[NA ŻYWO] Liga: Cracovia - Zagłębie Lubin 1:1 (1:0) - Im łatwiej, tym trudniej
Liga: Cracovia - Zagłębie Lubin 1:1 (1:0)
Koniec meczu:
piątek, 29 listopada 2024 godz. 18:00
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Cracovia – Zagłębie Lubin 1:1 (1:0)
- 1:0 Bzdyl 10,
- 1:1 Jach 90+3.
Cracovia: Ravas – Jugas, Ghita, Skovgaard – Kakabadze (59 Janasik), Sokołowski, Maigaard, Olafsson – Bzdyl (59 Rózga), Hasić (74 Bochnak) – Kallman.
Zagłębie: Hładun – Orlikowski (46 Jach), Nalepa, Ławniczak – Kłudka (46 Sejk), Makowski (79 Kurminowski), Mróz, Dąbrowski, Wdowiak – Woźniak (11 Kopacz), Pieńko.
Sędziowali: Damian Kos (Wejherowo) oraz Bartosz Hening (Gdańsk), Paulina Baranowska (Chełmno).
Żółte kartki: Rózga (86) - Kurminowski (84), Kopacz (86), Dąbrowski (89), Jach.
Czerwona kartka: Nalepa (9). Widzów: 9329.
Im łatwiej, tym trudniej
W meczu 17. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Cracovia zremisowała na własnym boisku z Zagłębiem Lubin 1:1 (1:0). Prowadzenie "Pasom" dał debiutujący w podstawowej jedenastce młodzieżowiec Bzdyl, zaś gola na wagę remisu dla grającego od pierwszego kwadransa w osłabieniu Zagłębia w doliczonym czasie zdobył doświadczony Jach.
Cracovia już w 1. minucie bliska była straty gola (odgwizdany słusznie spalony) i o ile na początku meczu można było żartować, że nie udało się rozpocząć tego meczu "zgodnie z tradycją" - a więc od gonienia wyniku - to post factum można napisać, że prawdopodobnie o wiele lepiej by się stało, gdyby Cracovia straciła gola właśnie na wstępie. Już mecz w Gdańsku z Lechią pokazał, że "Biało-Czerwoni" nie do końca potrafią zdyskontować przewagę liczebną na boisku.
Stało się jednak zupełnie inaczej i pierwsze dziesięć minut spotkania przyniosło tym razem trzęsienie ziemi w zespole rywali, nie zaś w zespole "Pasów". Już w 6. minucie obrońca lubinian, Nalepa sfaulował taktycznie wychodzącego na pozycję Källmana - sędzia początkowo pokazał byłemu graczowi krakowskiej Wisły żółty kartonik, po dwuminutowej konsultacji z zespołem VAR i obejrzeniu całej sytuacji na monitorze zmienił jednak decyzję wyrzucając Nalepę z boiska z "czerwienią".
Wydawać się mogło, że Cracovia w tej sytuacji przez pozostałą część spotkania po prostu zrealizuje scenariusz obligatoryjny: grając 11 na 10 przed własną publicznością z zespołem z dolnej części tabeli strzeli kilka bramek, szybko zamykając mecz.
Tym bardziej, że na gola długo czekać nie trzeba było i już akcja rozpoczęta rzutem wolnym podyktowanym po faulu Nalepy przyniosła gola: dzięki dynamicznemu rozegraniu piłki pomiędzy Maigardem, Ólafssonem oraz Bzdylem ten ostatni pokonał bramkarza Zagłębia.
Był to pierwszy Ekstraklasowy gol debiutującego w podstawowym składzie wychowanka "Pasów", który 2 grudnie obchodzić będzie 17. urodziny.
W 20. minucie mogło być 2:0 - świetne dogranie Ólafssona do Källmana zrodziło kolejną sytuację: fiński napastnik oddał piłkę do Hasića, ten zaś idealnie wystawił ja na strzał Maigaardowi - strzał duńskiego pomocnika z najwyższym trudem zdołał sparować na słupek Hładun, czym bez wątpienia utrzymał swój zespół w grze.
W 25. minucie po ładnej akcji Hasića z Jugasem dośrodkowanie Czecha trafiło wprost na głowę Ólafssona, który jednak fatalnie przestrzelił, zabierając zresztą piłkę "sprzed nosa" lepiej ustawionemu do uderzenia Sokołowskiemu.
Cracovia była "w gazie" i trzeba napisać, że pierwsza połowa spotkania wydawała się do pewnego momentu potwierdzać wszelkie oczekiwania, co do miażdżącej przewagi. "Biało-Czerwoni" stwarzali sobie sporo sytuacji pod bramką, starali się ze wszystkich sił podwyższyć wynik, grali szybko, kombinacyjnie, a Zagłębie zamykane było na własnej połowie w "hokejowym zamku".
Zagłębie tylko raz w pierwszej połowie zdołało oddać strzał na bramkę Ravasa: w 38. minucie o uderzenie z ponad 20. metrów pokusił się Mróz, lecz nie stanowiło ono żadnego realnego zagrożenia i Słowak bez trudu wyłapał piłkę zmierzająca w środek bramki.
Wydaje się jednak, że im dalej w las - a więc im bliżej końca pierwszej połowy - tym piłkarze Cracovii coraz bardziej zaczynali żyć przekonaniem, że faktycznie kolejne bramki w końcu wpadną w ten, czy w inny sposób. I tak po znakomitych dwóch kwadransach ten ostatni kwadrans pierwszej części meczu był już słabszy: owszem, "Pasy" w pełni kontrolowały wydarzenia na boisku, lecz z mniejszym "ogniem" dążyły do tego, by "dobić" Zagłębie kolejnym trafieniem.
Tymczasem druga połowa spotkania wyglądała już niestety nieco inaczej: przede wszystkim za sprawą lepszej organizacji gry po stronie Zagłębia, które w pierwszej połowie wyglądało na pogodzone z losem, zaś w drugiej części meczu pilnie czyhało na kontrę i momentami było nawet zdolne do spychania Cracovii pod własną bramkę.
Poczynania "Pasów" - niewątpliwie także za sprawą kiepskiego stanu murawy, która kilkakrotnie miała wpływ na "gubienie piłki"- stały się mniej płynne, bardziej chaotyczne i niezorganizowane. Zdecydowanie gorzej radzili sobie także gospodarze w fazie obronnej, znów kilkukrotnie sami sobie prokurując problemy, jak choćby w przypadku Jugasa, zgrywającego arcyniebezpiecznie do Ravasa.
Mimo, że nie wszystko wyglądało tak dobrze, jak w pierwszej połowie wciąż to Cracovia powinna była strzelić w tej części meczu gole, ponieważ miała do tego ponownie sytuacje stuprocentowe.
W 61. minucie po dośrodkowaniu wprowadzonego na boisko za lekko kontuzjowanego Kakabadze Janasika do piłki doszedł Maigaard, który sprytnie zdołał dograć piłkę Källmanowi na 5. metr. Fin zdecydował się na techniczne, sytuacyjne uderzenie fałszem - było ono jednak nieprecyzyjne i piłka minęła jednak okienko bramki.
W 72. minucie nieatakowany Ólafsson przeprowadził piłkę z własnej połowy pod samo pole karne, dograł na bok do Hasića, ten zaś dośrodkował w kierunku Källmana, jednak napastnik "Pasów" minimalnie spóźnił się do piłki i futbolówkę bez większego trudu wyłapał Hładun.
W 81. minucie mecz powinien zostać jednak definitywnie "zamknięty" duet zmienników: dogranie Rózgi do kompletnie niepilnowanego Bochnaka było sytuacją stuprocentową, jednak skrzydłowy Cracovii fatalnie skiksował, uderzył zbyt słabo, w dodatku wprost w bramkarza.
W 90. minucie znakomita akcja Källmana na skrzydle zaowocowała dośrodkowaniem do Maigaarda - Duńczyk dostał jednak piłkę trochę "za plecy", przez co z trudem złożył się do strzału, który minął światło bramki.
Wreszcie w pierwszej minucie doliczonego czasu gry wydawało się, że "Pasy" postawią w końcu na swoim: dogranie do wychodzącego na pozycję Rózgi zaowocowała sytuacją sam na sam, którą młodzieżowiec "Pasów" wykorzystał, pokonując golkipera gości. Po chwili sprawdzania na VARze sędziowie jednak orzekli, że gracz Cracovii znajdował się na minimalnym spalonym. Jeśli spalony był, to rzeczywiście "centymetrowy".
W każdym razie wszystkie te uderzenia "głową w mur" ze strony "Pasów" spowodowały, że ostatni akord spotkania należał do gości. W 93. minucie strzał Mroza zza pola karnego Ravas sparował do boku, a jego obrońcy nie pospieszyli na czas z asekuracją - pierwszy dopadł do piłki Jach, który wepchnął ją z najbliższej odległości do siatki.
Tym sposobem Cracovia nie zdołała zakończyć meczu z czystym kontem, co zresztą nie udało jej się ani razu od... 10 sierpnia, gdy wygrała 2:0 z Koroną w Kielcach. Co więcej: w obecnych rozrywkach "Pasy" nie zaliczyły jeszcze ani jednego meczu bez straty gola przy Kałuży. Może w rundzie wiosennej?
Po ostatnim meczu pierwszej rundy Cracovia ma na koncie 30 punktów i zajmuje obecnie 4. miejsce w tabeli (które może zamienić się na miejsce 5., jeśli niedzielny mecz Legii zakończy się jej zwycięstwem), a strata podopiecznych trenera Kroczka do liderującego Lecha wynosi 8 "oczek".
W jesiennym spotkaniu z puli rundy rewanżowej Cracovia zmierzy się za tydzień z Piastem w Gliwicach.
Paweł Mazur "depesz"
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Czarny piątek
moby dick
09:13 / 30.11.24
Zaloguj aby komentować