Derbowe emocje w końcówce – PLH: 32. kolejka
Przez pierwsze dwie tercje trudno było uwierzyć, że do Krakowa przyjechała ta sama drużyna, która dwa dni temu rozbiła lidera. Przez czterdzieści minut Cracovia kontrolowała mecz, jednak w trzeciej tercji goście zdołali zniwelować przewagę biało-czerwonych i doprowadzili do emocjonującej końcówki.
Comarch Cracovia – Aksam Unia Oświęcim 5:4 (1:0, 3:1, 1:3)
- 1:0 Aron Chmielewski (A. Kowalówka) 07:39 5/4
- 2:0 Robert Kostecki (Rutkowski) 23:11 5/5
- 3:0 Patrik Valčák (Besch) 35:00 5/5
- 3:1 Jarosław Rzeszutko 35:56 5/5
- 4:1 Leszek Laszkiewicz (D. Laszkiewicz, Słaboń) 37:42 5/5
- 4:2 Jarosław Różański (Rzeszutko, Jakubik) 43:05 5/5
- 5:2 Petr Dvořak (Fojtík) 43:59 5/5
- 5:3 Peter Tabaček (Jakubik) 51:42 5/4
- 5:4 Wojciech Wojtarowicz (Połącarz) 54:45 5/5
Cracovia: Radziszewski - Kłys, Besch; L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz – Witowski, Dudaš; Valčák, Dvořak, Fojtik - A. Kowalówka, Noworyta; Chmielewski, S. Kowalówka, Piotrowski - Kmiecik, Rutkowski, Kostecki
Unia: Fikrt – Kasperczyk, Gabryś; Różański, Rzeszutko, Piotrowicz – Połącarz, Piekarski; Jakubik, Tabaček, Sarnik – Skrzypkowski, Modrzejewski; Stachura, Adamus, Wojtarowicz
Sędziowie: Włodzimierz Marczuk oraz Wojciech Moszczyński i Sławomir Szachniewicz
Kary: Cracovia – 12, Unia – 6
Widzów: 1200
Derbowe starcie zapowiadało się niezwykle ciekawie, gdyż oświęcimianie dwa dni temu ograli lidera z Sanoka, a zwycięstwo w Krakowie pozwoliłoby im wyprzedzić Cracovię w tabeli. Okazało się jednak, że w pierwszych dwóch tercjach przyjezdni nie pokazali niczego co sugerowałoby, że mogą stanowić zagrożenie dla podopiecznych Rudolfa Rohačka. Od pierwszego wznowienia to biało-czerwoni nadawali ton wydarzeniom na tafli. Szanse na otworzenie wyniku marnowali kolejno Chmielewski, Daniel Laszkiewicz, Fojtik, Kostecki i Słaboń. A kiedy w 7. minucie Kasperczyk powędrował na ławkę kar było jasne, że jest to doskonała okazja, aby przewaga Pasów przełożyła się w końcu na zdobycz bramkową. Już po 22. sekundach było 1:0. Mocny strzał Adriana Kowalówki Fikrt sparował do boku, ale wobec dobitki Arona Chmielewskiego był bezradny. Po chwili goście drugi raz grali w osłabieniu ale gracze Cracovii nie zdołali już powiększyć swojej przewagi. Pierwszą groźną sytuację pod bramką Rafała Radziszewskiego stworzyli dopiero w 12. minucie. Podczas gry w przewadze (kara dla Kłysa), groźnie uderzał Połącarz. W końcówce tercji jeszcze Piotr Sarnik próbował zaskoczyć „Radzika”, ale nawet kolejna gra w przewadze nie pomagała gościom odbudować swojej gry.
Jednobramkowe prowadzenie nie oddawało przewagi Pasów w pierwszych dwudziestu minutach, ale w drugiej tercji wszystko wróciło do normy. Obraz gry nie uległ zmianie, ale krążek częściej zaczął trafiać do sieci Michala Fikrta. Na 2:0 podwyższył czwarty atak. Łukasz Rutkowski wywalczył krążek za bramką i dograł go między buliki do Roberta Kosteckiego, który trafił w okienko. Kolejna bramka dla Pasów to efekt kary dla Modrzejewskiego. Gracz gości zdążył co prawda wrócić na lód, ale zanim wsparł partnerów w grze obronnej, to Patrik Valčák dobił strzał Nicolasa Bescha i było 3:0. Po chwili Rzeszutko, najlepszy strzelec oświęcimian, zdołał pokonać „Radzika” ale odpowiedź biało-czerwonych była piorunująca. W roli bezwzględnego egzekutora wystąpił Leszek Laszkiewicz i po dwóch tercjach było 4:1.
Po tym co goście zaprezentowali w pierwszych dwóch tercjach, trudno było przypuszczać że obraz gry ulegnie zmianie. Ale w ostatnich dwudziestu minutach oświęcimianie w końcu weszli w mecz. Na 4:2, po składnej akcji, trafił Różański. Opowiedź Pasów nie budziła zastrzeżeń, bo już po chwili, po przechwycie i dograniu Josefa Fojtik, trafił Petr Dvořak. Jednak dwa kolejne wykluczenia dla naszych zawodników dały gościom kolejną szansę, którą ci wykorzystali. W 52. minucie było 5:3, a kiedy na pięć minut przed końcem tercji trafił też Wojtarowicz, zrobiło się nawet nerwowo. Trener Rohaček wziął czas, ale w końcówce goście wciąż groźnie nacierali. Dali tym samym szansę Rafałowi Radziszewskiemu na potwierdzenie wysokiej dyspozycji. W ostatniej minucie sędziowie byli nawet zmuszeni do analizy wideo, po tym jak krążek odbił się wewnątrz bramki Radziszewskiego. Powtórki pokazały jednak, że krążek wpadł do bramki przez boczną siatkę... Na ostatnie 20 sekund trener Piątek wycofał bramkarza ale po przechwycie, to Cracovia mogła i powinna zdobyć kolejną bramkę. Jednak Patrik Valčák trafił w słupek.
Derbowe zwycięstwo, po prawdziwych derbowych emocjach w końcówce, znów pozwala snuć plany awansu na wyższe pozycje w tabeli. Już w piątek czwarta Cracovia wybiera się do trzeciego w tabeli Jastrzębia, a w niedzielę 13 stycznia do Krakowa przyjedzie wicelider - GKS Tychy.
raf_jedynka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.