#SiemionOdSerca: Czy porażka z Radomiakiem da nam otrzeźwienie przed Derbami?
Tak słabej Wisły, jaka jest teraz nie mieliśmy na swojej drodze chyba nigdy. Nawet wtedy, gdy oni przeżywali największe organizacyjne problemy. Wisła jest dziś słaba pod względem piłkarskim, pod względem organizacyjnym i pod względem finansowym i jeśli my tego nie będziemy potrafili po raz kolejny zdyskontować to będzie wręcz zadziwiające – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Mecz z Radomiakiem – na pierwszą połowę nie dojechaliśmy
W meczu z Radomiakiem, który jest tegorocznym beniaminkiem byliśmy faworytem. Na wejściu znowu zadziwił skład – chodzi mi o zmiany w stosunku do ostatniego meczu. To o czym pisałem poprzednio: w meczu z Zagłębiem bardzo fajnie wyglądał Piszczek, który w Lubinie pojawił się w podstawowym składzie. Tymczasem przeciwko Radomiakowi w składzie Piszczka zabrakło.
Van Amersfoort może i jest skuteczny – a przynajmniej był do tej pory – ale jeśli nie musimy, to może nie zmieniajmy mu jednak pozycji, nie przesuwajmy na siłę na napastnika. Tym bardziej, że to z czym wyszliśmy na Zagłębie dobrze funkcjonowało; wprawdzie meczu nie wygraliśmy, ale oglądało się tamto spotkanie dobrze, mieliśmy w nim swoje bardzo dobre momenty. Natomiast to przesunięcie Pellego do ataku w meczu z Radomiem zrodziło chyba tylko u Holendra dodatkową frustrację, ponieważ był całkiem niewidoczny, nie był wykorzystywany.
Moim zdaniem te wszystkie zmiany były spowodowane tym, że na siłę trzeba było wcisnąć do składu Rasmussena. Jak zresztą usłyszałem, że Rasmussen gra, to już domyśliłem się, że kosztem Piszczka, bo już inaczej nie dało rady tego poprzestawiać.
Wyszliśmy więc znów w innym składzie i co można napisać o pierwszej połowie meczu z Radomiakiem? Można napisać, żeśmy na nią "nie dojechali". Rywal był lepszy właściwie we wszystkim i to, że nie przegrywaliśmy do przerwy 0:3 zawdzięczamy wyłącznie brakowi skuteczności graczy Radomiaka. W szeregach Cracovii przed przerwą nie można było wyróżnić nikogo: można było mówić tylko o "słabych i jeszcze słabszych". Ale dla mnie jednak w tych zawodach "kto będzie słabszy" wygrał jeden zawodnik: Damir Sadiković.
Czym jeszcze nas zaskoczy Damir Sadiković?
Tu nie chodzi o to, że ja się uparłem i chcę Damirowi przyłożyć – ten mecz z Radomiem tylko utwierdził mnie w opinii, którą wyrażałem już wcześniej. Od dawna piszę, że on po prostu źle wygląda i nie pasuje mi w tej drużynie – jest jednym z jej najsłabszych punktów. Sadiković nie gra dobrze w żadnym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Jakiś czas temu napisałem, że wyglądał lepiej niż zwykle w meczu z Wartą, ale też zaznaczyłem, że to wynikało z bardzo słabej gry samej Warty. Niestety, w zderzeniu z mocniejszymi zespołami słabość Bośniaka, jego złe decyzje, opóźnianie gry mają poważne konsekwencje. Gdy gramy z drużyną, która cokolwiek robi w kierunku tego, żeby nas zaatakować Sadiković staje się "tykająca bombą". Dokładnie tak to wyglądało w meczu z Radomiakiem.
Sadiković ma być teoretycznie defensywnym pomocnikiem, ale on nic nam nie daje zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Myślałem na początku, że swoje zrobią jego dobre warunki fizyczne, ale już widać, że nie ma na to co liczyć.
Przeciwko Radomiakowi mieliśmy taki fajny moment, gdy "wyklepaliśmy" przy boku – byli w tej akcji Rasmussen, Pelle, Lucek i Rapa – i wszyscy grali na jeden kontakt. Nagle piłka trafiła do Sadikovića, który piłkę przyjął, a następnie dał "lagę do przodu". On generalnie nie robił w tym meczu nic, poza tym, że wybijał piłkę gdzie popadnie.
Dobre mecze Sadikovića w przeciągu ostatniego 1,5 roku można policzyć na palcach jednej ręki – ogólnie wygląda fatalnie, jego pojawienie się na boisku prawie zawsze wieszczy nam jakieś nieszczęście. Czego my oczekujemy od takiego zawodnika?
Napiszę więcej: moim zdaniem ani Sadiković, ani Loshaj nie są dziś lepsi od Dimuna, z którym się rozstaliśmy (nie wspominam nawet Damiana Dąbrowskiego!). Niektórzy się z Milana śmiali, wytykali mu to, czy tamto. Teraz w postaci Sadikovića mamy porównanie: zawodnik o bardzo podobnych parametrach, jakim jest Sadiković, przyszedł tu w miejsce Dimuna. I jest od niego gorszy! Fatalna to była wymiana.
Druga połowa z Radomiakiem – trochę lepiej, ale efekt ten sam
Wracając do meczu z Radomiakiem: w pierwszej połowie nasza pomoc grała słabo, przegraliśmy środek. W drugiej wyszliśmy już do grania inaczej ustawieni i nastawieni – zaczęliśmy się prezentować ciupinkę lepiej, co na pewno było spowodowane wejściem Piszczka i Loshaja za Rasmussena i Sadikovića. Cofnęliśmy wtedy na swoją nominalną pozycję Pellego, a do napadu puściliśmy wreszcie nominalnego napastnika.
Od razu zaczęliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce – może nie tworzyliśmy jakichś świetnych sytuacji, ale jednak mieliśmy przewagę. Z drugiej strony: mimo, że Radomiak bardzo sie cofnął, to jednak każda z tych dwóch, czy trzech sytuacji, które stworzyli w drugiej połowie groziła nam realnie bramką.
Mimo wszystko udało nam się strzelić bramkę na 1:1. Mówiłem nawet kolegom, z którymi siedziałem na trybunach, że jeśli mamy coś dzisiaj strzelić, to po stałym fragmencie gry, bo tak "czysto piłkarsko" to naprawdę nic nam "nie żarło". No po dośrodkowaniu z rogu Loshaja i główce Piszczka – dwóch rezerwowych, którzy weszli na boisko w przerwie – zapisaliśmy gola wyrównującego. Moim zdaniem błąd w tej sytuacji popełnił nasz były gracz, Filip Majchrowicz, bo jeśli bramkarz dostaje gola "po krótkim rogu" no to ciężko go nie winić.
Ale po strzeleniu przez nas bramki zabrakło mi "pójścia za ciosem" – wdaliśmy się w jakieś przepychanki, w jakąś "szarpaczkę" i w ostatniej minucie czasu doliczonego dostaliśmy bramkę na 1:2. Ta bramka została przez Radomiaka zdobyta po błędzie sędziego i to trzeba przyznać, ale piłka nożna to gra błędów – także błędów arbitrów. Ja nie jestem fanem sędziego Marciniaka, bo uważam, że to jest taki sędzia, który robi mnóstwo błędów i nigdy się do nich nie przyznaje – zresztą my byliśmy przez niego krzywdzeni już bardzo wiele razy. To jednak nie znaczy, że całą wina leżała po stronie sędziego, bo gdybyśmy nie dyskutowali połową drużyny przy linii bocznej wykłócając się bez sensu o rzut z autu na środku boiska, to mielibyśmy czas się należycie ustawić i pewnie żaden gol już by nie padł.
Inaczej rzecz ujmując: przykro było przegrać ten mecz po tym, jak udało nam się dojść Radomiaka i walczyliśmy o wygraną. Gdybyśmy przegrywali do przerwy 0:3 to też byłoby nam przykro, ale przynajmniej byśmy się nie łudzili, nie witalibyśmy się już z jednym punktem i rozgoryczenie byłoby innego rodzaju. Wtedy nikt by nic więcej na ten temat nie mógł powiedzieć: po prostu byliśmy słabsi i tyle. My jednak podjęliśmy walkę, włożyliśmy dużo serca w to spotkanie i remis był w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Skończyło się jak się skończyło.
Podsumowując mecz: może i lepiej, że dostaliśmy takiego lekkiego "prztyczka w nos" przed derbami, bo gdybyśmy dalej kontynuowali tą serię, która ostatecznie skończyła się na 8 meczach bez porażki to jeszcze byśmy się zagłaskali. A przecież ta seria składała się także ze spotkań, które remisowaliśmy w ostatnich minutach, gdy przeciwnik wyglądał lepiej, miał przewagę, ale myśmy go zdołali dogonić. Chodzi mi o to, że może to będzie też jakieś otrzeźwienie, że seria serią, ale z Radomiakiem przegraliśmy frajersko i jeśli dalej tak będziemy wyglądać w grze obronnej to trudno będzie o lepsze wyniki. Może przed tym ważnym dla nas meczem derbowym ta porażka okaże się pomocna – próbuję przynajmniej znaleźć w tej sytuacji pozytywy, bo teraz mamy w głowie już ten mecz niedzielny.
Rezerwy i CLJ-ka – liderują, hokeiście w finale Pucharu Polski!
Na pocieszenie po porażce z Radomiakiem mamy za to wygraną rezerw, które po raz pierwszy w tym sezonie wyprzedziły Siarkę i wskoczyły na pozycję lidera III ligi. Na pewno jest to fajne wydarzenie. Na pozycji lidera pozostają też wciąż nasi juniorzy U-18, którzy w sobotę o 16:00 rozegrają u siebie arcyciekawy pojedynek z wiceliderem – Polonią Warszawa. Zadyszki dostali jedynie juniorzy U-17, którzy spadli na miejsce 3. Ale na pewno postawa rezerw i naszej młodzieży zawsze jest warta odnotowania, bo to jest nasza inwestycja w przyszłość. Oby to wszystko wyglądało tak dobrze jak najdłużej.
Wspomnieć też należy o hokeistach, którzy wywalczyli awans do turnieju finałowego Pucharu Polski. Skład tego turnieju będzie dość nieoczekiwany, bo zabraknie Tychów i Jastrzębia. Ale my tam będziemy! Drużyna trenera Rohaćka jest w budowie, ale myślę, że wszystko to idzie w kierunku, którego oczekujemy, czyli wywalczenia Pucharu Polski i walki o złoty medal Mistrzostw Polski.
Wielkie Derby Krakowa
Mimo tego, że piszę o tych wszystkich rzeczach, które już za nami, to myśli wybiegają mi siłą rzeczy naprzód. W niedzielę czekają nas kolejne Wielkie Derby Krakowa.
Chciałbym, żeby 7 listopada przypomniały nam się te fajne mecze, w których wygrywaliśmy jako drużyna lepsza – takie jak na przykład za trenera Zielińskiego, gdy przywieźliśmy z Reymonta 2:1, a bramki dla Cracovii strzelali Rakkels i Deleu.
Nie ma się co oszukiwać, że tak słabej Wisły, jaka jest teraz nie mieliśmy na swojej drodze chyba nigdy. Nawet wtedy, gdy oni przeżywali te największe organizacyjne problemy, to piłkarsko nie byli tacy słabi jak dziś – wówczas jeszcze drapali się do góry, mieli piłkarzy, którzy doświadczeniem i zgraniem robili swoje. Po czasie euforii związanej z ratowaniem atmosfera jednak u nich trochę "siadła", kibice są coraz bardziej sfrustrowani, bo nie przywykli do regularnych porażek w stosunku 0:5, a potencjał piłkarski wcale nie pozwala im na wiele więcej. To zdenerwowanie i zniecierpliwienie, ta rosnąca bezradność przekłada się z kolei na zwalnianie trenerów co pół roku. Ogólnie rzecz biorąc Wisła jest dziś słaba pod względem piłkarskim, pod względem organizacyjnym i pod względem finansowym i jeśli my tego nie będziemy potrafili po raz kolejny zdyskontować to będzie wręcz zadziwiające.
Mam nadzieję, że będzie to mimo wszystko mecz drużyn, które będą walczyć o zwycięstwo, a nie dwóch zespołów, które grają zachowawczo i w sumie to zadowoli je bezbramkowy remis. To jest wprawdzie ogólne oczekiwanie wśród dziennikarzy, że zagrają ze sobą dwie przeciętne drużyny i tyle. Ja jednak jestem kibciem Cracovii i wierzę, że będziemy drużyną lepszą, że będziemy chcieli ten mecze wygrać i że go wygramy. A jak będzie to zobaczymy po 22 w niedzielę.
PS: Chciałem poinformować, że Fundacja "Pasiaste Marzenia" i grupa kibiców "Cracovia OldSchool" organizuje super akcję odnawiania grobu Józefa Kałuży. Jest to rewelacyjny pomysł – niedługo na pewno pojawią się szczegóły zbiórki pieniędzy. Takie inicjatywy zasługują na najwyższe uznanie, trzeba je wspierać i promować. W kibicach Cracovii drzemie siła, drzemie ogromny potencjał – można wspólnie znaleźć całe mnóstwo pomysłów promujących klub, przypominających jego historię.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.