Terazpasy.pl / Publicystyka / Artykuły Teraz Pasy! / #SiemionOdSerca: Słodko-gorzka symfonia

#SiemionOdSerca: Słodko-gorzka symfonia

Siemion-sandecja

- Dla kilku piłkarzy mecz w Nowym Sączu był szansą na dobre zaprezentowanie się i udowodnienie, że trener myli się w swoich wyborach podstawowego składu na boiskach Ekstraklasy. Tymczasem trudno się oprzeć wrażeniu, że mecz z Sandecją potwierdził w stu procentach słuszność wyborów dokonywanych przez trenera Kroczka – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.

Puszcza wykarczowana

Po zwycięstwie w meczu z Pogonią byliśmy "pod prądem" - byliśmy rozentuzjazmowanym tłumem czekającym na więcej. Skupiliśmy się na następnym meczu "wyjazdowym", który graliśmy przy Kałuży z Puszczą.

W tym miejscu muszę jednak napisać: ludzie, ogarnijcie się! Cracovia grała ten mecz na swoim własnym stadionie i dlaczego na meczach domowych spokojnie przebijamy liczbę dziesięć tysięcy, a na "wyjeździe" w tym samym miejscu jest nas niewiele ponad trzy tysiące? To jest dla mnie nie do wytłumaczenia!

Jeśli jesteś kibicem Cracovii na dobre i na złe to musisz pojawić się na takim meczu. Tym bardziej, że w tym sezonie jesteśmy wiceliderem i chcemy powalczyć o wysokie miejsce.
Stąd mój apel do kibiców, którzy po meczu z Pogonią mieli zarzuty do Zarządu - słuszne - ale na meczu z Puszczą już się nie pojawili: Wy też powinniście od siebie więcej wymagać! 

Natomiast szacunek oczywiście dla tych, którzy przyszli; na doping podczas meczu nie można narzekać, bo był bardzo fajny, był kulturalny. Cały sektor D - w tym przypadku akurat zapełniony do ostatniego miejsca - udowodnił, że potrafimy kibicować z klasą i z mocą.

Siemion-sandecja

Co do samego meczu z Puszczą to po raz kolejny chciałem pochwalić konsekwencję w doborze graczy środka pola, czyli Sokołowskiego i Maigaarda. Jak już pisałem wcześniej: fakt, że środkowi pomocnicy mają u trenera kredyt zaufania i świadomość, że nawet jak im jakieś zagranie nie wyjdzie to nie czeka ich od razu "ława" na pewno buduje ich morale, wzmacnia ich pewność na boisku.

Jednocześnie miałem poważne wątpliwości do wystawienia w składzie zarówno Hasića, jak i Rózgi. Moim zdaniem na obecnym etapie nie mamy miejsca, żeby racjonalnie ich wykorzystywać jednocześnie - jest to "upychanie" na siłę i na razie więcej to rodzi problemów, niż rzeczywistych korzyści. Przede wszystkim: za duża jest wtedy dziura pomiędzy obroną, a atakiem na skrzydłach i to szczególnie na początku meczu widać było ewidentnie: bo też "Żubry" potrafiły to wykorzystać.

Ten pierwszy kwadrans należał do graczy trenera Tułacza, którzy stwarzali sytuacje z tego, co zwykle: z determinacji, ze stałych fragmentów gry, z pewnego rodzaju "kontrolowanego chaosu". Myśmy się dali znów w ten chaos wprowadzić, znów nie potrafiliśmy odpowiedzieć na wysoki pressing Puszczy, nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Szybko stracona bramka, przy której Glik też nie nadążył z przesunięciem oddawała niestety rzetelnie ten pierwszy fragment grania. 

Na szczęście trwało to nie więcej niż piętnaście-dwadzieścia minut, a potem znaleźliśmy jednak właściwe lekarstwo: wyżej zaatakowaliśmy Puszczę, trochę też ich przycisnęliśmy, odbieraliśmy im futbolówkę w tym momencie, w którym oni najbardziej się napędzali, czyli na ich połowie.

Szybko udało nam się odrobić stratę i muszę też napisać, że mimo tego gola dla Puszczy na samym początku, gdy potem widziałem jak drużyna się otrząsnęła, z jaką determinacją dąży do wyrównania, a potem do zdobycia zwycięskiego gola to ręce same składały się do oklasków. Mieliśmy swoje sytuacje w pierwszej połowie spotkania, mogliśmy tego gola strzelić do przerwy, ale ostatecznie czegoś tam jednak zawsze brakowało.

W drugiej połowie do głosu doszedł natomiast indywidualny błysk jednego z naszych reprezentantów: po fajnym rozegraniu piłki z Källmanem zapakował "pod ladę" i Komar musiał wyciągać piłkę z siatki.

W perspektywie całego meczu najlepszym zawodnikiem był jednak dla mnie Ghiță, który "dowodzi" zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Mam nadzieję, że nasz rumuński stoper utrzyma tak wysoka formę do końca sezonu, bo jest opoką zespołu.

Finalnie cieszę się bardzo z tego, że w takim meczu, w którym przecież nie wszystko nam wychodziło i nie wszystko układało się po naszej myśli znów potrafiliśmy odrobić stratę i wyjść "na swoje". Ten mecz po prostu trzeba było wygrać - nie ważne czy 1:0, czy 5:0. Jeśli mamy się bić o medale to każdy zdaje sobie sprawę, że tego rodzaju sukcesy zdobywa się właśnie wygrywając z "dołem".

Jeszcze raz wielkie słowa uznania należą się więc za ten mecz trenerowi Kroczkowi i całemu sztabowi szkoleniowemu zarówno za ustawienie, jak i za zmotywowanie zespołu. Piszę: "za ten mecz", bo myślami wybiegam już w przód do meczu Pucharu Polski z Sandecją w Nowym Sączu - no i to będzie ta mniej przyjemna część "osądu bohatera".

Pozostając jeszcze na sekundę przy Lidze: to już jest któryś taki mecz w tym sezonie, w którym wywiązujemy się z roli faworyta. Jasne, pamiętamy, że nie udało się to w meczu z Radomiakiem, ale w meczu z zawsze niewygodnym zespołem Puszczy już tak.

I teraz w Ekstraklasie czeka nas kolejny mecz z tej serii: spotkanie z przedostatnią w tabeli Stalą. Pomimo zauważalnego osłabienia - ze "Stalówką" nie wystąpią Kakabadze i Rózga - nie widzę innego rozwiązania w tym meczu jak zdobycie trzech punktów.

Zresztą żeby to zrobić my nie musimy zawsze rywalowi narzucać swoich warunków gry - mamy po prostu doprowadzić do naszego zwycięstwa. Jeśli do tego będzie potrzebna zmiana stylu gry, jeśli będzie potrzebna gra mniej efektowna - w porządku, ja się na to godzę.

W meczu z Puszczą widać było, że Puszcza ma nas dobrze "rozczytanych" i potrzeba było, przyznajmy to, geniuszu Kakabadze przy drugiej bramce żeby tą dobrze poukładaną i konsekwentną w swoich działaniach drużynę "przełamać". Naszą siłą jest to, że dysponujemy właśnie takimi indywidualnościami jak: Kakabadze, Hasić, Rózga, czy Källman. Dzięki ich niekonwencjonalności możemy liczyć na to, że fortuna będzie nam sprzyjać.

Musimy być na to gotowi, zwłaszcza z drużynami, dla których remis z Cracovią jest uznawany za sukces. Co innego czołówka ligi, która będzie z nami grać otwartą piłkę - z nimi gra się łatwiej. Co innego jednak zespoły, których siłą jest głęboka obrona i stałe fragmenty gry.

Chciałbym też raz jeszcze zwrócić uwagę sędziów na "ochronę" Rózgi, bo widać było ewidentnie, że gracze z Niepołomic chcieli mu zrobić krzywdę, ewentualnie sprowokować. W sytuacji, po której pierwszą żółtą  kartkę otrzymał Crăciun nie było żadnych szans, żeby zawodnik Puszczy trafił w piłkę, a jednak zachował się on wybitnie złośliwie, z premedytacją rzucając Rózgę w kierunku band i narażając go na groźną kontuzję.

"Bulti" dał się zresztą w ten sposób sprowokować i też obejrzał żółty kartonik. Było też oczywiście multum sytuacji z gatunku "polowanie na nogi" - jeśli sędziowie nie będą zwracali na to uwagi, jeśli nie będą hamowali zapędów "kosiarzy" to polska piłka może stracić kolejnego młodego, zdolnego zawodnika. 

Górą "Pasy", ale "Biało-czarne"

Wiedzieliśmy, że we wtorek zagramy mecz pucharowy z Sandecją i ja sam też byłem zwolennikiem tego, by w tym spotkaniu dać szansę graczom, którzy w lidze nie dostają zbyt wielu minut. I taką szanse otrzymało naprawdę wielu zawodników zwykle w tym sezonie "grzejących ławę". W zasadzie wszyscy mogli się pokazać - za wyjątkiem Madejskiego, który złamał palec i przez dłuższy czas pozostanie poza składem.

Jednocześnie nie mogę tego nie napisać - trochę uprzedzając fakty i wydarzenia, do których się odniosę w kolejnych akapitach - że do utrzymania należytej mobilizacji wśród zawodników "drugiego garnituru" wymaga dużej trenerskiej ogłady, doskonałego wyczucia i nieco podejścia psychologicznego.

Zwłaszcza w sytuacji, gdy chodzi o zmobilizowanie zawodników ekstraklasowych do meczu z przeciwnikiem trzecioligowym. Mogę to chyba napisać jako były piłkarz i kierownik zespołu, więc z praktyki: bardzo trudne jest wyegzekwowanie tego, by drużyna podeszła do takiego meczu bez cienia lekceważenia dla rywala. No i moim zdaniem tu się nie udało.

Ale tym bardziej znacznie większe pretensje niż do sztabu można mieć jednak do niektórych zawodników. Zwłaszcza do tych zawodników, którzy są reprezentantami krajów, doświadczonymi ligowcami. Jest to tym bardziej przykre i irytujące, że dla kilku z nich była to wręcz jedyna szansa na zaprezentowanie się szerszej publiczności udowodnienie, że trener myli się w swoich wyborach podstawowego składu na boiskach Ekstraklasy. Tymczasem trudno się oprzeć wrażeniu, że mecz z Sandecją potwierdził w stu procentach słuszność wyborów dokonywanych przez trenera Kroczka.

Największy zawód mnie osobiście sprawił Atanasov, za którym sam się wstawiałem, pisząc, że jest to zawodnik najbardziej kreatywny w naszej linii środkowej. Liczyłem, że swoim doświadczeniem i autorytetem będzie w stanie zmobilizować też drużynę do potraktowania meczu 1/32 Pucharu Polski w stu procentach poważnie.

Niestety, w Nowym Sączu Jani nie pokazał absolutnie nic, co mogłoby spowodować, że jego akcje wzrosną i raczej nie zanosi się na to, że odzyska on miejsce w podstawowej jedenastce, a pierwszy kwadrans w jego wykonaniu wyglądał wręcz katastrofalnie. Na pewno od Atanasova można wymagać zdecydowanie więcej - na razie przegrywa on po prostu sportową walkę o miejsce w składzie.

Zawiedli mnie także dawno nie oglądani Hoskonen i Skovgaard. Nie wiem, czy to jest kwestia braku ich podpisów pod nowymi kontraktami i stąd to rozprężenie, ale tak absolutnie nie powinno to wyglądać.

Ogólnie prawie wszyscy zagrali w meczu z Sandecją słabo i chyba nie byłbym w stanie nikogo indywidualnie pochwalić. Cieszyliśmy się z "głębi składu", jaką posiadamy, ale mam wrażenie, że zanurkowaliśmy w nią tak głęboko, że w niej wręcz zatonęliśmy. Nic po naszej głębi składu, jeśli zawodnicy, których stać na wiele, naprawdę wiele - co już nie raz pokazywali na boiskach Ekstraklasy - nie zaczną po prostu zapierdalać na treningach i nie wrócą na swój właściwy poziom. W innym przypadku niech nie dziwią się, że nie grają.

Jedyne, za co można pochwalić zespół po tym wtorkowym meczu to ostatnie dwadzieścia minut podstawowego czasu gry (a i to z wyłączeniem, oczywiście, straconego w doliczonym czasie gry gola). Wtedy to, po wprowadzeniu zmienników, Cracovia ruszyła do przodu z wielką determinacją, odrobiła stratę z nawiązką i wydawało się, że ten trudny bój uda się jej jednak zakończyć happy endem. Ale wówczas - zamiast odsunąć grę od własnej bramki - głupimi stratami napędziliśmy gospodarzy, daliśmy sobie wbić gola i w dogrywce skończyło się tak, jak się skończyło.

W sumie więc, szanując Sandecję, jest to dla "Pasów" kompromitująca porażka z zespołem występującym na czwartym poziomie rozgrywek. Powinniśmy ten mecz wygrać - nawet gdybyśmy wygrali ten mecz po męczarniach na przykład 2:1, albo gdybyśmy się "przepchnęli" do kolejnej rundy tak jak Piast to uczynił w meczu z Hutnikiem - po rzutach karnych - to kij z tym: przeszlibyśmy i tyle.

W tej pierwszej rundzie po prostu trzeba wyjść na boisko zrobić swoje, zawinąć się na  pięcie i - nieważne, czy się wygrało 6:0, czy 4:3 - zapomnieć o tym spotkaniu czekając na losowanie kolejnej rundy. Z punktu widzenia kibica to powinna być formalność. Niestety, gdy punkt widzenia kibica przyjmą piłkarze na boisku kończy się to niekiedy bardzo boleśnie. Tak, jak w Nowym Sączu. I o tym długo nie zapomnimy wszyscy.

Kolejna szansa do mobilizacji

Tak więc, jak po meczu z Puszczą pochwaliłem trenera Kroczka za mobilizację, tak zaraz dostałem obuchem w łeb i coś mi mówi: "Siemion, Siemion, zaczekaj, zaczekaj". I chyba rzeczywiście trzeba jeszcze dać szansę trenerowi, żeby pokazał jak to z tym mobilizowaniem jest.

Przed nami teraz kolejny mecz ligowy - tym razem w poniedziałek. Dobrze, że tak nam się to rozłożyło, bo mamy trochę czasu na przemyślenia.

Ja tak sobie myślę, że jeśli ten pucharowy "klaps od losu", który się nam przytrafił okaże się dla nas w dalszej części rozgrywek zbawienny to nie ma problemu. Jeśli zdobędziemy w tym sezonie medal mistrzostw Polski to w porządku - ale o tym jeszcze nic nie wiemy i mogę to tu "otagować" jako gdybanie fanatyka.

Liczę natomiast zupełnie serio, że drużyna będzie chciała się zrehabilitować za tą pucharową wpadkę i na własnym stadionie udowodni, że to był naprawdę "wypadek przy pracy". Życzę sobie, Państwu, piłkarzom, trenerom i Zarządowi, żeby tak właśnie było - żeby trzy punkty za mecz ze Stalą pozostały w Krakowie.

Myślę, że szkoda by było w tak banalny sposób stracić zaufanie kibiców, pewność siebie i zadowolenie z pracy, którą od początku sezonu wykonujemy naprawdę dobrze. Chciałbym też, żeby kibice zaczęli zapełniać nasz stadion w pełni i tu trzeba grzmieć: jesteśmy na drugim miejscu w tabeli, gramy naprawdę ładny futbol, mamy bardzo ciekawych zawodników, młody i ambitny "zestaw" trenerski, który walczy o swoje bo też każdy ze szkoleniowców chce zapracować na swoje nazwisko. Wszystko po raz pierwszy od wielu lat na serio się u nas składa i grzech z tego byłoby nie korzystać.

Ja oczywiście wiem, że łaska pańska - i kibicowska też - jeździ na pstrym koniu i tak, jak jednego dnia kibic gotowy jest na rękach nosić, tak drugiego dnia wyciągnąć może z garażu taczki. Ale w obecnych realiach naprawdę nasz sztab szkoleniowy się broni, zespół wygląda fajnie, ma ambicję, by powalczyć o coś więcej niż środek tabeli, a kibice nie mają powodu, by nie przychodzić na mecze przy Kałuży.

Jestem wiernym kibicem i nie tylko wierzę w to, że będziemy szli w dobrym kierunku, ale tez chcę to zobaczyć na własne oczy (pozdrawiam przy okazji serdecznie znajomych kibiców Stali Mielec).

Do zobaczenia więc na stadionie i jeszcze na koniec PAMIĘTAJCIE że tylko do piątku macie czas na głosowanie w budżecie obywatelskim - głosujcie na pasiaste projekty. To jest według mnie takie spełnienie obowiązku dla kibica Cracovii, jak dla obywatela wybory: kibic "Pasów" musi zagłosować na muzeum Klubu. I mam nadzieję, że za kilka tygodni okaże się, że mamy rekordową liczbę głosów i dopięliśmy Muzeum - że możemy chodzić z podniesioną głową po Krakowie. Dziękuję bardzo!

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  

  • #SiemionOdSerca  – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
  • Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst  na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Puchar

Nie jesteśmy sami w tym pucharowym koszmarze i jakoś z tym lżej. P.S. Faktycznie Tomku frekwencja na meczu z Puszczą słabiutka, natomiast po 2 meczach z rzędu na D jestem podbudowany!

Moby

Mecz z Puszczą się do średniej frekwencji nie liczy, bo to był mecz "wyjazdowy". Słyszałem, że Puszcza chciała się wymienić z Cracovią, żeby teraz oni grali na "wyjeździe", a w następnej rundzie ponoć już w Niepołomicach grali z Cracovią u siebie. Nasz zarząd się ponoć nie zgodził. Ale ile prawdy w tej plotce, która brzmi całkiem logicznie, kto tam wie?

Zaloguj aby komentować

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

tylko zwycięstwo i mistrzostwo czekamy
ten bełkot dziennikarza to wstyd i kompromitacja tylko denerwuje piłkarza trenera i kib...
post:
Puchar
Mecz z Puszczą się do średniej frekwencji nie liczy, bo to był mecz "wyjazdowy". Słysza...
Nie jesteśmy sami w tym pucharowym koszmarze i jakoś z tym lżej. P.S. Faktycznie Tomku...
Masz wielkie szczęście,dugie miejsce w tabeli,trzeba zrobić wszystko aby zlikwidować ta...
piłkarzy trzeba szukać w polsce skoro mecze pucharowe przegrywa ekstraklasa z pierwsz...
miało być, nie Jasiak
mecz pokazał jaka to mamy szeroką kadrę. Dał też odpowiedź dlaczego taki Atanasov nie g...
Odpaść z 3-ligowcem, ale można powiedzieć półżartem, że teraz możemy się skupić tylko n...
wstyd i kompromitacja ostatnie transfery beznadziejne taka prawda
Czym różnią się trenerzy Myśliwiec ia Kroczek
Mimo, że aktualny status w lidze jest jak jest, nie jest to żadna zasługą Pana Trenera,...
Rozumiem że była to umyślna porażka tylko po co dogrywka a tak serio to wstyd panowie
Niech się skoncentrują na lidze...
Na stojąco myślą że przejdą....potwierdza się ,że nie potrafią grać że słabszymi drużyn...
Al-Ammari przecież to KUR... NIEPOROZUMIENIE !!! Szkoda go wystawiać. Rezerwy to góra....
Gdyby były jeszcze 3 punkty z Mielcem, to mecz przyjaźni będzie wielkim hitem. Może i d...
post:
cracovio
Poldek ty to jesteś chorągiewka. Po meczu z Piastem czy Widzewem walczyli o utrzymanie,...
trzecie nieporozumienie to twój wpis
jesteś blisko mistrzostwa ale jeszcze trzeba się wzmocnić brawo bis tylko mistrzostwo c...
Ale to już historia, teraz tworzy się nowa
Pamiętam już taki sezon gdzie byliśmy na półmetku wiceliderem ale wtedy była fatalna wi...
Pomyliłem się Irakijczyk lawa
Irakijczyk już udział w bramce ,a Glik wszystko na aut ....a to woda na młyn dla Puszczy
Na szczęście marnowali je w pierwszej połowie z dala od sektoru D, bo bym też chyba padł;)