Stefan Majewski - Dziennikarze
W meczu Stefan Majewski - dziennikarze prowadzi Stefan Majewski. I to wysoko.
W wywiadzie dla ?Przeglądu Sportowego" trener Cracovii nastrzelał nam tyle goli, że hej. Kilka można zobaczyć poniżej. Komentarz własny.
-
?Prawie każdy dziennikarz przekręca wypowiedzi i robi wszystko, by podciągnąć wywiad pod z góry ustaloną tezę".
Konferencja prasowa po meczu z Ruchem. Przy głosie, naturalnie, trener Majewski:
- ?Chcę powiedzieć, że za to, co się stało w ostatniej minucie to w żadnym wypadku nie winiłbym tutaj Marcina, bo to tak wygląda. Ta piłka dawno powinna się znaleźć w polu karnym, gdzie wszyscy nasi obrońcy poszli".
Trenerze, litości! Gdybyśmy przepisywali Pana słowa in extenso, każdy z nas już dawno musiałby szukać sobie nowego zawodu.
- ?Ciężko traktować was poważnie. Szczególnie, że nie znacie się na piłce".
Trafił Pan w sedno. Powiem Panu w sekrecie, że niektórych dziennikarzy futbol w ogóle nie interesuje. Przez ostatnie dwa lata wiele razy widziałem jak na meczach Cracovii zamykały im się oczy.
-
?Ostatnio rozmawiałem z facetem, który nas krytykował w mediach, i wie pan co? Gość nie wiedział, co to kontratak! Jak mam poważnie traktować kogoś takiego i przyjmować jego krytykę?".
Podpowiadamy: trzeba przyjmować ją normalnie. Jak osoba, która też raczej nie potrafiłby prosto wytłumaczyć, co to jest kontratak.
- ?Jestem wkurzony! Choćby bezczelnością pana kolegów po fachu. Wie pan, że kilku z nich wysłało mi SMS-y o mniej więcej takiej treści: jeśli trener będzie wystawiał zawodnika X, to będziemy o trenerze dobrze pisać. To skandal!".
To nie ja! Miałem jednak zamiar wysłać do Pana nieco innego SMS-a. A mianowicie takiego: Niedawno odkurzono ulubione powiedzenie trenera Marcina Bochynka - w ostatniej kolejce prowadził tymczasowo Górnika Zabrze - którego wizja futbolu zawiera się w dwóch niemieckich słowach: ?spielen und laufen", czyli ?grać i biegać".
Pan (też nieodrodne dziecko niemieckiego futbolu) wprowadził do niego własną modyfikację. Taktyka ?laufen und laufen und laufen und laufen" wystarcza jednak na razie tylko na 14. miejsce w beznadziejnie słabej polskiej ekstraklasie. Może by tak jednak czasem ?spielen", trenerze?
A co do SMS-ów, to przydałoby się więcej informacji. Kto, kiedy i czy na pewno jest dziennikarzem.
- ?Media przedstawiają mnie jako aroganta, a to nieprawda. Dowód? Podczas naszej rozmowy rozładowała mi się komórka, a mimo to do pana oddzwoniłem. Gdybym był gburem, to już bym się nie odezwał".
Szkoda, że nie odezwał się Pan do mnie w środę. Byliśmy umówieni na telefon na godz. 15, ale jakoś nie udało nam się porozmawiać. Za to, że Pan nie odebrał, winię jednak także siebie, bo dzwoniłem zaledwie kilkanaście razy.
- ?Ja uważam siebie nie za trenera, lecz za nauczyciela. Jeśli pedagog zwątpi, że potrafi coś przekazać, to jego uczniowie to wyczują i nie będą go słuchać. Ja nie zwątpiłem, dlatego sądzę, że piłkarze nadal są za mną".
Cieszę się, że mimo wszystko nie traci Pan poczucia humoru. Tak trzymać!
PS. Bez urazy, Panie Trenerze. Przecież ja dobrze wiem, że dziennikarz ?PS" przekręcił Pańskie wypowiedzi i zrobił wszystko, by podciągnąć wywiad pod z góry ustaloną tezę.
Przemysław Franczak - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.