Hokej: Inaczej już nie będzie - dzisiaj kolejny trudny rywal
I tak będzie do końca sezonu. Na słabszych rywali nie ma już co liczyć. Rozgrywki toczą się w grupach "silniejszej" i słabszej, a potem już play off. Po meczu w Nowym Targu, Comarch-Cracovia podejmuje dzisiaj tyski GKS.
Nowotarski mecz stał na wysokim poziomie. Był bardzo zacięty i wyrównany, a zwycięstwo równie dobrze mogło przypaść Cracovii (przy remisie 2:2 krakowianie mieli kilka doskonałych okazji do zdobycia gola).
- To był bardzo dobry mecz, a kibice nie mogli być niezadowoleni - powiedział trener Rudolf Rohaczek. - I oby było takich meczów jak najwięcej, bo zawsze cieszyć się będą dużym zainteresowaniem. Objęliśmy prowadzenie, ale gospodarze nie poddali się. To było wyrównane spotkanie, jednak Podhale było lepsze o tę jedną bramką. Marek Rączka bronił bardzo dobrze i można tylko się cieszyć, że mamy dwóch równorzędnych bramkarzy. Musieliśmy grać tylko na trzy piątki bo nadal do gry nie są zdolni Damian Słaboń, Josef Mihalik i Marek Badźo.
Niestety wątpliwe, aby ta trójka wystąpiła w dzisiejszym spotkaniu przeciwko GKS-owi. Może tylko jeden z nich, ale decyzja zapadnie tuż przed meczem. Brak trzech czołowych napastników (w klasyfikacji kanadyjskiej zajmują miejsca od trzeciego do piątego) jest oczywiście dużym osłabieniem dla drużyny. Szczególnie, że kompletnie zdekompletowany jest drugi atak, który w Nowym Targu występował w eksperymentalnym zestawieniu - Maciej Radwański, Grzegorz Pasiut i Rudolf Vercik. Czyli po raz pierwszy w takim składzie w sezonie. Zaś gra w pierwszej formacji Sebastiana Kowalówki z kolei dekompletuje trzeci atak. Jeżeli nie wróci do gry ani jeden z kontuzjowanych napastników, Rudolf Rohaczek podobnie zdecyduje się grać trzema piątkami. Przynajmniej trener "Pasów" nie ma większych problemów z defensorami.
Pierwsza kolejka w grupie "silniejszej" potwierdziła, że na tym etapie każdy może wygrać z każdym. Przekonał się o tym w Janowie gdański Stoczniowiec. Tyszanie zaś potwierdzili, że zaczynają "łapać" właściwy rytm. Pod koniec roku wygrali w Gdańsku Puchar Polski (po raz trzeci z rzędu, czyli na własność). W niedzielę pokonali w Sosnowcu miejscowe Zagłębie, z którym w poprzednich meczach potrafili przegrać będąc gospodarzami.
Nowy szkoleniowiec GKS-u, Miroslav Ihnaczak mocno pomstował na kiepskie przygotowanie drużyny do sezonu, ale swoim podopiecznym zaaplikował mocne treningi, co zaczyna przynosić efekty. W meczu z Zagłębiem nie wystąpili z powodu kontuzji obrońca Tomas Jakes, Bartosz Matczak oraz chory na grypę doświadczony defensor reprezentacji Sebastian Gonera. Stąd pewne problemy tyskiego szkoleniowca z zestawieniem par obrońców. Ale wszystko wskazuje na to, że Sebastiana Gonerę zobaczymy w Krakowie. Na lodzie pojawi się niekwestionowany lider zespołu Adrian Parzyszek, który zaliczył asystę.
Pierwszy atak tyszan od razu stał się dwa razy groźniejszy i obserwatorzy spotkania zgodnie przyznają, że ta formacja grała doskonale, będąc najgroźniejszym atakiem w drużynie. Zresztą potencjał ofensywny GKS-u jest ogromny. Dość powiedzieć, że w czwartym ataku grają m.in. Sławomir Krzak i Mariusz Jakubik.
Nie mniej interesująco od krakowskiej konfrontacji zapowiada się mecz w Gdańsku, gdzie Stoczniowiec podejmuje Wojasa Podhale.
Dzisiaj grają - grupa silniejsza: Comarch-Cracovia - GKS Tychy, Stoczniowiec Gdańsk - Wojas Podhale Nowy Targ, Zagłębie Sosnowiec - Naprzód Janów, wszystkie mecze o godzinie 18.00. Kolejka w grupie "słabszej" zostanie rozegrana w piątek.
Paweł Guga - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.