Terazpasy.pl / Wywiady / Wywiady Teraz Pasy! / Marcin Cabaj: - 8 lat w Cracovii to dla mnie zaszczyt

Marcin Cabaj: - 8 lat w Cracovii to dla mnie zaszczyt

cabaj-marcin-2005-12-10

- Marzy mi się, aby Cracovia w każdym sezonie liczyła się w walce o mistrzostwo Polski i abym wraz z Cracovią to mistrzostwo zdobył. Chciałbym, aby kibice do ostatniego miejsca wypełniali nowy stadion. I oczywiście chciałbym z sukcesami zagrać z Cracovią w europejskich pucharach  - mówi w obszernym wywiadzie dla gazety "Terazpasy.pl" bramkarz Cracovii Marcin Cabaj .

- Marcinie jesteś w tej chwili jedynym piłkarzem w Cracovii, który gra w Pasach od III ligi. To szmat czasu...

- Tak, niedługo minie 8 lat. To "kawałek" czasu w którym przeżyłem bardzo wiele fajnych chwil i... parę gorszych. Jestem bardzo zadowolony, że jestem w Cracovii już tyle lat...

- To rangi symbolu urasta fakt, że to Ty wyprowadziłeś drużynę na pierwszy mecz na nowym stadionie. Czyja to była inicjatywa?

- Przed meczem z Arką kierownik i trener zapytali mnie czy chciałbym wyprowadzić drużynę na murawę. Oczywiście bardzo tego chciałem. Myślę, że jest to dla mnie duży zaszczyt, że mogłem to zrobić. Nie wiem czy było to zauważone, ale bardzo się z tego powodu cieszyłem, bo pamiętam jeszcze baraczki od strony ul. Kraszewskiego w których była siedziba Klubu. Warunki jakie wtedy panowały były zupełnie nieporównywalne z tymi jakie teraz mamy. Długo czekaliśmy na ten stadion. Ja czekałem na to prawie osiem lat i bardzo się cieszę, że mogłem wyprowadzić drużynę na pierwszy mecz na nowym stadionie.

- Wróćmy do tych kultowych "baraczków" i do wiosny 2003 roku. Kto i w jakich okolicznościach sprowadził Cię do Cracovii? Urodziłeś się w Krakowie, ale do Cracovii trafiłeś bardzo okrężną drogą...

- Przyszedłem do Cracovii razem z Arkiem Baranem. Byłem zawodnikiem Górnika Łęczna i praktycznie co rok byłem wypożyczany do innego klubu. Najpierw do Ostrowca, potem do Hutnika, a jeszcze później do Podbeskidzia. Gdy grałem w Hutniku zauważył mnie trener Wojciech Stawowy. Zadzwonił latem 2002 roku, gdy w III lidze zaczynał tworzyć zespół w Cracovii, ale ja właśnie zmieniłem klub i przeszedłem do Podbeskidzia. Zimą trener Stawowy znowu zadzwonił. Przyszedłem do Cracovii, bo widziałem, że tworzy się bardzo wartościowy zespół. Trener miał wtedy jakieś poza boiskowe problemy z bramkarzem Skrzypkiem i ja zająłem jego miejsce. I tak już zostało...

- Błyskawicznie awansowaliście z ówczesnej III do II ligi. Wtedy przyszedł do Cracovii doświadczony bramkarz Sławek Olszewski, a Ty uczyłeś się bramkarskiej cierpliwości...

- Gdy wywalczyliśmy awans do II ligi miałem nadzieję, że nadal będę pierwszym bramkarzem. Ale trener Stawowy uważał, że muszę jeszcze nabrać doświadczenia i bramkarskiej "krzepy". Nie był to czas stracony. Cały czas podpatrywałem Sławka i starałem się z nim rywalizować. Sławek znakomicie bronił, zrobiliśmy kolejny awans i znaleźliśmy się w Ekstraklasie. Mieliśmy za sobą dwa awanse rok po roku. To była bardzo duża sprawa, to był ogromny sukces!

cabaj-marcin-2005-12-10

- Nie żałowałeś w II lidze decyzji, że przyszedłeś do Cracovii? Byłeś młody, pełen zapału do gry, a miejsce między słupkami zajął Sławek Olszewski...

- Nie żałowałem. Cały czas wiedziałem, że mogę ze Sławkiem konkurować i że przyjdzie taki czas, że będę grał. Sam Sławek znakomicie mnie mobilizował. Wspierał mnie i mówił: "nic się nie martw młody,  będziesz bronił niedługo..." (śmiech). Nie miałem podstaw do tego, żeby się załamywać. Sławek bronił bardzo dobrze, wygrywaliśmy mecze i zrobiliśmy awans. Mógłbym się niecierpliwić, gdyby pierwszy bramkarz bronił źle, drużyna przegrywałaby mecze, a ja nadal siedziałbym na ławce rezerwowych. Wtedy nie miałem cienia wątpliwości, że dobrze zrobiłem przychodząc do Cracovii. Cierpliwie czekałem na swoją szansę...

- Po awansie do Ekstraklasy swoją szansę dostałeś bardzo szybko bo już w 5. kolejce w meczu z Górnikiem Zabrze... Pamiętasz ten dzień?

- Oczywiście! Pamiętam doskonale. W pierwszym meczu w Ekstraklasie wygraliśmy efektownie z Zagłębiem w Lubinie, ale w trzech kolejnych meczach nie zdobyliśmy punktów. Przeczuwałem, że trener może dać mi szansę i rzeczywiście rano, w dniu meczu z Górnikiem Zabrze trener Wrześniak zapytał mnie jak się czuję, a gdy odpowiedziałem, że bardzo dobrze to trenerzy postawili na mnie...

- W meczu z Górnikiem - podobnie jak w trzech następnych spotkaniach - nie puściłeś bramki, choć Cracovia grała niezwykle ciężkie, wyjazdowe mecze z Lechem i Wisłą, a u siebie z bardzo mocnym Groclinem...

- To miłe wspomnienie, że jako debiutant w Ekstraklasie w czterech kolejnych meczach nie puściłem bramki.

- Debiutancka seria meczów bez puszczonej bramki trwała przeszło 400 minut. Dopiero "pomoc" Kazimierza Węgrzyna, od którego odbiła się piłka w meczu z Polonią Warszawa przerwała tę znakomitą passę...

- Straciliśmy bramkę w drugiej połowie w najmniej spodziewanym momencie po rykoszecie od Kazka Węgrzyna, ale i tak wygraliśmy ten mecz.

- Znasz drugiego bramkarza, który debiutując w Ekstraklasie tak długo nie puścił gola?

- Nie znam, ale nie sprawdzałem tego i nie analizowałem.

cabaj-marcin-2008-10-03

- W swoim trzecim meczu w Ekstraklasie wystąpiłeś w pamiętnych derbach na Reymonta. Drużyna, która kilkanaście miesięcy wcześniej grała w III lidze nie dała sobie strzelić bramki choć w Wiśle grało pół reprezentacji Polski z Frankowskim, Żurawskim czy Szymkowiakiem na czele...

- Chyba każdy kto uczestniczył w tym meczu zapamięta go na zawsze. Jechaliśmy do "jaskini lwa". W Wiśle grało chyba siedmiu reprezentantów Polski i każdy zespół który tam wtedy przyjeżdżał dostawał "łomot" po trzy, cztery - zero. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, choć ponad pół godziny graliśmy bez Marka Bastera, który dostał czerwoną kartkę.

- Byłeś prawdziwym objawieniem w Ekstraklasie czego potwierdzeniem było powołanie do reprezentacji Polski. Decydowano wówczas czy to Ty czy Artur Boruc stanie w polskiej bramce. Ostatecznie, mimo powołań nie zadebiutowałeś w oficjalnym meczu pierwszej reprezentacji Polski...

- Myślę, że to powołanie do reprezentacji przyszło trochę za szybko. Tak uważam, ale  fajnie, że coś takiego w ogóle miało miejsce. Na zgrupowaniu kadry mieliśmy bardzo dużo obowiązków związanych z kręceniem reklamówek dla sponsora reprezentacji. Niestety mój organizm nie wytrzymał mrozu, przeziębiłem się i 7 z 10 dni zgrupowania przeleżałem w łóżku. Udało mi się zagrać tylko w nieoficjalnym meczu z Białorusią. Było, minęło... Pozostało miłe wspomnienie i pewnie jakiś niedosyt, że tak niewiele zabrakło żeby pokazać się w pierwszej reprezentacji Polski.

- Marcinie byłeś bohaterem bodaj najbardziej niezwykłego meczu jaki widziano na stadionie przy ul. Kałuży. To był pierwszy mecz po śmierci papieża. W meczu z Legią, tuż przed końcowym gwizdkiem obroniłeś karnego, a kilkanaście sekund później Marcin Bojarski zdobył zwycięską bramkę... Czy to w Twoich wspomnieniach jest najbardziej niezwykły mecz w jakim zagrałeś?

- Na pewno jest to jeden z meczów, który na długo pozostanie w mojej pamięci ze względu na kontekst związany ze śmiercią papieża i niezwykłą dramaturgię. Udało mi się obronić rzut karny chyba już w doliczonym czasie, a po chwili zdobyliśmy zwycięską bramkę i pokonaliśmy Legię, która walczyła o mistrzostwo Polski z Wisłą Kraków. Na pewno był to mecz, którego nie zapomni nikt kto był wtedy na starym stadionie Cracovii.

- W czasie Twojej gry w Cracovii zespół prowadziło 7 trenerów i każdy z nich ostatecznie decydował, że to Ty będziesz pierwszym bramkarzem. To niewątpliwie świadczy zarówno o Twoich wysokich umiejętnościach jak i równej, wysokiej formie...

- Tak się działo, ale mnie też się zdarzyło kilka razy "klapnąć" na ławce... Co ja mogę powiedzieć? Do każdego treningu i do każdego meczu staram się podejść jak najlepiej. Wiadomo, że nie zawsze wszystko się udaje, ale myślę, że ja mam na tyle twardy charakter, że nawet po większych niepowodzeniach potrafię udowadniać swoją przydatność dla zespołu. Trenerzy pewnie też widzą tę cechę u mnie i stawiają na mnie.

cabaj-marcin-2009-05-09

- Należysz do bramkarzy, którzy zawsze podejmują interwencję nie szukając tzw. alibi, które przy późniejszej analizie sytuacji "uniewinnia" bramkarza. Bywa, że czasami Twoje odważne interwencje interpretuje się jako błąd...

- Rzeczywiście są bramkarze, którzy nigdy nie podejmują ryzyka, które według mnie należy podjąć by uchronić swój zespół przed utratą bramki. Wolę zaryzykować i na dziesięć takich interwencji pomylić się raz wiedząc, że może to być bardzo widoczne. Mam jednak satysfakcję, że w pozostałych dziewięciu przypadkach, gdy wybiegnę przed pole karne, wyjdę do dalekiego dośrodkowania czy przetnę prostopadłą piłkę uchronię zespół przed stratą bramki. Są dośrodkowania do których bramkarz nie musi wychodzić, są piłki do których bramkarz nie musi wybiegać, ale prawda jest taka, że dobrą grą na przedpolu można zapobiec utracie wielu bramek. Ja bardzo dobrze czuję się w takiej roli, choć wiem, że jest to bardzo ryzykowne, a każdy, nawet niewielki błąd jest bardzo widoczny. Niestety taki mam charakter i nie zmienię swojego sposobu gry. Nie potrafię stać "przyklejony" do linii i czekać aż napastnik strzeli w kierunku bramki.

- Słowo "niestety" nie jest tutaj odpowiednie. Bez odwagi, bez gotowości do podjęcia ryzyka i z grą na "alibi" nie zostałbyś tak dobrym i cenionym bramkarzem...

- Myślę, że te cechy doceniają głównie ludzie, którzy "siedzą" w piłce, a szczególnie ci, którzy mają pojęcie o bramkarstwie.

- W meczu z Zagłębiem Lubin rozegrałeś 155 mecz w barwach Cracovii w Ekstraklasie i pod tym względem jesteś klubowym rekordzistą. Wiedziałeś o tym przed meczem? Prowadzisz prywatne statystyki?

- Przypomnieli mi o tym dziennikarze. Oczywiście wiedziałem mniej więcej ile mam rozegranych meczów w Ekstraklasie, ale nie porównywałem tego z występami innych zawodników Cracovii. Okazało się, że rekord wynosił 154 mecze, a mnie udało się wystąpić już w 155 meczach Cracovii w Ekstraklasie. Bardzo się z tego cieszę, że w tym "rekordowym" meczu udało mi się nie puścić bramki.

- Blisko osiem lat jakie spędziłeś w Cracovii to czas w którym bardzo zmieniło się także Twoje prywatne życie. Przyszedłeś jako młody chłopak, a teraz jesteś statecznym ojcem rodziny...

- W trakcie gry w Cracovii spotkało mnie wiele dobrego w prywatnym życiu. Założyłem rodzinę, urodziła mi się córeczka. Przyjście na świat mojej córeczki bardzo wiele we mnie zmieniło. Jestem o wiele bardziej cierpliwy, pogodny i znacznie łatwiej znoszę wszelkie trudności związane z zawodem piłkarza. Jako bramkarz z każdym rokiem nabieram doświadczenia i nie przeżywam już tak bardzo emocjonalnie sukcesów i porażek jak to było kilka lat temu.

cabaj-marcin-2009-07-14

- W grudniu kończy Ci się kontrakt. Chcesz nadal grać w Cracovii? Czy Klub zaproponował Ci już nowy kontrakt?

- Przed rozpoczęciem sezonu otrzymałem sygnał, że Klub byłby zainteresowany przedłużeniem kontraktu. O szczegółach jeszcze nie rozmawialiśmy. Myślę, że po powrocie wiceprezesa Tabisza z urlopu usiądziemy i dojdziemy do porozumienia. Nadal chciałbym reprezentować Cracovię tym bardziej, że bardzo wiele się w Klubie zmienia. Mamy już piękny stadion i mam nadzieję, że za jakiś czas będziemy mieli świetną drużynę i będziemy wreszcie grali o najwyższe cele. Teraz jednak musimy się skupić na celach bardziej przyziemnych...

- Marcinie masz 30 lat, a to dla bramkarza jest najlepszy wiek. Zakładam, że przedłużysz kontrakt bo nie wyobrażam sobie innego rozwiązania... Co chciałbyś osiągnąć z Cracovią, abyś za kilka lat, gdy już skończysz karierę mógł powiedzieć, że jesteś spełnionym piłkarzem?

- Marzy mi się, aby Cracovia w każdym sezonie liczyła się w walce o mistrzostwo Polski i abym wraz z Cracovią to mistrzostwo zdobył. Chciałbym, aby kibice do ostatniego miejsca wypełniali nowy stadion. I oczywiście chciałbym z sukcesami zagrać z Cracovią w europejskich pucharach. Dzisiaj te marzenia wydają się bardzo odległe, ale jeśli właścicielem Klubu nadal będzie Profesor Janusz Filipiak i będzie miał odpowiednich ludzi na właściwych stanowiskach to te marzenia się spełnią i wszyscy będziemy mieć satysfakcję z wyników i dobrej gry.

Rozmawiał: Stanisław Malec

tp-2

Od redakcji: Wywiad z Marcinem Cabajem ukazał się w drugim numerze gazety "Terazpasy.pl", która była prezentem od naszej redakcji dla kibiców Cracovii podczas ostatniego meczu z Ruchem Chorzów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

Mecze z drużynami z czołówki dały mam utrzymanie.... To świadczy o możliwościach tej d...
Dobrze, że ominie nas nerwówka w ostatniej kolejce.
post:
Radomiak
Korona ma lepszy. Radom 1-1, dom 4-0
ale przynajmniej dzialo sie;) nikt by nie przypuszczal, ze utrzymanie dadza nam mecze z...
Wielkie brawa za konsekwencję! Cały zespół zasługuje na maksymalną ocenę. Wyróżnienia d...
post:
Dziekujemy
Umiesz liczyć, licz na siebie!
Jest na to realna szansa !!!Mama nadzieję
Niech to będzie cały komentarz Kamień z serca spadł!
post:
Scyzoryki
Ruch na Śląskim będzie się chciał pożegnać z kibicami i zagra mecz jakby o wszystko.......
Czy ktoś wie jaki jest bilans Radomiaka z koroną bo bardzo bym sobie życzył żeby to war...
post:
Scyzoryki
Czyli uważasz, że obydwa mecze przegramy? Tu nie ma co liczyć na kogokolwiek tylko, w r...
post:
Scyzoryki
Utrzymanie pasow w rękach Lecha.....teraz okaże co to jest za przyjaźń!
Dogadane z Ruchem!
Całym sercem jestem za tym by nasza od lat stara zgoda Koronka się utrzymała ale nieste...
O porażkę Korony z Ruchem chyba będzie ciężko, choć po ostatnich wynikach Ruchu (3 zwy...
Musi przegrac jeden mecz....wtedy pewne utrzymanie pasow przy 2 porażkach!
Będzie się chciał pożegnać z liga w meczu z Cracovia przy pełnym stadionie Wygrana Ru...
A dlaczego Ruch by miał puścić Koronie? Ruch ostatnio nikomu nie puszcza. Nie puścił Le...
Trzeba wygrac z Rakowem, tyle w temacie.
post:
Knap
Błagam, nie wspominaj o tamtym koszmarze ;)
Musi Prezes wszystkie wysiłki skierować aby utrzymać pasy!!!!
to gwarancja porazki. Ze slaskiem wyczuli, ze trzeba cisnac borgesa i wyszlo jak wyszlo...
Ruch puszcza mecz Koronie i przystawia się do Cracovii. Cała nadzieja w naszym Lechu ,...
Jak Puszczą dziś wygra z Wartą to w Koronie spadną morale. Będą mieć 4 punkty do bezpie...
Chyba jest szansa bo korona to jednak kandydat nr3 do spadku mamy szczęście że drużyny...