Liga: Cracovia - Jagiellonia 2:4 (0:2) - Kolejna wpadka przy Kałuży
Liga: Cracovia - Jagiellonia 2:4 (0:2)
Koniec meczu:
niedziela, 08.10.2023 r., godz. 15:00
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Cracovia – Jagiellonia 2:4 (0:2)
- 0:1 - 7 min. - Wdowik
- 0:2 - 9 min. - Hansen
- 0:3 - 49 min. - Hansen
- 0:4 - 55 min. - Marczuk
- 1:4 - 57 min. - Ghita
- 2:4 - 60 min. - Glik
Cracovia: Madejski – Rapa (75 Bochnak), Jugas, Glik, Ghita, Jaroszyński – Rakoczy, Atanasov (75 Knap), Oshima – Kallman (75 Śmiglewski), Makuch.
Jagiellonia: Alomerović – Sacek, Matysik (44 Skrzypczak), Dieguez, Wdowik – Marczuk (66 Nguiamba), Romanczuk, Hansen (66 Łaski), Nene (86 Kupisz), Naranjo – Pululu.
Sędziowali: Damian Sylwestrzak (Wrocław) oraz Adam Karasewicz (Wrocław), Bartosz Kaszyński (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Glik (64, faul), Śmiglewski (85, faul).
Widzów: 8132.
Kolejna wpadka przy Kałuży
Cracovia w meczu 11. kolejki Ekstraklasy przegrała na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok 2:4 (0:2). Porażka ta przedłużyła serię meczów na własnym stadionie bez zwycięstwa do czterech i stanowi też drugi z rzędu mecz "Pasów" przy Kałuży bez zdobyczy punktowej.
Podopieczni trenera Zielińskiego, którzy przed tygodniem korzystnie zaprezentowali się w Łodzi i wypunktowali słabego rywala - co też jest sztuką, w której Cracovia nie zawsze jest przecież biegła - tym razem powrócili w koleiny drogi przez mękę. Trawestując pewne powiedzonko można napisać, że w niedzielne popołudnie Cracovia bohatersko walczyła z problemami, które sama sobie stwarzała.
Już w 7 minucie meczu najlepszego zawodnika pierwszej części sezonu Cracovii, bramkarza Madejskiego, pokonał strzałem z rzutu Wolnego Wdowik. Tym razem niezawodny dotąd golkiper "Biało-Czerwonych" nie popisał się i dał sobie wrzucić piłkę pod poprzeczkę.
Dwie minuty później strzegący bramki "Pasów" gracz miał już na swoim koncie drugi brzemienny w skutkach błąd, który zakończył się utratą kolejnego gola: po stracie w środku pola piłkę przed pole karne Cracovii "podholował" Naranjo i uderzył kąśliwie z około 20 metrów. Broniący pod słońce Madejski ponownie miał problemy z obroną nieprzyjemnego uderzenia i piłkę zdołał zbić jedynie do boku. W tym momencie jednak jeszcze fatalniejszy błąd popełnił Ghiță, który zamiast asekurować kolegę postanowił wybrać rolę statysty i przyglądać się, jak zza jego pleców wyskakuje Marczuk i z dziecinną łatwością wystawia piłkę do wpakowania "na pustaka" Hansenowi. Norweg zaś nie pomylił się i dopełnił formalności, podwyższając prowadzenie gości.
Jagiellonia po uzyskaniu "najbardziej niebezpiecznego prowadzenia w futbolu" oddała nieco inicjatywę gospodarzom. Warto zresztą w tym miejscu zaznaczyć, że białostocka jedenastka ani w pierwszym kwadransie gry, ani w pierwszej połowie, ani w ogóle w kontekście całego meczu nie była stroną zdecydowanie dominującą, jak to miało na przykład miejsce w poprzednim meczu przy Kałuży, gdy Cracovię dosłownie "rozstawiła po kątach" Pogoń Szczecin. Przeciwnie - Białostocczanie z pewnością musieli być zdumieni jak wiele udało im się osiągnąć tak niewielkim nakładem sił i starań.
Cracovia dość szybko próbowała się otrząsnąć po dwóch bolesnych ciosach: najpierw na bramkę uderzał niecelnie Râpă, potem w zamieszaniu podbramkowych żaden z graczy nie zachował na tyle przytomności umysłu, aby z kilku metrów wepchnąć piłkę do siatki, a chwilę później bardzo bliski szczęścia był Makuch, lecz po jego strzale piłka przeszła tuż obok słupka bramki Alomerovića. "Pasiacy" atakowali, z każdą jednak minutą jakby z mniejszą werwą i bardziej bezładnie. Pod koniec pierwszej połowy to Jagiellonia miała szansę na trzeciego gola, jednak także i Pululu strzelił obok bramki.
Po zmianie stron wydawało się, że Cracovia ruszy do odrabiania strat. Tak się jednak nie stało, ponieważ to Jagiellonia ponownie zdyskontowała rzut wolny. I raz jeszcze zrobiła to z dziecinną wręcz łatwością: dośrodkował raz jeszcze Wdowik, tym razem jednak posyłając piłkę na krótki słupek, gdzie wbiegł zupełnie nie pilnowany Dieguez, "dziubnął" piłkę posyłając ją pomiędzy Jugasem i Râpă na środek pola karnego, a tam stał już Hansen, który uprzedzając Makucha (sic!) skierował futbolówkę do siatki przy słupku.
Tak jak przy trzeciej bramce, tak i chwilę później gracze Cracovii posiadając kolosalną wręcz przewagę we własnym polu karnym zachowywali się wciąż niczym dzieci we mgle. Sześciu graczy "Pasów" znajdujących się w polu karnym było tak koszmarnie ustawionych, że nie zdołali oni powstrzymać ani dośrodkowania Wdowika, ani strzału Marczuka z 12 metrów - zaspał tu ewidentnie Jaroszyński, choć całe ustawienie zarówno formacji defensywnej, jak i defensywnych pomocników było fatalne.
W tym momencie wydawało się, że Cracovia zrobiła już sobie krzywdę w tak wielkim stopniu, że nic już z tego meczu nie zdoła wycisnąć. Trybuny zaczęły skandować hasła, które raczej za kadencji trenera Zielińskiego są stosowane dość oszczędnie. I w tym momencie Cracovia postanowiła, że może jeszcze na coś ją stać i do ataku pośle... obrońców. W pierwszej akcji po strzeleniu przez Jagiellonię czwartej bramki po dośrodkowaniu piłkę zgrał Källman - trafiła ona pod nogi ustawionego na 15. metrze Ghițy, który technicznym uderzeniem przy słupku zdobył pierwszego gola dla gospodarzy.
Po krótkiej chwili padła też i bramka druga: z rzutu rożnego dośrodkował Rakoczy, a najwyżej wyskoczył Glik i w swoim stylu zdobył bramkę dającą Cracovii cień szansy na remis. Szanse mogły zwiększyć się do całkiem pokaźnych rozmiarów w 73. minucie meczu, gdy ponownie po rzucie rożnym Glik mógł powtórzyć swój wyczyn, jednak tym razem jego uderzenie zmierzające do bramki wybił stojący metr przed linią defensor Jagiellonii. "Biało-Czerwoni" atakowali, pressowali wyżej, spychając Jagiellonię do defensywy. Trener Zieliński próbował jeszcze dać impuls zmianami: na boisku pojawili się: Knap, Bochnak i Śmiglewski. Wszystkie te zmiany można ocenić pozytywnie, bo każdy z wprowadzonych zawodników dorzucił kilka cennych zagrań i żaden nie był tylko statystą przyglądającym się nadchodzącej porażce. Z drugiej jednak strony żaden z nich nie okazał się game-changerem i nie zdołał odwrócić biegu wypadków. Najbliżej mocnego akcentu na zakończenie był młodzieżowy reprezentant Polski, który w pierwszej minucie czasu doliczonego strzelił z ponad 20. metrów w słupek.
Zawodnikom "Pasów" nie sposób było odmówić ambicji. Po wyciągnięciu wyniku z 0:4 na 2:4 na zdobycie dwóch kolejnych goli pozostawało jeszcze dużo czasu, aby mecz w jakimś stopniu "odzyskać" i by zdobyć przynajmniej punkt., Były ku temu okazje, była wola i zaangażowanie, ale jednak zabrakło zimnej krwi i skuteczności. Ostatecznie więc bohaterska walka z problemami stwarzanymi na własne życzenie okazała się po raz kolejny przegrana.
Cracovia zajmuje obecnie 11. miejsce w tabeli.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Mecz
moby dick
10:10 / 09.10.23
Kibic1995
moby dick
19:19 / 10.10.23
Zaloguj aby komentować
...
Kibic1995
13:52 / 09.10.23
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować