacić Miastu 2 miliony złotych rocznie...
- Tak, to będzie około 2 miliony złotych rocznie.
- A do tej pory na jakich zasadach Cracovia użytkowała stadion?
- To była umowa - zawsze mi się to myli - albo użyczenia, albo użytkowania, ale płaciliśmy symboliczne kwoty. Zresztą tamten stadion miał bardzo małą wartość. W tej chwili nie ma innej możliwości i będziemy płacili. Oczywiście będą twarde negocjacje jeśli chodzi o konkretną kwotę, która ma się pojawić. Ona będzie wynikała z wartości budowy, wyceny ziemi i z zastosowanych współczynników do dzierżawy. Natomiast pewne jest - przedstawiliśmy Miastu już dwie kalkulacje - że na pewno będzie to deficytowe przedsięwzięcie. Czyli ten nieszczęsny Comarch nadal będzie musiał do tego dopłacać. Wynika to z tego, że opłata za dzierżawę będzie wynosić około 2 miliony, koszty eksploatacji 3 miliony czyli to jest razem 5 milionów. Jak sobie założymy, że bilet kosztuje 20 złotych i przyjdzie 10 tysięcy ludzi to z jednego meczu dostaniemy 200 tysięcy złotych - organizujemy 15 meczów, to jest 3 miliony. Ale musi przyjść 10 tysięcy ludzi i średnio muszą zapłacić po 20 złotych. Powtórzę: samej opłaty jest 2 miliony złotych, podatek od gruntu pół miliona, koszty organizacji meczów, oświetlenia, sprzątania, utrzymania ochrony. To daje 5 milionów i jak to się mówi jesteśmy 2 miliony "w plecy".
- Czy powstanie w Klubie specjalna komórka, która zajmować się będzie wykorzystaniem stadionu również poza meczami?
- Z pewnością tak. Mamy coraz więcej majątku, chcemy uruchomić Cichy Kącik, żeby on funkcjonował, żeby tych pieniędzy od sponsorów było potrzeba mniej, żeby Klub coś tam zarabiał. Ale na pewno nie będzie zarabiał tyle, aby sfinansować drużynę na miarę marzeń kibiców.
- To jakoś nie optymistycznie zabrzmiało...
- Dlaczego? Jestem w dobrym humorze. Rok 2009 kończymy jako firma w dobrej formie. Stać nas na to i chcemy podzielić się pieniędzmi z Cracovią.
Rozmawiał: Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Kibic1995
03:56 / 19.01.10
Zaloguj aby komentować