PS: Trenerskie wahadło

Zawodnicy Cracovii kilka razy pokazywali, że mają dość trenera. Także kibice jasno dawali do zrozumienia, że Stefan Majewski ?musi odejść'. Dziś Pasy zagrają z Zagłębiem Lubin, które niedawno bez żadnych skrupułów pożegnało trenera, który doprowadził je rok temu do mistrzostwa.

Majewski nie raz wspominał, że to on namówił Czesława Michniewicza, aby spróbował swoich sił w trenerskim fachu. W pewnym momencie obaj panowie znaleźli się w podobnej sytuacji: wyniki poniżej oczekiwań, wyzwiska z trybun i konflikt z piłkarzami. Michniewicz obarczał winą piłkarzy, ale Majewski wzbraniał się przed takimi metodami. Efekt? Zawodnicy Zagłębia przyłożyli rękę do zwolnienia trenera, a piłkarze Pasów - dość niespodziewanie - murem stanęli za swoim szkoleniowcem.

W ubiegłym sezonie obaj osiągnęli sukces: Michniewicz zdobył z Zagłębiem mistrzostwo Polski, a Majewski doprowadził Cracovię do czwartego miejsca w tabeli. Teraz jest już znacznie gorzej, a za kiepskimi wynikami przyszła także nerwowa atmosfera w szatni. Maciej Iwański kpił po porażce z płaczącego Manuela Arboledy, a wcześniej schodząc z boiska nie podał ręki Michniewiczowi. Ale to sam szkoleniowiec podsycał konflikt, bo za słabe występy obarczał tylko piłkarzy.

Ostrą opinię na temat Michniewicza wygłosił właśnie Iwański. - Za każdym razem najpierw osiągał dobry wynik, a w następnym sezonie okazywało się, że jego drużyna nie potrafi tego obronić, że coś się zacięło i czegoś zabrakło. W odróżnieniu od trenera ciągle uważam, że my się w tym sezonie jeszcze podniesiemy - atakował pomocnik w wywiadzie dla ?Rzeczpospolitej". Tydzień później Michniewicz został wyrzucony z Lubina...

Majewski uważa, że za wynik zawsze odpowiedzialny jest trener. Ale jeszcze kilka tygodni temu sytuacji w szatni Pasów była niewesoła. Już po trzecim meczu sezonu ?Doktor" nie wytrzymał i zaaplikował piłkarzom 10-godzinne pobyty w klubie. Później był jeszcze zakaz wypowiadania się w mediach na inny temat niż własna gra. Frustrację pogłębiały słabe wyniki. Gdy wydawało się, że wybuch bomby - czytaj zwolnienie ?Doktora" - jest tylko kwestią czasu, zawodnicy zaczęli bronić szkoleniowca. - To nie trener przegrał mecz, ale my. Mieliśmy wiele sytuacji, ale nie potrafiliśmy wykorzystać żadnej z nich - mówił po spotkaniu Pucharu Polski z Arką (0:1) Marcin Bojarski. - Nam naprawdę brakuje szczęścia - dodał Dariusz Pawlusiński.

Sytuacja jest o tyle zadziwiająca, że kibice już w środę zaczęli żegnać szkoleniowca chusteczkami. Ale zawodnicy - nawet anonimowo - przestali narzekać na Majewskiego. - Jesteśmy w dołku, ale czas się przełamać. Nie ma żadnego konfliktu. Zależy nam tylko na klubie i właśnie dla Cracovii chcemy wygrywać - mówi jeden z zawodników.

Zawodnicy Pasów wiedzą, że wisi nad nimi widmo walki o utrzymanie (do strefy barażowej brakuje im dwóch punktów). - Nie przyjmujemy innego rozwiązania, niż zwycięstwo z Zagłębiem. A w przerwie zimowej należy wzmocnić skład trzema dobrymi piłkarzami, bo nasza kadra jest za szczupła - uważa Bojarski.

Za to szkoleniowiec lubinian Rafał Ulatowski liczy, że spotkanie z Cracovią będzie meczem, który znów natchnie piłkarzy wiarą w swoje możliwości. Podobnie jak to było w rundzie wiosennej. - Pamiętam dokładnie ten dzień. To był 19 marca. Przegrywaliśmy 0:2, a wygraliśmy 4:2. Wracając w tunelu do szatni spojrzeliśmy sobie w oczy z trenerem Michniewiczem i uwierzyliśmy, że będziemy mistrzem Polski. Teraz także przed meczem spojrzę każdemu mojemu podopiecznemu głęboko w oczy i może to nam pomoże - dodaje Ulatowski.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.