PS: Dwumetrowy kadrowicz
Marcin Krzywicki: Jeszcze kilka miesięcy temu biegał po trzecioligowych boiskach. Od poniedziałku będzie trenował pod okiem Leo.
Powołanie Marcina Krzywickiego na konsultację reprezentacji i mecz towarzyski z Maccabi Hajfa zaskoczyło wszystkich. Również sam napastnik Cracovii temu nie dowierzał. - Myślałem, że chodzi o reprezentację młodzieżową, ale kiedy upewniłem się, że to Leo Beenhakker mnie wzywa, nie potrafiłem opanować radości - mówi dwumetrowy piłkarz Pasów.
Łatwiej go było dostrzec, niż o nim usłyszeć. Przecież ma wzrost koszykarza, a jeszcze dwa miesiące temu grał w trzeciej lidze. - Wielu ludzi pyta, dlaczego nie zostałem koszykarzem, siatkarzem lub piłkarzem ręcznym. A ja sporty dryblasów lubię, ale oglądać w telewizji. Zawsze chciałem być piłkarzem, jak mój tata Zbigniew, który grał między innymi w Stomilu Olsztyn i Motorze Lublin - tłumaczy zawodnik, który przy 200 cm wzrostu waży niewiele, bo 85 kilogramów.
Ma też stosunkowo niewielką stopę: numer 45 lub 46. - Zamierzam się wzmocnić fizycznie, bo treningi w Cracovii to nie to samo co w Koronowie czy Serocku. Tutaj ćwiczyliśmy naprawdę ciężko, dwa razy dziennie. Wcześniej z czymś takim się nie spotkałem - opowiada.
Jego kariera nabrała gwałtownego przyspieszenia. Dość powiedzieć, że jedzie na kadrę narodową przed debiutem w ekstraklasie. - Wszystko stało się tak nagle. Dopiero co byłem trzecioligowcem, gdy do reprezentacji młodzieżowej ściągnął mnie trener Andrzej Zamilski - zaznacza.
- Marcin może być polskim Crouchem. Mierzy dwa metry, a przy tym jest dobrze wyszkolony technicznie i całkiem szybki - mówił niedawno o Krzywickim Zamilski.
- A potem było już zaproszenie na testy do Cracovii. Szybko podpisałem czteroletni kontrakt i miesiąc później chce mi się przyjrzeć sam Leo Beenhakker. Przez dwa dni odebrałem więcej telefonów niż do tej pory - przyznaje lekko oszołomiony piłkarz.
Cracovia, kupując go za 120 tys. zł, wygrała los na loterii, a w brodę pluć mogą sobie Legia i Lechia, które również chciały pozyskać napastnika. - Wybrałem Cracovię, bo dawała mi szansę gry w ekstraklasie. Legii i Lechii bardziej chodziło, bym na początku spróbował w Młodej Ekstraklasie - tłumaczy zawodnik.
Z pewnością pomogło też to, że pochodzi z Bydgoszczy, a to przecież rodzinne miasto Janusza Filipiaka i Stefana Majewskiego. - Marcin ma doskonałe warunki i myślę, że u nas rozwinie swój talent - mówi bez zastanowienia Majewski.
Krzywicki na boisku najczęściej słyszał: Patrzcie, przyjechał Crouch. - Gdy komentarze były miłe, to się cieszyłem, bo porównywano mnie do sławnych piłkarzy: Jana Kollera, Vratislava Lokvenca, Emmanuela Adebayora czy Nwankwo Kanu. Gdy ktoś nieprzyjemnie docinał, uwagę wpuszczałem jednym, a wypuszczałem drugim uchem - przekonuje.
I podaje swoją galerię piłkarskich wzorów, wśród których dominują dużo niżsi od niego napastnicy. - Światowa pierwsza trójka to Thierry Henry za fenomenalną technikę i szybkość, Dymitar Berbatow za instynkt strzelecki oraz Zlatan Ibrahimovic za grę w powietrzu. Z polskich napastników najbardziej cenię Adriana Sikorę za szybkość i spryt, Pawła Brożka za skuteczność i Artura Wichniarka, bo strzela gole w Bundeslidze - przyznaje Krzywicki.
Grał w młodzieżówce
Zaczynał, mając 9 lat, w Zawiszy Bydgoszcz. Stamtąd jako 18-latek przeszedł do V-ligowego Pomorzanina Serock, z którym wywalczył awans do IV ligi. Przez ostatnie 1,5 roku grał w III-ligowej Victorii Koronowo. Tam wypatrzył go trener reprezentacji młodzieżowej Andrzej Zamilski.
Krzywicki zagrał w wiosennych meczach z Białorusią (2:2, strzelił gola) i z Finlandią (0:1). Wtedy do akcji przystąpiła Cracovia, wykupując go z Bydgoszczy za jedyne 120 tys. zł. Dziś jego wartość, chociaż jeszcze nie zadebiutował w ekstraklasie, oscyluje wokół 1 mln zł.
Majewski: Będzie skakał jeszcze wyżej
Pytaliście niedawno kogo polecałbym z Cracovii do kadry. Odpowiedziałem, że Wasiluk, Polczak, Kostrubała, Krzywicki i Dudzic. Jeśli będą dobrze pracować, mogą trafić do reprezentacji seniorów. Trzech z nich już tam jest.
Mówi pan, że Krzywicki przyszedł znikąd? Jak to, on jest z Bydgoszczy, tak jak ja! (śmiech). Marcin jest typowym środkowym napastnikiem. Jego warunki fizyczne określają sposób gry. Ma talent, ale musi pracować. Wszystko powinien poprawić, a zwłaszcza koordynację ruchową i grę w powietrzu. Gwarantuję jednak, że będzie skakał wyżej. Ma spore perspektywy. Takie warunki to coś nadzwyczajnego, a jest chętny do pracy, spokojny, rozsądny, więc szybko wprowadził się do Cracovii.
Marek Gilarski - Przegląd Sportowy
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
--------------------------------
cracoviapasy1
23:34 / 31.07.08
Zaloguj aby komentować