PS: Hat trick Witkowskiego!

Cracovia - Lech Poznań 3:2

Pędzący po pierwszy w historii klubu tytuł wicemistrzowski Kolejorz wyhamował! Seria pięciu kolejnych zwycięstw została przerwana w Krakowie. Stadion przy ul. Kałuży to wyjątkowo pechowe miejsce dla poznańskiej drużyny.

Od chwili powrotu Cracovii do ekstraklasy Lech przegrał tam wszystkie cztery mecze. Miał rację Franciszek Smuda, który przed spotkaniem mówił, że wolałby grać z Legią niż z Cracovią. - Miałem jakieś takie dziwne przeczucia - przyznał Franz.

Przez wiele minut pierwszej połowy nic nie wskazywało na to, że Lech może wyjechać z Krakowa bez punktu. Goście nie grali może rewelacyjnie, ale kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Poza tym fatalnie spisywała się defensywa Pasów. Piotr Polczak, który był do tej pory jej mocnym punktem, tym razem popełniał błąd za błędem. Może zaszkodziła mu wypowiedź Stefana Majewskiego, który powiedział, że nie sprzedałby go nawet za pięć milionów.

Tymczasem reprezentant naszej młodzieżówki nie zdołał wybić toczącej się tuż obok jego nogi piłki i Marcin Zając znalazł się w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Olszewskim. Bramkarz Cracovii był bez szans. Zając jeszcze raz uciekł Polczakowi, ale tym razem stoper gospodarzy zdołał powstrzymać skrzydłowego Lecha. Inna sprawa, że zrobił to w nieprzepisowy sposób i arbiter miał podstawy, aby podyktować ?jedenastkę" oraz wykluczyć Polczaka z gry.

Tymczasem chwilę później swój popis rozpoczął Kamil Witkowski, a dodajmy, że zagrał od pierwszej minuty tylko dlatego, że kontuzji doznał Tomasz Moskała. Przy wyrównującym golu źle interweniował Krzysztof Kotorowski, który naciskany przez Dariusza Kłusa nie sięgnął dośrodkowanej przez Bartłomieja Dudzica piłki. A Witkowski stał tam, gdzie powinien...

Gdy dobiegała końca 45. minuta, rezerwowi piłkarze Lecha opuścili ławkę i udali się do szatni. Zawodnicy, którzy byli na boisku też najwidoczniej uznali, że czas już na przerwę. Tymczasem w trzech doliczonych minutach rozstrzygnęły się losy spotkania.

Pierwszym ostrzeżeniem była zmarnowana przez Witkowskiego okazja, po podaniu od Dudzica. Na ten alarmowy dzwonek lechici pozostali głusi i po chwili Witkowski celebrował skompletowanie hat tricka.

W drugiej połowie na boisku pojawił się Piotr Reiss, który w minionym tygodniu skrytykował trenera Smudę, że stawia na Hermana Rengifo, zamiast na niego. Przez 45 minut Reiss nie wykazał się niczym szczególnym. Trener Smuda nie chciał go krytykować ale widać, że relacje między nimi nie układają się zbyt dobrze.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.