Mateusz Bartczak: - Na kontrakcie brakuje już tylko podpisów
- Gdy wyjeżdżałem na urlop to byłem już po wstępnych, ale bardzo konkretnych rozmowach na których ustaliliśmy, że zostaję w Cracovii. Po powrocie z urlopu to się nie zmieniło - mówi dla Terazpasy.pl pomocnik Cracovii Mateusz Bartczak .
- Kibice Cracovii czekają na Twój nowy kontrakt...
- Ja też czekam... (uśmiech)
- Jak sprawa wygląda?
- Jesteśmy po rozmowach i myślę, że w poniedziałek podpiszemy nowy kontrakt. Wszystko zostało już ustalone i na kontrakcie brakuje już tylko podpisów.
- Możesz zdradzić na jak długo zwiążesz się z Cracovią?
- Jest to kontrakt na jeden rok.
- Wiosną wystąpiłeś w 10 meczach. W jednym, z Zagłębiem Lubin, nie mogłeś zagrać ze względu na opcję w kontrakcie, były też pauzy za kartki...
- Ile mogłem tyle grałem. Rozkręcałem się trochę w trakcie rundy wiosennej. Musiałem poznać teren, środowisko. Jestem zadowolony ze swojego pobytu w Cracovii na tyle, aby zostać tutaj na kolejny sezon.
- Roczny kontrakt to była Twoja propozycja czy klubu?
- No cóż... Nie ukrywam, że dla mnie byłoby lepiej związać się dłuższym kontraktem, ale nic straconego. Jeśli w najbliższym czasie potwierdzę, że zasługuję na dłuższy kontrakt - a mam zamiar to zrobić - to może już w grudniu będziemy myśleć o przedłużeniu... (uśmiech)
- Jesteś jedynym piłkarzem spośród tych którym teraz kończą się kontrakty, któremu zaproponowano nową umowę. Jest to na pewno wyróżnienie i uznanie dla Twojego wkładu w utrzymanie Cracovii w Ekstraklasie.
- Być może tak jest... Widocznie trener był ze mnie zadowolony i dlatego zostaję.
- Czy Cracovia miała rywala w postaci innego klubu, który również proponował Ci kontrakt na przyszły sezon?
- Po zakończeniu poprzedniego sezonu przyjąłem opcję "Cracovia" i nie zastanawiałem się nad żadną inną. Gdy wyjeżdżałem na urlop to byłem już po wstępnych, ale bardzo konkretnych rozmowach na których ustaliliśmy, że zostaję w Cracovii. Po powrocie z urlopu to się nie zmieniło. Ja nadal chcę grać w Cracovii, a Klub chce, abym tu został. Dlatego nie było i nie ma innej opcji.
- Twoja rodzina chce po półrocznej rozłące przyjechać do Krakowa?
- Tak, oczywiście. Ja też bardzo chcę, aby tutaj przyjechali. W lipcu będą już mieszkać ze mną w Krakowie.
.
.
- Wszyscy zastanawiają się na co będzie stać Cracovię w nowym sezonie...
- Trudno w tej chwili snuć jakieś prognozy. Wiele zależy od tego jakie transfery zostaną przeprowadzone i jakich zawodników będzie miała Cracovia w najbliższym sezonie. Myślę, że Cracovia ma bardzo przemyślane transfery i każdy nowy zawodnik jest wzmocnieniem zespołu. Wiosną pokazaliśmy, że Cracovia może być groźnym zespołem, a jeśli latem wzmocni się dobrymi piłkarzami to będzie jeszcze groźniejsza. Szczerze mówiąc nie mogę się już doczekać nowego sezonu... Myślę, że będzie dobrze.
- Na Twojej pozycji - defensywnego pomocnika - jest bodaj największa, obok skrzydeł, rywalizacja o miejsce w zespole. W tej chwili jest czterech piłkarzy, a mówi się o sprowadzeniu kolejnego, reprezentanta Zimbabwe Justice'a Majabvi...
- W każdym zespole musi być rywalizacja. Im zespół mocniejszy, tym wyżej postawiona jest poprzeczka dla poszczególnych zawodników. Trener nas ocenia i to on zadecyduje, który piłkarz jest lepszy i który będzie grał.
- W sobotę rozegracie sparing z Żyliną - zespołem który grał w Lidze Mistrzów. Myślicie o tym, czy będzie to po prostu jednostka treningowa?
- Trenujemy teraz bardzo ostro, zajęcia są dwa razy dziennie i sparing z Żyliną będzie kolejną jednostką treningową w której trzeba swoje wybiegać. Tak to należy traktować, bez żadnej "napinki".
- Długo nie graliście w piłkę spokojnie, bez wielkiego obciążenia psychicznego. Przez ostatnie miesiące każdy mecz Cracovii był "meczem o życie". Lepiej grać w piłkę na luzie, bez takich obciążeń, czy też wielka stawka i związane z tym emocje są nieodzowne, aby dać z siebie wszystko i jeszcze trochę?
- To wszystko zależy od tego jak kto podchodzi do sportu. Jeśli każdy kolejny pojedynek traktuje się jako potwierdzenie tego, że jest się lepszym od przeciwnika, to bez względu na stawkę meczu jest odpowiednia motywacja. Są także piłkarze, którzy potrzebują dodatkowej adrenaliny, takiej jaką mieliśmy w poprzednim sezonie w którym przed każdym meczem mówiono, że mamy do wyboru albo zwycięstwo albo "gilotynę".
Rozmawiał: Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
hmm
Kuba1906
11:01 / 25.06.11
Zaloguj aby komentować