#PierwszyMistrzPolski: Korespondencja i fotorelacja z Węgier. Imre Udzio, czyli jak prześcignąć konia?
Kopanie się z koniem nie jest, jak wiadomo, najlepszym pomysłem, jednak ściganie się z nim także nie wydaje się pomysłem dużo lepszym - zwłaszcza, gdy mowa o najznakomitszym koniu wyścigowym swoich czasów. Chyba, że będziemy się ścigać na nieco innych zasadach. O ile bowiem kibic Cracovii raczej nie kojarzy sławnego przed stu pięćdziesięciu laty konia wyścigowego o imieniu Kisbér, to jednak prawdopodobnie wie kim był Imre Pozsonyi.
Na stadionie Cracovii, w sektorze rodzinnym, możemy go wszakże oglądać co mecz uwiecznionego na muralu będącym fragmentem zdjęcia znakomitej drużyny "Pasów" z 1921 roku - zespołu, który pod wodzą węgierskiego trenera który wywalczył pierwszy w historii tytuł Mistrza Polski.
Kisbér to niewielkie, kilkutysięczne węgierskie miasteczko położone w odległości stu kilometrów na zachód od stołecznego Budapesztu i około 40 kilometrów na południe od dzisiejszej słowacko-węgierskiej granicy na Dunaju. Na pozór to ciche i spokojne, niczym nie wyróżniające się miejsce, przez które polski turysta może przemknąć w drodze na swe południowoeuropejskie wakacje ani się obejrzawszy.
Być może pewne zainteresowanie wywoła w nim jedynie... pomnik konia, ustawiony w centrum miejscowości dla upamiętnienia jedynego węgierskiego konia, który wygrał dwa najważniejsze wyścigi w Europie: najpierw angielskie Epson Derby, a następnie także Grand Prix w Paryżu. A działo się to wszystko w roku 1876, gdy tutejsze stadniny koni monarchii austro-węgierskiej słynęły już w całej Europie z racji na swe osiągnięcia hodowlane.
Jedną z najznamienitszych była druga najstarsza stadnina koni na Bábolna, założona w roku 1789 na mocy dekretu cesarza Franciszka Józefa. W drugiej połowie XIX wieku kilkanaście kilometrów na południe od Bábolna pod auspicjami wojska została założona kolejna w ramach implementowanego w całym kraju programu hodowlanego koni pełnej krwi angielskiej monarsza stadnina. I tu właśnie mowa o stadninie Kisbér, z której to pochodził nazwany imieniem miasta najsławniejszy węgierski koń wyścigowy.
Po utworzeniu stadniny koni miasteczko zaczęło przyciągać wielu budapesztańskich "osadników" - zarówno wojskowych, jak i przedsiębiorców, którzy zwłaszcza po spektakularnych sukcesach konia Kisbér zamierzali zarobić na całym przedsięwzięciu. A wśród tych, którzy osiedlili się wówczas w mieście znalazła się także zasymilowana żydowska rodzina o nazwisku Pozsonyi - Adolf i jego żona Cornélia.
Młoda Cornélia była wnuczką założyciela sławnej węgierskiej fabryki porcelany w Harend – Móryca Fishera – który w roku 1869 został obdarzony przez cesarza Franza Josefa tytułem szlacheckim; od tej pory zamiast nazwiska Fischer rodzina mogła się tytułować "von Farkasházy“, lub „Fisher de Farkashaz“.
26 lutego 1882 roku, a więc sześć lat po zwycięstwie najsłynniejszego węgierskiego konia w Derby, w Kisbér przyszedł na świat syn państwa Pozsonyi - Imre.
O ile kibic Cracovii raczej nie kojarzy sławnego przed stu pięćdziesięciu laty konia wyścigowego o imieniu Kisbér, to jednak prawdopodobnie wie kim był Imre Pozsonyi. Na stadionie Cracovii, w sektorze rodzinnym, możemy go wszakże oglądać co mecz uwiecznionego na muralu będącym fragmentem zdjęcia znakomitej drużyny "Pasów" z 1921 roku - zespołu, który pod wodzą węgierskiego trenera który wywalczył pierwszy w historii tytuł Mistrza Polski.
Pozsonyi zasiadał na w ławce trenerskiej Cracovii od marca 1921 do września 1922 roku. Co więcej: jesienią 1921 roku Imre został także pierwszym w historii opiekunem polskiej reprezentacji narodowej i to on poprowadził ją w inauguracyjnym spotkaniu z Węgrami w Budapeszcie.
By nie powtarzać tu ponownie całego, bogatego życiorysu Imre jako piłkarza, sędziego piłkarskiego, a następnie trenera pozwolę sobie odesłać osoby gardzące akronimem "TLDR" do dwóch tekstów napisanych przeze mnie przed trzema laty dla uczczenia stulecia pierwszego Mistrzostwa Polski, do których linki znajdują się poniżej.
Przechodząc jednak do meritum i do faktycznego powodu mojej wizyty w Kisbér - chodzi w istocie o niecodzienne upamiętnienie. Bardzo wyjątkowe i, jak przypuszczam, ważne dla każdego Polaka, a dla "Pasiaka" - to już w szczególności.
Otóż przed dwoma laty, w lutym 2022 roku w Budapeszcie, w obecności i przedstawicieli węgierskiego MTK, Cracovii, Węgierskiego Związku Piłki Nożnej, Polskiego Związku Piłki Nożnej, miasta Kisbér i Węgierskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Sportowych (MSÚSZ) w na stadionie MTK odsłonięto tablicę pamiątkową w języku polski oraz w języku węgierskim, upamiętniającą zarówno pierwszy oficjalny mecz reprezentacji Polski jak i samego Imre Pozsonyiego - piłkarza, sędziego piłkarskiego i trenera.
Informowały o tym fakcie polskie media, przeczytać można o tym było także i na oficjalnej stronie Cracovii; krakowski klub podczas wydarzenia reprezentował dyrektor Stefan Majewski.
Jednak uczestniczący w owej uroczystości przedstawiciele miasta Kisbér - miasta, które postawiło w swym centralnym punkcie pomnik konia-zwycięzcy - nie zmierzali poprzestać na tablicy Pozsonyiego gdzieś w Budapeszcie.
Pół roku później, 27 sierpnia 2022, zorganizowali oni kolejną uroczystość: tym razem było to otwarcie wyremontowanego stadionu miejscowego klubu Kisbéri Spartacus Sport Egyesület.
Inauguracja niewielkiej trybuny odbyła się z wielką pompą, a w wydarzeniu wzięli udział między innymi: trener reprezentacji Węgier Tibor Vajs, Orsolya Balogh, dyrektor ds. marketingu i komunikacji MTK Budapeszt, jak również cała masa urzędników różnych szczebli. Wszystko to dlatego, że w swym rodzinnym Kisbér Imre Pozsonyi otrzymał nie tylko tablicę pamiątkową miejskim na obiekcie, ale został też jego oficjalnym patronem.
Jeśli zatem nieświadomi dotąd takiej możliwości kibice Cracovii - a także fani polskiej piłki in gremio - mieliby ochotę odwiedzić jedyne na świecie Pozsonyi Imre Sportcentrum oto adres: Komárom utca 25, 2870 Kisbér.
Zachętą niech będą zdjęcia. Ponieważ miasto ma tylko 5000 mieszkańców, toteż stadionik nie jest okazały, lecz jego minimalistyczna architektura z premedytacją nawiązuje do początku dwudziestego wieku, a kolorystyka barw klubowych również odpowiadać może najlepszym gustom.
Pomimo, że obecnie czasy świetności stadniny Kisbér wydają się odległe, to w samym miasteczku pozostało wiele, naprawdę bardzo wiele śladów sławetnej przeszłości, a zaniedbane do niedawna ogromne budynki powoli odzyskują też dawny blask. Łatwo można się o tym przekonać podczas krótkiego spaceru, a i kilka dodatkowych polskich akcentów - niekiedy z przymrużeniem oka - także się tu znajdzie.
Na zadane w tytule pytanie czy naszemu bohaterowi udało się prześcignąć swą sławą miejscowego konia trudno dać odpowiedź całkowicie jednoznaczną, bo to jednak koń stoi w centralnym punkcie miasta, a nie Pozsonyi. Zawsze można jednak dać odpowiedź nieco tendencyjną, pamiętając, że koń jest wyłącznie tutejszy, a Imre - trochę jednak jest również nasz.
O ile więc Kisbér zapisał na swoim koncie wygraną w najsłynniejszym wyścigu Epson Derby, o tyle Pozsonyi zmierzając z Cracovią po tytuł wygrał krakowskie Wielkie Derby dwukrotnie, w dodatku z łącznym bilansem bramek 8:0; no też nie najgorzej.
I tak każdy ma jak widać swoje czasy świetności, do których chciałby nawiązać.
Zapraszam zatem, aby będąc w pobliżu Kisbér zajrzeć do tego właśnie zakątka i zrobić przynajmniej jedną fotkę z wyjątkowym stadionem imienia legendarnego trenera mistrzowskich "Pasów" oraz pierwszego trenera reprezentacji Polski.
Miłych ostatków urlopów życzę - ale nigdy urlopów od Cracovii!
Paweł Mazur „depesz”
Zobacz także fotorelację z Kisbér - fot. Paweł Mazur
Zobacz także fotorelację z Kisbér - fot. Paweł Mazur
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.