Rudolf Rohaczek: - Jestem dumny z naszego zespołu
- Sam jestem zaskoczony. Przypuszczałem, że zagramy z rywalem co najmniej sześć spotkań. Ale niech nikt nie myśli, że poszło nam łatwo....- mówi trener hokejowej drużyny Cracovii Rudolf Rohaczek .
- Hokeiści ComArch Cracovii po czterech zwycięstwach nad Stoczniowcem Gdańsk są w finale Polskiej Ligi Hokejowej. Czy spodziewał się Pan, że już w czterech meczach załatwicie sprawę?
- Szczerze? Sam jestem tym zaskoczony. Przypuszczałem, że zagramy z rywalem co najmniej sześć spotkań. Ale niech nikt nie myśli, że poszło nam łatwo...
- Oba pojedynki w Gdańsku to były prawdziwe horrory. Wygraliście dopiero po dramatycznych końcówkach. Co zadecydowało o tych zwycięstwach?
- Myślę, że dwa elementy - bardzo dobre przygotowanie fizyczne i wielka wola walki. W obu meczach przez dwie tercje przeciwnik był bliższy wygranej, ale im bliżej końca tym nasi zawodnicy jeszcze bardziej podkręcali tempo, a słabnący rywal zaczął popełniać błędy. Nasi hokeiści potrafili to wykorzystać. Jestem pełen uznania dla determinacji zespołu. W pierwszym meczu jeszcze w 49 min gospodarze prowadzili 4-2, nasi walczyli do ostatnich sekund, wyrównująca bramka na 4-4 padła na 28 s przed końcową syreną. W dogrywce sprawę w swoje ręce wziął Leszek Laszkiewicz. W drugim meczu Stoczniowiec przez 35 min grał jeszcze lepiej, prowadził 3-1, ale w ostatnich minutach drugiej tercji zdobyliśmy dwa gole w 25 s i był remis 3-3. A końcówka meczu należała do nas. Jestem dumny z naszego zespołu.
- Kto zasłużył na największe brawa? Obserwatorzy twierdzą, że w sobotę ojcem zwycięstwa był Leszek Laszkiewicz...
- Rzeczywiście Leszek grał bardzo dobrze, strzelił w sobotnim meczu trzy gole. Ale w hokeju nie wygrywa tylko jeden zawodnik, musi być zespół. Bardzo dobrze grała cała pierwsza formacja, coraz lepiej spisuje się pozyskany Łotysz Bondarevs, miał kilka asyst.
- Macie kilka dni przerwy, bo finał play-off zacznie się najwcześniej w poniedziałek - jeśli rywalizacja Podhala z Tychami zakończy się w sześciu meczach - albo w przyszły czwartek, jeśli w drugiej parze będzie siedem spotkań.
- Niech się rywale męczą (śmiech). W poniedziałek i wtorek zawodnicy dostali wolne, spotykamy się na treningu w środę.
- W Gdańsku nie grali kontuzjowani obrońcy Noworyta i Szkorvanek. Czy wrócą na finał?
- Liczę, że tak. Lżejszy uraz kolana ma Szkorvanek, może w środę już zacznie ćwiczyć. Noworyta ma uraz barku, ale mam nadzieję, że za kilka dni wznowi treningi i będzie mógł grać w finałowych meczach.
- Z kim wolałby Pan się zmierzyć w finale - z Podhalem czy GKS Tychy?
- Lodowisko wskaże kto będzie naszym rywalem. Może być Podhale, może być GKS...
Rozmawiał: AS - Dziennik Polski
Fot. e-hokej.pl
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.