PS: Spotkanie nerwusa z aktorem

Iwański bez zmrużenia oka wykorzystał porywczość bramkarza gości.

Mecz w Lubinie był setnym ligowym występem Marcina Cabaja w barwach Pasów. Bramkarz Cracovii nie będzie jednak miło wspominał tego jubileuszu.

1. Zdenerwowany wykorzystanym przez Iwańskiego rzutem karnym nie pozwolił mu pobiec do bramki po piłkę, lecz powstrzymał go ni to uderzeniem, ni to mocnym pchnięciem w pierś.

2. Kapitan Zagłębia niczym wytrawny aktor padł na murawę jak rażony piorunem i chwycił się za twarz, sugerując, że właśnie w nią został uderzony.

3. Arbiter pokazał Cabajowi czerwoną kartkę, lecz wcześniej przed bramką Cracovii doszło do bijatyki, w której uczestniczyli niemal wszyscy (razem z rezerwowymi) piłkarze obu zespołów.

Kto wie, czy bardziej niż Cabajowi czerwona kartka nie należała się Radwańskiemu, który powalił na ziemię Michała Stasiaka. - To co zrobił Cabaj, to szczyt głupoty. Strzeliłem bramkę, chciałem sobie dobić piłkę, a on zamachnął się na mnie i trafił mnie prosto w klatę. Dziwię się jego zachowaniu, bo przecież dopiero co pauzował za czerwoną kartkę - komentował zajście Iwański.

Nasz brylant coraz droższy

Gwiazdka Szymona Pawłowskiego błyszczy coraz jaskiej. ?Brylantowego" pomocnika Zagłębia chcą kupić tuzy polskiej ekstraklasy. Jednak tego nie zrobią, bo ich na to nie stać. Konkretną ofertę zakupu złożył lubinianom lider angielskiej Championship (II liga) West Bromwich Albion.

Pawłowski był najlepszym aktorem sobotniego spotkania. Niemiłosiernie ogrywał doświadczonego Krzysztofa Radwańskiego, asystował przy bramce strzelonej przez Macieja Iwańskiego, po faulu na nim arbiter podyktował rzut karny, a swój świetny występ ukoronował kapitalnym golem. Pomocnik lubinian nie ma wpisanej w kontrakt kwoty odstępnego i właśnie dlatego nie jest go w stanie kupić żaden z polskich klubów.

Umiejętności Szymona dostrzegli menedżerowie z Wysp Brytyjskich. Jedna z tamtejszych agencji menedżerskich oferowała za jego transfer do West Bromwich Albion milion euro. Władze klubu liczą jednak na jeszcze większy zarobek (minimum 2 miliony euro) i jak na razie nie przyjęły tej propozycji.

Mimo zachwytów nad jego grą, Pawłowskiemu nie uderzyła do głowy ?sodowa". - Piłka idealnie skozłowała mi przed nosem. Nie mogłem zrobić nic innego, niż strzelać i bardzo się cieszę, że wyszedł z tego taki fajny gol - skromnie opisywał Pawłowski strzeloną przez siebie fantastyczną bramkę.

Nie popisał się szef sędziów Sławomir Stempniewski i referent obsad sędziowskich Leszek Saks. Desygnując na ten mecz Marcina Borskiego, zapomnieli, że kilka lat temu był on zatrudniony na etacie w KGHM, czyli w firmie, która jest właścicielem Zagłębia. To zrodziło podejrzenia, że sprzyja gospodarzom - tym bardziej że arbiter mylił się często. Nie tylko zresztą na korzyść lubinian.

- Dziwię się zachowaniu sędziego, który pokazał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę Golińskiemu. Chyba pan sędzia chciał wyrównać siły, bo innego wytłumaczenia po prostu nie ma - mówił Iwański.

Po raz pierwszy w barwach Zagłębia w ligowym meczu wystąpił Radosław Janukiewicz, który po przerwie zastąpił kontuzjowanego Aleksandra Ptaka. Nienawidzący go za przywiązanie do barw Śląska Wrocław szalikowcy Zagłębia przywitali bramkarza stekiem wyzwisk. Ten nie tylko nie przejął się bluzgami, lecz nawet zaliczył asystę przy golu Pawłowskiego.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.