Filip Surma - ekonomista, dziennikarz, trener piłkarski w Cracovii
- Kiedy pracowałem w Canal+ i przychodziłem na Wisłę, to mówili o mnie "pasiak", kiedy byłem na Cracovii, to wmawiano mi, że jestem wiślakiem - mówi Filip Surma - ekonomista, dziennikarz, a teraz trener piłkarski w Cracovii.
Z wykształcenia jest ekonomistą, przez kilka lat parał się dziennikarstwem, od blisko roku poświęca się nowej pasji - zawodowi trenera.
28-letni Filip Surma zaczynał swoją piłkarską przygodę w Wiśle, gdzie grał także starszy o cztery lata brat Łukasz. - Jestem z piłkarskiej rodziny, tata Fryderyk grał w Wawelu, potem przez 8 lat, w okresie 1973-1981, w Cracovii. Wielkim fanem futbolu był dziadek Stanisław, pracował na kolei, jeździł na prawie wszystkie mecze taty. W Wiśle zaczynałem od trampkarza, a skończyłem na drugim zespole seniorów, grającym w IV lidze. Wybrałem jednak studia, skończyłem Akademię Ekonomiczną w Krakowie, specjalność finanse i bankowość - opowiada.
.
.
Filipa Surmę zawsze ciągnęło jednak do futbolu. Najpierw chciał być dziennikarzem sportowym. Dlatego ukończył studium dziennikarskie i studium artystyczne L'Art, co jak mówi było bardzo pomocne w zawodzie dziennikarskim. Pracował w krakowskim Tempie, w Radiu Akademickim Kraków, wreszcie trafił do Canal+.
- Właśnie pracując w Canal+ miałem możliwość podglądania pracy wielu trenerów, a zwłaszcza Oresta Lenczyka w GKS Bełchatów. I wtedy zrodziło się we mnie przekonanie, że spróbuję swoich sił jako trener. Mama jest pedagogiem, może mam po niej w genach "żyłkę" do nauczania? W 2007 roku ukończyłem kurs UEFA B w szkole trenerskiej przy PZPN w Warszawie, teraz zapisałem się na kurs UEFA A i czekam na odpowiedź. Drogą internetową jestem uczestnikiem kursu w USA prowadzonego przez Rogera Spraya, wybitnego specjalistę od przygotowania fizycznego - mówi Surma.
Przed 8 miesiącami trafił do Górnika Łęczna zaproszony tam przez trenera Wojciecha Stawowego. - To był pierwszy poważny krok w zawodzie trenera. Bardzo dużo skorzystałem, pracując w Łęcznej. Zobaczyłem futbol od kuchni, mogłem uczestniczyć w przygotowaniu piłkarskiej zupy i drugiego dania - wspomina.
Kilkanaście dni temu odszedł z Łęcznej razem ze Stawowym. Niedługo był bez pracy, zadzwonił Orest Lenczyk, złożył konkretną propozycję. - Takiemu trenerowi się nie odmawia. Orest Lenczyk jest dla mnie mistrzem, a to ja mam teraz problem, czy będę pojętnym uczniem. Trener jest jak otwarta księga, można czerpać z niej pełnymi garściami, o czym przekonałem się już w GKS Bełchatów, gdzie byłem u trenera Lenczyka na 3-miesięcznym stażu. Moją decyzję w pełni zaakceptował tata. Cieszy się, że będę mógł w Cracovii kontynuować rodzinną tradycję - mówi.
Filip Surma, jako asystent trenera Lenczyka, ma odpowiadać w sztabie trenerskim Cracovii za sprawy związane z analizą gry swojego zespołu i rywala. Zatem będzie prowadził coś w rodzaju banku informacji. Ma także pomagać Lenczykowi w prowadzeniu zajęć na boisku. Pewnie przyjdzie mu niedługo rozszyfrować grę brata Łukasza z Lechii Gdańsk...
- Mam go już rozszyfrowanego! Brat zaakceptował moje nowe wyzwanie. Kto wie, może kiedyś razem poprowadzimy jakiś zespół, bo Łukasz też ma ciągoty trenerskie - śmieje się Filip Surma.
Grał w Wiśle, teraz pracuje w Cracovii, pytanie, który z tych klubów jest jego ukochanym? - Kiedy pracowałem w Canal+ i przychodziłem na Wisłę, to mówili o mnie "pasiak", kiedy byłem na Cracovii, to wmawiano mi, że jestem wiślakiem. Powiem tak - kocham polską piłkę, kocham krakowskie kluby, bez wyjątku. Jako mały chłopiec chodziłem z tatą na wszystkie mecze, na Cracovię, Wisłę, Hutnika, Wieczystą, czy Bronowiankę - wyjaśnia.
Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
kto to jest?????
kot
12:19 / 04.09.09
Zaloguj aby komentować