PS: Paweł Brożek koronował mistrza

Wisła wygrała 175. derby Krakowa i w znakomitych nastrojach fetowała wywalczenie 11. tytułu mistrza Polski. Podopieczni Macieja Skorży swój cel osiągnęli na pięć kolejek przed końcem rozgrywek.
Wiślacy tytuł mogli świętować już w sobotę, gdy Lech pokonał Groclin, ale - jak sami twierdzili - prawdziwa radość przyjdzie dopiero po pokonaniu Cracovii.
Trener Skorża wystawił Wojciecha Łobodzińskiego, który przez ostatnie 10 dni leczył kontuzję mięśnia łydki, a jedyny trening przed meczem odbył w sobotę. - Nigdy tak nie postępuję, ale ten mecz był wyjątkowy, sztab medyczny zapewnił mnie, że kontuzja się nie odnowi. Postawiłem więc na Wojtka i nie żałuję tej decyzji - przyznał trener Skorża. Rzeczywiście reprezentacyjny skrzydłowy rozegrał swój najlepszy mecz w barwach Białej Gwiazdy, a wszyscy zapamiętają jego dwie znakomite asysty, po których Paweł Brożek dwukrotnie strzałami głową pokonał Marcina Cabaja.
- Nawet nie oglądałem spotkania w Poznaniu - przyznał Łobodziński. - Po tym meczu była chwila radości, pogratulowaliśmy sobie mistrzostwa i poszliśmy spać, bo wiedzieliśmy, jak ciężkie spotkanie nas czeka. Ja trenowałem indywidualnie już od środy, czułem się coraz lepiej i dlatego byłem do dyspozycji trenera. Miałem grać do chwili, gdy starczy mi sił. Zaliczyłem dwie asysty, a było to o tyle łatwiejsze, że w obydwu sytuacjach widziałem jak przemieszcza się Paweł i mogłem podawać tam, gdzie się go spodziewałem - dodał reprezentant Polski.
Drugim bohaterem meczu został Paweł Brożek. Napastnik Wisły udowodnił, że przerwa na ślub nie wpłynęła źle na jego formę. Umocnił się na czele klasyfikacji strzelców i pokazał, że Leo Beenhakker niekoniecznie miał rację, nie powołując go do kadry na mistrzostwa Europy. W Wiśle obowiązuje inna hierarchia niż w kadrze. Ostoją defensywy jest Arkadiusz Głowacki, a Adam Kokoszka z ławki mógł obserwować, jak gra prawdziwy stoper.
Wysuniętym napastnikiem jest Paweł Brożek, a nie Radosław Matusiak. Dariusz Dudka natomiast był wczoraj w cieniu walczącego jak lew Radosława Sobolewskiego. - Darek nie grał źle, ale zmieniłem go, gdyż liczyłem, że Tomas Jirsak zdoła popisać się jakimś dobrym podaniem do napastników - tłumaczył swoją decyzję o odesłaniu kadrowicza na ławkę rezerwowych trener Skorża.
Cracovia po raz kolejny pokazała, że jej wyniki uzyskiwane w rundzie wiosennej nie są dziełem przypadku. Pasy były znakomicie przygotowane taktycznie, a przede wszystkim nie załamały się szybką stratą gola, jak to bywało w poprzednich derbach. W pierwszej połowie znakomitą akcją popisał się między innymi Bartłomiej Dudzic, który udowodnił, że jest jednym z najszybszych napastników w lidze.
Cracovia wyrównała po bardzo dobrze rozegranym rzucie wolnym. Arkadiusz Baran dośrodkował do Przemysława Kuliga, a ten sprytnym strzałem przelobował Mariusza Pawełka. - Chciałem wyjść do piłki, ale gdy zrobiłem krok, okazało się, że nie zdążę i potem, gdy Kulig mnie lobował, nie mogłem już zapobiec stracie gola - tłumaczył Pawełek. - Mogłem zachować się inaczej. Trochę zawaliłem.
Wisła potrafiła jednak dość szybko odpowiedzieć kolejnym golem, ale do końca musiała drżeć o końcowy wynik. Już w doliczonym czasie gry przed wymarzoną szansą stanął Dariusz Pawlusiński. Pomocnik Cracovii otrzymał znakomite podanie od Kuliga, ale piłka po jego strzale głową przeleciała tuż nad poprzeczką.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.