Terazpasy.pl / Publicystyka / Artykuły Teraz Pasy! / #PierwszyMistrzPolski: Henryk Limanowski – Ciekawy przypadek Henryka Limanowskiego

#PierwszyMistrzPolski: Henryk Limanowski – Ciekawy przypadek Henryka Limanowskiego

Limanowski-cracovia-1921

Henryk Limanowski wystąpił tylko w jednym spotkaniu finałów Mistrzostw Polski 1921 roku, ale bez wątpienia należał w sposób pełnoprawny do elitarnej siedemnastki ludzi, którzy zapisali na swym koncie ów historyczny złoty medal.

Wychowanek Cracovii, urodzony 9 lipca 1903 roku Henryk Limanowski należał do najmłodszych Mistrzów Polski z roku 1921.

Wystąpił tylko w jednym spotkaniu finałów Mistrzostw Polski – wygranym 3:0 pojedynku z Warszawską Polonią; został wówczas "w trybie awaryjnym" dokooptowany do składu, by wypełnić lukę po niedysponowanym graczu pierwszego zespołu.
Jak pisał Ilustrowany Kuryer Codzienny: doskonały prawy łącznik Kotapka nie mógł wziąść udziału w grze – zastąpił go młody gracz z III drużyny. Brak Kotapki dał się z miejsca srogo we znaki napadowi Cracovii. Prawa strona szwankowała — wszelkie kombinacye nie udawały się.

Z tą opinią zgadzali się inni.
Cracovia wykazała swą przed-wakacyjną formę, atak z Kałużą na czele kombinował znakomicie, do całości jego nie dostrajał się jedynie młodziutki prawy łącznik Limanowski, gracz z „juniorków”, zapewne skutkiem poszwankowania, jakie odniósł przed pauzą w zderzeniu się z backiem „Polonii”. – usprawiedliwienia dla  słabej dyspozycji 17-latka doszukiwał się "Czas".
Debiut Limanowskiego (z juniorów), grającego w zastępstwie Kotapki, zupełnie się nie powiódł. – pisał z kolei sucho "Przegląd Sportowy".

Limanowski-cracovia-1921

Jakkolwiek nie doszłoby do występu Limanowskiego w meczu finałów Mistrzostw Polski i jakkolwiek nie byłby to występ słaby, to jednak nawet nikły udział w zdobyciu historycznego tytułu pierwszego Mistrza Polski, jaki wkrótce stał się udziałem tego młokosa, to jednak wydawać się mogło, że jego kariera piłkarska zaczyna się idealnie. I Limanowski po zdobyciu Mistrzostwa Polski próbował przebić się do pierwszego zespołu – próbował tego bardzo długo, z dużym uporem, lecz mimo pokładanych w nim przez kierownictwo Klubu nadziei, konsekwentnie owe nadzieje zawodził.

21 maja 1922 roku mamy odnotowany występ Limanowskiego w meczu Cracovia II – Reprezentacja Polskich Klubów w Czechosłowacji wygranym 6:0. Co ciekawe, wówczas zmiany nie były na porządku dziennym, ale... do pauzy na środku ataku grał Limanowski, po przerwie zaś, za zgodą gości, Chruściński.
Także w roku 1923 z całą pewnością występował Limanowski w zespole Cracovii II. Gazety nie zawsze podawały składy drużyn, ale z dostępnych relacji wiemy, że Limanowski w spotkaniu 5. kolejki krakowskiej klasy B przeciwko Wawelowi (29 kwietnia) zdobył nawet dwa gole.

Obie rezerwy grały sposobem ich pierwszych drużyn: Cracovia II kombinacyjnie, ale leniwie, Wawel II ofiarnie, lecz bez planu. Bramki dla białoczerwonych zdobył dwie Limanowski, jedną Łańko, dla Wawelu prawy łącznik przy wydatnej współpracy lewego pomocnika Cracovii – pisał o tym meczu "Przegląd Sportowy".

W następnej kolejce (8 maja) Limanowski już w 1. minucie strzelił bramkę dla rezerw Pasów w meczu przeciwko Makkabi, który jednak Cracovia II przegrała i to aż 1:5.
W kolejce numer 7. (13 maja) Cracovia II wygrała wysoko, bo aż 6:0, z Wawelem i choć skład oraz strzelcy bramek z tego meczu nie zostali odnotowani jest bardzo prawdopodobne, że i w tym spotkaniu Limanowski strzelał gole.

W efekcie dobrej dyspozycji zawodnik ponownie otrzymał szansę zaprezentowania się jako gracz pierwszego zespołu: 20 maja 1923 roku wystąpił w towarzyskim spotkaniu z ŁKS-em w Łodzi, które Pasy wygrały 2:0.
Henryk Limanowski nie został za ten mecz ani pochwalony, ani też zganiony – jego nazwisko pojawia się tylko w kontekście składu wyjściowego – lecz w rozgrywanym nazajutrz rewanżu Limanowskiego w składzie zastąpił Roman Perly (i był to dla Perlego jedyny występ tego w pierwszej drużynie Cracovii!), a jego miejsce w napadzie początkowo zajął Gintel.
Te niespodziewane zmiany w wyjściowej jedenastce mogą stanowić pośrednią wskazówkę, że Limanowski w kolejnej swej próbie w pierwszym zespole nie podołał wyzwaniu. Więcej zresztą w tym sezonie nie zawitał do – bardzo mocnego, przyznajmy! – składu najlepszej drużyny Cracovii.

1925-05-31_Cracovia_-_Gallia_Club_Paryż_3 Mecz z Gallia Club Paryż (71) Limanowski uzyskuje z podania Ciszewskiego piątą bramkę

Foto: 1925-05-31 Mecz z Gallia Club Paryż - Limanowski uzyskuje z podania Ciszewskiego piątą bramkę

Nie był to jednak koniec prób, nie był to koniec szans jakie otrzymał wciąż jeszcze dość młody Limanowski. Inwestowano w niego, stwarzając warunki do rozwoju – bo czy można sobie wyobrazić lepsze towarzystwo niż gra w tercecie z Kałużą i Sperlingiem? To jednak wciąż nie przynosiło spodziewanych rezultatów.
Między Kałużą, który rutyną i doskonałem rozdawaniem piłek celował, a Sperlingiem, będącym bezsprzecznie wirtuozem techniki nożnej, stanowił Limanowski przy dobrych usiłowaniach pewną lukę. – pisał po pierwszym w 1924 roku meczu towarzyskim pierwszego zespołu Cracovii "Tygodnik Sportowy".

Kolejna szansa dla Limanowskiego pojawiła się w meczu towarzyskim z Eintrachtem Lipsk. Cracovia spotkanie to potraktowała jako generalny przegląd kadry do składu ataku rzucając wszystkie swe najlepsze młode siły: Limanowskiego, Ciszewskiego, Łańkę i Węgłowskiego. Efekt okazał się mało imponujący: mecz zakończył się wynikiem 0:0, a "Przegląd Sportowy" podsumował ocenę gry formacji ofensywnej zaczynając od słów: Najsłabszy w napadzie Cracovii był Limanowski (...).
I znów nasz bohater "wypada z karuzeli": w rewanżu, który został rozegrany następnego dnia Limanowskiego brakuje w składzie, choć są w nim zarówno Węgłowski, jak i Ciszewski – ten ostatni zdobywa dwie bramki, kolejne dwie dokłada Chruściński i Cracovia wygrywa 4:0.

Wolne miejsce w ataku Pasów powoli zaczynało stawać się zdobyczą niewiele starszego od Limanowskiego Jana Reymana, względnie jeszcze młodszego od niego Ciszewskiego.
Wreszcie w sezonie 1925 także Limanowskiemu w jakimś sensie udaje się przebić do grania – tym razem otrzymuje więcej zaufania, a wręcz cierpliwości: gra w 11 meczach towarzyskich, w których strzela 8 bramek. Teoretycznie to niezła statystyka, ale w rzeczywistości wcale nie jest to rok, w którym Limanowski ostatecznie przebija się do składu pierwszego zespołu: przeciwnie, ostatecznie kończy się jego przygoda z dużą piłką.

W pierwszym meczu sezonu – wygranym 5:0 ze Zwierzynieckim – Limanowski strzela gola, ale nie zyskuje uznania komentatorów, którzy ponownie piszą: Cracovia z młodymi, nowymi łącznikami, z których Rusinek (dotąd lewoskrzydłowy) zdradza rzadkimi, ale błyskotliwymi momentami, talent napastnika przebojowego i zdecydowanego, Limanowski zaś jeszcze b. słaby.
Niespełna trzy miesiące później – pod koniec maja – Limanowski występuje w spotkaniu z Victorią Žižkov. Mecz kończy się wynikiem 1:0 dla Pasów, recenzje są jednak takie jak zwykle: 2 piękne strzały oddał również Ptak z podania Ciszewskiego. Obaj jednak byli bladzi. Jeszcze gorszy był Limanowski, a zupełnem zerem Górka na lew. skrzydle.

Moment pewnego rodzaju triumfu Limanowskiego to spotkanie towarzyskie z francuskim zespołem Galia Club z Paryża, który przyjechał do Krakowa na zaproszenie Pasów 31 maja 1925 roku. Niespełna 22-letni pomocnik zdobywa w tym meczu trzy gole, a Cracovia gładko wygrywa 7:1. Skalę owych osiągnięć umniejsza jednak nieco fakt, że Francuzi grali na poziomie średniej krakowskiej klasy B, a Cracovia trochę rezerwowa może z gościnności dostroiła się do przeciwnika strzelając mu bez zbytniego wysiłku siedem bramek a pozwalając sobie strzelić jedną honorową.

Limanowski notuje jeszcze kilka kolejnych występów strzela następne bramki, m.in. w meczu z Hasmoneą Lwów (wygrana 4:0) i z krakowskim Makkabi (wygrana 2:0). Wciąż jednak występując przeciwko drużynom klasowym "zderza się ze ścianą".

14 czerwca Cracovia gra z Wackerem Wiedeń i ponosi porażkę 1:5. Limanowski poprawia się, ale do miana pierwszorzędnego wiele mu brak. – twierdzi po meczu z Wackerem Kurjer Sportowy.
Tydzień później, gdy Limanowski wychodzi znów w podstawowym składzie w meczu przeciwko Mistrzowi Polski – Pogoni Lwów – ocena jego gry jest wręcz druzgocąca:
Limanowski stoi o klasę niżej poziomu całej drużyny, paraliżuje wszystkie akcje, ma grube braki w technice (stopowanie) i orjentacji, gra jak to się mówi bez głowy. Był (...) najgorszym na boisku. – pisze Kurjer Sportowy.  Inna opinia po tym samym spotkaniu, tym razem z "Przeglądu Sportowego": Gracze Cracovii zaprezentowali się nieco gorzej, zwłaszcza w linji ataku, którą zepsuł Limanowski. Młody ten gracz, być może mający przyszłość, ma jeszcze dużo pracy przed sobą.

Wreszcie o zwięzłą, lecz konkretna opinię na temat głównych problemów Limanowskiego pokusił się "Kurjer Sportowy". Ocena ta została zamieszczona w relacji z meczu przeciwko Wawelowi, wygranemu przez Cracovię 2:0 po... dwóch bramkach Limanowskiego.
Białoczerwoni, którzy od dłuższego czasu zerwali z tradycją dwudniowych meczów, powracają znowu do niej. Prócz innych powodów, kierują się także możliwością próbowania młodszych graczy i kształcenia ich w pierwszej drużynie. W sobotę zastępował Kałużę Limanowski, Ciszewskiego Pizło, Gintla Bill. Limanowski nie może przystosować się do wymogów pierwszej drużyny. Wybitny gracz w rezerwie, zawodzi ilekroć występuje w pierwszej. Jest wolny do tego stopnia, że sprawia wrażenie leniwego i nieambitnego. Główną wadą jego przydługie przetrzymywanie piłki.

Nie minęło wiele czasu, Limanowski znów wystąpił w pierwszym zespole i zaprezentował się po raz wtóry fatalnie – tym razem w przegranym 1:3 meczy z Victorią Žižkov.
Kilkakrotnie już bawiła Victoria Žižkov w Krakowie, grając między innymi także z Cracovią, która nie tylko stawiała jej skuteczny opór, ale nawet wygrywała. Zwycięstwa odniesionego przez gości teraz w żadnym razie nie można nazwać zasłużonem. Gospodarze bowiem przez cały czas gry mieli ustawiczną przewagę, tak taktyczną, jak i techniczną, i powinni osiągnąć wynik przynajmniej nierozstrzygnięty. Że mecz ten przegrali, przypisać to należy bardzo wielkiej niedyspozycji obu ich łączników, a zwłaszcza Limanowskiego.
Kolejnego dnia Cracovia wystąpiła przeciwko Victorii w składzie niewiele zmienionym, ale bez Limanowskiego – wygrała 5:1.

1925-06-11_Czarni_Lwów_-_Cracovia_1 Mecz Czarni Lwów - Cracovia (01) - Przebój Limanowskiego wstrzymuje Witkowski i Kmiciński

Foto: 1925-06-11 Mecz Czarni Lwów - Cracovia (01) - Przebój Limanowskiego wstrzymuje Witkowski i Kmiciński

W tym miejscu kończą się odnotowane występy w Henryka Limanowskiego w pierwszej drużynie Pasów. Ostatecznie okazało się, że "zespół pierwszoklasowy" to dla dobrze wprawdzie rokującego zawodnika jednak zbyt wysokie progi.
Czy był to problem natury psychologicznej? Niewykluczone. Możliwe, że pomogłaby tu rada trenera Pozsonyi'ego, czyli zaaplikowanie przed meczem łyżeczki bromu (albo i dwóch). I dziś jednak przecież oglądamy piłkarzy, którzy w treningu, bądź w meczach towarzyskich potrafią się prezentować znakomicie, a w meczach o stawkę grają znacznie gorzej, nie będąc w stanie podołać presji.

Z tej perspektywy można napisać, że Limanowski załapał się więc na pociąg, na który w istocie nie miał ważnego biletu. Tym niemniej bez wątpienia należał w sposób pełnoprawny do elitarnej siedemnastki ludzi, którzy wystąpili w barwach Pasów w finałach Mistrzostw Polski 1921 i zapisali na swym koncie ów historyczny złoty medal.

A ponieważ był jednym z ośmiu szczęśliwców z tego grona, którzy przeżyli II Wojnę Światową i jednym z sześciu, którzy po wojnie nadal mieszkali w Polsce jego jeden mistrzowski mecz także zyskał w pewien sposób na znaczeniu.

Tym bardziej, że Limanowski kończąc przygodę z piłką pozostał wierny Cracovii – udzielał się jako działacz, w pewnym momencie był nawet członkiem zarządu Klubu, a od roku 1976 wchodził w skład Rady Seniorów KS Cracovia.

Henryk Limanowski był też najdłużej żyjącym (dożył wieku 84 lat) i zmarłym jako ostatni członkiem mistrzowskiej drużyny z roku 1921 – odszedł 25 grudnia 1987 roku.

Paweł Mazur "depesz"

Artykuł powstał przy wykorzystaniu materiałów i zdjęć opublikowanych na portalu WikiPasy.pl (w tym skanów z gazet: "Czas", "Stadjon", "Przegląd Sportowy", "Tygodnik Sportowy").

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

Mało to poważnie... A cel? Nakręcanie atmosfery. Każdy orze jak może. Natomiast Puszcz...
Prezes Drozdz przed meczem z Puszczą oznajmił, że Puszczy możemy wynajmować stadion do...
Myślę ,że wróci na szczyt w hokeja....Tak mało brakowało aby Cracovia wyeliminowała Ośw...
post:
Mecz
W sumie zaczęliśmy grać po czerwonej kartce przy stanie 1-0. I wtedy był taki okres bar...
post:
Mecz
Szczęściu trzeba pomóc, a pomóc była, bo była niesamowicie ambitna walka od początku d...
post:
Mecz
Też uważam, że więcej szczęścia jak rozumu. Odwrotnie niż poprzednia. Ale też się ciesz...
Zaczęło się pechowo, bo po samobójczej bramce przegrywaliśmy. Ale potem szczęście było...
Chyba modlitwa pomogła ...tak ułożył się mecz!
Wiem że praktycznie cały mecz graliśmy w przewadze ale w końcu dało się to oglądać i ch...
Jest Kroczek w walce o utrzymanie, a właściwie wielki Krok! Brawo za determinację, któ...
Atanasow kur... pajacuje !!!!
Makuch SORRY, żartowałem . Jesteś OK !!
Bezmyślny Olafsson - zajebał nam karnego. Pchnięcie zupełnie KUR... bez szensu !!!!
Gdy widzę to drewno Makucha to żal, że jak pisałem będziemy grali w 10-tkę !!!
post:
Lech
Lech jest po prostu gra słabo ostatnimi czasy, a kibice chcą zwolnienia Rumaka. Najgors...
Proponuję jechać do Białegostoku ...przez Częstochowę!
Nikt niczego nie wiedział, nikt o niczym nie mówił. Kończę ten wątek, bo gówno z niego...
Wszyscy wiedzieli, że jest ultimatum? Ty wiedziałeś, że na 100% zwolnią Zielińskiego ja...
Poważnie mówiąc, to wątpię, by drużyna nie wiedziała o ultimatum. Tr,eba by mieć dobre...
Rada drużyny miała spotkanie z prezesem. Ja w radzie drużyny nie jestem. No niech Wam b...
Lech oddał mecz. Zagrał skandalicznie!!!!! W czasach piłkarskiego pokera, o ile kiedyko...
Chyba prezes pogodził się ze spadkiem ....szykuje trenera na 2 ligę....Tragedia... Mec...
No właśnie nie wiemy czy drużyna wiedziała. Bo 3 dni przed meczem prezes mówił co inneg...
Nie powiedziałbym tego po zachowaniu się drużyny , gdy Kakabadze strzelił drugą bramkę.
To tytuł linku, więc trzeba go wpisać do przeglądarki :).