Bilety na derby tylko dla bandytów
Grupa agresywnych osiłków sterroryzowała kibiców, którzy chcieli kupić bilety na derbowy mecz Wisła - Cracovia. Wejściówki kupili pseudokibice, którzy odsprzedają je teraz znacznie drożej.
Wściekli i bezradni kibice, którzy chcieli zobaczyć na żywo pojedynek pomiędzy dwoma krakowskimi drużynami od czwartku wpisują się na forach internetowych. Kilku skontaktowało się z naszą redakcją. Oto relacja Adama (imię zmienione): - W środę rano wybrałem się na stadion przy Reymonta. Sprzedaż biletów miała się zacząć o godz. 11, dlatego pojawiłem się dwie godziny wcześniej. Kilku minut po godz. 11 przed kasę dla sektora C zajechało pięć samochód, z których wyskoczyło kilkunastu osiłków. Ekipa wepchnęła się pod kasę, jeden z mężczyzn stwierdził, że od tej pory bilety kupują tylko oni i ewentualnie kobiety z dziećmi. Rzeczywiście, kilka pań zdobyło wejściówki. Reszta kibiców tylko bezsilnie patrzyła, jak grupa karków wykupywała po kilka sztuk biletów. Jeden z kolejkowiczów próbował się stawiać, ale dostał kilka ciosów w twarz i w brzuch. Po kilkudziesięciu minutach kasa została zamknięta. Panowie, którzy je wykupili, od razu oferowali wejściówki kupione za 40 zł po 100 zł od sztuki. Wszystkiemu przyglądało się dwóch ochroniarzy...
Tę wersję potwierdzają inni świadkowie. Z ich relacji wynika, że grupa osiłków nie legitymowała się przy zakupie wymaganymi dokumentami tożsamości. Tymczasem - jak informował klub - "mecz Wisły z Cracovią jest spotkaniem podwyższonego ryzyka, wszyscy kibice kupujący bilety muszą posiadać dokument tożsamości z numerem PESEL. Jedna osoba może zakupić pięć biletów na to spotkanie pod warunkiem posiadania dokumentów tożsamości pięciu osób, dla których będą kupowane bilety".
O incydencie wie już policja. - Około godz. 12 dostaliśmy zgłoszenie, że grupa osób wtargnęła do kolejki stojącej po bilety przed stadionem Wisły. Na miejsce zostały wysłane patrole, ale nikogo nie udało się zatrzymać - przyznaje mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Dlaczego Wisła pozwoliła wykupić bilety grupie osiłków? Rzecznik Wisły początkowo twierdził, że nic takiego nie miało miejsca: - Od policji czy ludzi pracujących w sklepiku nie mieliśmy żadnych zgłoszeń o zamieszkach czy przepychankach. Prowadzimy postępowanie sprawdzające, czy tak naprawdę coś złego pod kasami się zdarzyło - twierdzi Adrian Ochalik.
Ale z naszych informacji wynika, że to właśnie dyrektor ds. bezpieczeństwa - Kazimierz Antkowiak, powiadomił policję o całej sprawie. Dlatego wczoraj po południu prezes Wisły Marek Wilczek zdecydował się przeprosić kibiców. - Dostałem w tej sprawie sporo skarg. Musimy pomyśleć, jak sobie z tym problemem radzić w przyszłości. Zażądałem już wyjaśnień od naszych pracowników i firmy ochroniarskiej.
Według naszych informacji bilety z użyciem siły zdobyła grupa pseudokibiców Wisły, która z ich odsprzedaży uczyniła sobie źródło dodatkowych dochodów. Grupa barczystych koników w barwach Białej Gwiazdy sprzedawała nielegalnie bilety już przed marcowym meczem Polska - USA.
- Nic nam o tym nie wiadomo, nie współpracujemy z bandytami, robimy wszystko, żeby w klubie był spokój, nieraz sami mamy z tego powodu problemy - broni się Marek Wilczek.
Według Ochalika do kas trafiło dwa tysiące biletów. Większość mogła wpaść w ręce koników. Ich upłynnienie może pokrzyżować policja. - Wszczęliśmy postępowanie z art. 133 kodeksu wykroczeń, który przewiduje areszt lub grzywnę za odsprzedawanie biletów na imprezy sportowe i artystyczne - informuje Nowak. Policję w tropieniu nielegalnych sprzedawców w niedzielę ma wspomagać straż miejska. W przyszłości sprzedaży biletów na Wiśle ma towarzyszyć większa obstawa.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
zdjęcie
tofi&Leżajsk
19:49 / 18.04.08
Zaloguj aby komentować