PS: Zaciskanie Pasów

Filipiak i Majewski prowadzą klub ku drugiej lidze
Mówili nawet o 3 milionach złotych, a wydali ledwie 200 tysięcy. Letnie oszczędności prezesa Janusza Filipiaka i trenera Stefana Majewskiego sprawiły, że Cracovia jest blisko strefy spadkowej. Zimą będzie powtórka z oszczędzania?
Nie zanosi się, że Pasy będą szaleć na rynku transferowym. - Nie ma co opowiadać bajek. Trzeba sprowadzić co najmniej trzech piłkarzy, którzy od razu będą wzmocnieniem drużyny, bo inaczej może być z nami krucho - nie ukrywa Marcin Bojarski, jeden z najbardziej doświadczonych graczy Cracovii.
O wzmocnieniach prezes Filipiak wspominał już przed sezonem. Zapowiedział, że na transfery przeznaczy 3 mln zł. Z tych pieniędzy wydano jednak niewiele ponad 200 tys., czyli (nieoficjalnie) trzy razy mniej niż Pasy zarobiły na wypożyczeniu do Legii Piotra Gizy. Nie od dziś wiadomo, że prezes Cracovii do rozrzutnych nie należy. Sam przyznał, że największy kontrakt piłkarza Pasów to 85 tys. euro oraz wspomniał, że półtora roku temu z wyścigu po Krzysztofa Gajtkowskiego i Bartłomieja Grzelaka wycofał się przy kwocie 1,2 min zł.
Tym większe było zdziwienie, gdy Filipiak zapowiedział wydanie 3 milionów. - Na razie nie ma zawodnika, którego chcielibyśmy kupić. Ale jeśli trafi się naprawdę dobry piłkarz, zapłacimy milion, a nawet półtora miliona euro - mówił nam w lipcu Filipiak. - Ale ja nie muszę wydawać pieniędzy tylko po to, by pokazać kibicom, że je mam. Sprowadzimy tylko takich piłkarzy, jakich chce trener. To on decyduje, ja nie mam nic do powiedzenia - dodał.
W tej sytuacji w ogniu pytań znalazł się Majewski. - Wskażcie mi piłkarza wartego tych pieniędzy - odpowiadał niezmiennie.
Carlos Costly, Andrzej Niedzielan, czy Tomasz Zahorski -mogli trafić do klubu z ulicy Kałuży. Majewski nie podjął jednak ryzyka. Zdecydował się przetestować kilku anonimowych graczy z własną kartą w ręku, a dziś narzeka na zbyt szczupłą kadrę. Poziom pierwszoligowy prezentuje co najwyżej 15 jego piłkarzy.
Między innymi dzięki takim oszczędnościom Majewski zaskarbił sobie sympatię prezesa. Obaj mają bowiem bardzo podobną wizję budowy zespołu, która opiera się na sprowadzaniu młodych piłkarzy. Zgodnie z zapowiedziami prezesa, ta linia zostanie utrzymana. Podobne będzie na pewno stanowisko Majewskiego.
Ale na razie profesor nie ma głowy do piłki. Wczoraj na łamach naszej gazety przyznał, że teraz zajmuje się wypracowaniem 600 mln zł przychodów firmy Comarch. - To 20 procent więcej niż w ubiegłym roku - wyjaśnił. - Czy coś z tego zostanie przeznaczone na transfery Cracovii? W zimie na pewno kogoś kupimy, ale dziś nie będę dywagował, czy przeznaczymy na to 3 miliony, czy 0,3 miliona. W tym momencie jest to dla mnie niepoważne pytanie - uciął temat.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
logika
cybbis
18:41 / 08.11.07
Zaloguj aby komentować