PS: Bitwa na śmierć i życie
Kości będą trzeszczały, łokcie pójdą w ruch, a do ostatniej minuty każda z drużyn szukać będzie sposobu na zwycięstwo. Pięknego futbolu może i kibice nie zobaczą, ale walki i gorących spięć z pewnością nie zabraknie.
- To będzie rzeź - mówi obrazowo Adama Banaś, obrońca Górnika Zabrze o jutrzejszym meczu swojej drużyny z Cracovią. Starcie zespołów zajmujących 14 i 15 miejsce w tabeli zapowiada się równie interesująco, jak mecze wielkiej trójki rywalizującej o tytuł mistrza Polski. Wszystko dlatego, że przegrany spadnie z ligi. Dla Cracovii i Górnika degradacja to prawie jak wyrok.
Zima transferów
Zimą oba kluby wydały łącznie około 10 milionów złotych na zakupy i kontrakty nowych piłkarzy. Wówczas wydawało się, że działacze wykonali ruch, który można porównać tylko i wyłącznie z wykupieniem dobrej polisy. Dziś jednak zasłużone firmy stoją pod ścianą. Dla drużyn to nie jest sytuacja godna pozazdroszczenia. Dla sympatyków futbolu ten stan rzeczy oznacza jednak 90 minut emocji.
- Jesteśmy niczym wisielec, który dynda, ale wciąż ma nadzieję na to, że zaraz ktoś go uratuje, podstawiając stołek - przyznaje Antoni Szymanowski, II trener Górnika.
- Zabrze to moje miasto. Tam są moje korzenie - ripostuje Artur Płatek, szkoleniowiec Cracovii, pokazując, że temperatura jest gorąca także po drugiej stronie barykady.
Prócz dylematów i niepewności jest też jednak nadzieja. Ślązacy przekonują, że skoro od trzech miesięcy żyją w ogromnym napięciu, a jednak wciąż liczą się w walce o utrzymanie, to teraz już nie mogą pokpić sprawy. I są święcie przekonani, że los będzie im sprzyjał. Przypominają też piłkarskie porzekadło o sumie szczęścia i pecha, która musi wyjść na zero. Na razie zabrzanie doświadczyli więcej tego drugiego, więc słusznie oczekują czegoś ekstra. Wiedzą też jednak, że szczęściu trzeba pomóc.
Liczą na Kołodzieja
Właśnie dlatego w ostatnich dniach trener Henryk Kasperczak kładł nacisk na trening strzelecki i na doszlifowanie stałych fragmentów gry. W końcu Górnik ma Dariusza Kołodzieja, z którego trenerzy żartują, że w nodze ma młot pneumatyczny. Tydzień temu rozbił nim mur obronny Odry Wodzisław (2:0), a teraz ma dokonać egzekucji na Cracovii.
Przy Kałuży pewnie boją się Kołodzieja, ale przy okazji straszą Dariuszem Pawlusińskim. W grudniu Górnik chciał kupić tego piłkarza. Oferta była dobra, ale zawodnik zdecydował, że ze względów rodzinnych zostanie pod Wawelem. Kamień z serca spadł trenerowi Płatkowi.
W Zabrzu się zasmucili, bo bezpowrotnie stracili szansę na wzmocnienie drużyny kosztem rywala. To jednak nie stawia zespołu Kasperczaka na straconej pozycji. Górnik w końcu ma w kadrze kilku graczy, którzy stanowią zagrożenie dla rywala. Prócz Kołodzieja są to strzelający bramki obrońca Adam Banaś, nieobliczalny Piotr Madejski, ruchliwy Robert Szczot i mający świetny przegląd pola Mariusz Przybylski.
Oczywiście Płatek, który regularnie chodzi na mecze w Zabrzu, doskonale wie, skąd może przyjść zagrożenie. Zresztą Cracovia ma swoje armaty: Bartosza Ślusarskiego, Pawła Nowaka czy wspomnianego Pawlusińskiego.
Ważna będzie nie tylko wartość sportowa, ale i psychika. Dla przykładu: Górnik już dwa razy w tej rundzie nie wytrzymał presji i przegrał z kretesem z Piastem Gliwice (0:1) i ŁKS-em Łódź (0:2). W tych dwóch spotkaniach zabrzanie zagrali bez wigoru, pomysłu i wiary. Cracovia także miała podobne momenty, przecież przeżywała trudne chwile na Łazienkowskiej (0:4), czy w derbach Krakowa. I także ze względu na wymienione potknięcia szkoleniowcy zdają sobie sprawę z tego, że odpowiednie nastawienie to połowa sukcesu.
Dlatego Płatek zabrał swoich graczy na zgrupowanie do Zakopanego i urządził tam integracyjnego grilla. Kasperczak natomiast postawił na siłę spokoju i systematyczną pracę polegającą na utrwalaniu wprowadzonych zimą schematów.
Kto przegra spada
Jeśli przegra Górnik, to spadek zabrzańskiej drużyny będzie przesądzony. Pasy będą miały lepszy bilans bezpośrednich spotkań i 3 punkty przewagi. Jeśli przegra Cracovia, to z kolei jej los będzie przypieczętowany. Strata 3 punktów do Górnika i wyjazd do Poznania na mecz z Lechem, to nie jest najciekawsza perspektywa. A remis? Bardziej się opłaca Górnikowi, ale trudno wyjść na boisko z nastawieniem gry o 1 punkt. Takie myślenie zwykle kończy się porażką.
Dariusz Ostafiński, Marek Gilarski - Przegląd Sportowy
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Pilkarze... ! ! !
-lolek-
20:57 / 22.05.09
Zaloguj aby komentować