Hokej: Cracovia i Tychy to główni kandydaci do mistrzostwa
Wtorkowej konfrontacji Cracovii z GKS-em Tychy (4:3), patrząc na miejsca w tabeli obu drużyn, nie można nazwać meczem na szczycie. Ale to jest złudne. Te dwa zespoły oraz nowotarski Wojas Podhale uchodzą za głównych faworytów do tytułu mistrzowskiego.
We wtorek do 32 minuty wydawało się, że hokeiści "Pasów" wręcz rozniosą rywali. Tymczasem skończyło się na minimalnym zwycięstwie, a obserwatorzy tego meczu byli pod wrażeniem zarówno znakomitych akcji Leszka Laszkiewicza, jak i świetnej gry tyszan w drugiej części spotkania.
- Stanowczo za często w obecnym sezonie nam się przydarza, że strzelamy bramki, wysoko prowadzimy, a potem w głupi sposób je tracimy - uważa Leszek Laszkiewicz. - Popełniamy stanowczo za dużo błędów. Staramy się totalnie atakować, a ponieważ gramy za mało agresywnie z tyłu, zapominamy o obronie i takie są efekty. Lepiej wygrać 1:0 czy 2:0, niż strzelić aż pięć bramek, aby wygrać. Jest to kwestia doświadczenia. Cracovia jest postrzegana jako hokejowe Chelsea. Tymczasem co sezon do drużyny dochodzą głównie młodzi zawodnicy, którzy potrzebują czasu, by nabrać niezbędnego doświadczenia. Jest i tak dobrze, że inaczej niż w poprzednich sezonach, kiedy to w takich meczach jak z Tychami bramki strzelały dwie pierwsze formacje. Obecnie znakomicie grają zawodnicy z naszej trzeciej piątki. Są w doskonalej formie i zdobywają gole w każdym meczu. Zresztą także i czwarta formacja potrafi to robić. To będzie miało duże znaczenie w play-off.
Już w piątek rewanż w Tychach. GKS będzie w znacznie silniejszym składzie i z pewnością będzie za wszelką cenę chciał wygrać.
- GKS to bardzo silna drużyna - kontynuuje Leszek Laszkiewicz. - Widać już pracę trenera Ihnačaka. We wtorek tyszanie walczyli przez całe trzy tercje i nie odpuszczali, przegrywając czterema bramkami. Trzeba pamiętać, że jest to najbardziej doświadczona drużyna w lidze i jak co roku będzie szalenie groźna w walce o tytuł. My postaramy się wyciągnąć wnioski z wtorkowego starcia, a konkretnie, w ostatniej jego tercji.
A jest sporo tematów do przemyśleń. Po pierwsze, obsada bramki. Marek Rączka grał dobrze, ale też trzeba przyznać, że w kilku sytuacjach zachował, się delikatnie mówiąc, trochę nieodpowiedzialnie. Zresztą Rudolf Rohaczek często "żongluje" bramkarzami i należy oczekiwać, że w piątek postawi na Rafała Radziszewskiego.
Do napastników większych uwag nie można mieć, lecz tylko jeżeli chodzi o ich główne zadanie, czyli ofensywę. Bo z destrukcją było już znacznie gorzej, a w trzeciej tercji wręcz fatalnie. Przykładem była druga bramka strzelona przez tyszan, kiedy to nastąpiła strata krążka w tercji rywali, a powrót napastników był za wolny.
Obrońcy Cracovii zawiedli w ostatniej części wtorkowego spotkania. Za często gubili się pod "naciskiem" rywali, sprawiając przeciwnikom prezenty z krążka we własnej tercji. Z wyjściem z niej też mieli problemy.
Nie wiadomo jeszcze, czy na piątek będzie gotowy do gry Michał Radwański. Co prawda z jego kontuzjowanym barkiem jest już znacznie lepiej. Michał jest to nader twardy hokeista i chce jak najszybciej wrócić do gry. Nawet wtedy gdy jeszcze odczuwa ból.
Paweł Guga - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.