GK: Trener od psychologii
Majewski wysłał kilku piłkarzy do szatni po 40 minutach treningu
Piłkarze Cracovii nie nudzą się przy Stefanie Majewskim. Dla niektórych z nich wczorajszy trening skończył się już po 40 minutach. - Tak było ustalone - przekonywał później trener "Pasów", choć schodzący na jego polecenie z boiska zawodnicy miny mieli nietęgie. Szkoleniowiec przerwał intrygującą decyzją wewnętrzny sparing, który trwał raptem kilka minut.
Chwilę wcześniej mocniejszy zespół (siedmiu graczy z podstawowego składu) stracił bramkę po strzale Kacpra Tatary. Okazji do rewanżu nie było - Majewski poinformował "przegranych", że mają iść do szatni. Piłkarze sprawiali wrażenie zdezorientowanych, ale karnie zebrali sprzęt i skończyli trening.
Jak ognia unikali komentarzy. - O wszystko proszę pytać trenera - powtarzali tylko. - Zna pan zasadę złotego gola? No to wie pan już wszystko. Taka była umowa - tłumaczył Majewski.
- Przed meczem rzeczywiście usłyszeliśmy, że jeżeli lepsza "jedenastka" nie zdoła utrzymać koncentracji przez 50 minut - bo tyle miało trwać to spotkanie - i straci bramkę, to może iść do szatni - precyzował potem jeden z zawodników.
Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że trener zrealizuje plan od A do Z. - Byli źli? To dobrze. Pan nie byłby wściekły po porażce? - retorycznie pytał Majewski. Przyznał, że chciał zagrać zawodnikom na ambicji, wyzwolić w nich większą motywację.
Eksperyment psychologiczny na trzy dni przed derbami? Odważna zagrywka, tym bardziej że piłkarze nie przyjęli jej z euforią. Choć byli i tacy, którzy obrócili całość w żart. - Chłopaków bolały plecy, dlatego zeszli wcześniej - wyjaśniał napastnik Kamil Witkowski. - Powinni mi podziękować, że zafundowałem im tak krótki trening - dowcipkował Tatara, strzelec bramki. - A ja specjalnie puściłem tego gola, bo koledzy we wtorek ćwiczyli bardzo ciężko i byli zmęczeni - zbliżone poczucie humoru prezentował bramkarz Marcin Cabaj. - Czy kiedykolwiek trenowałem tak krótko? Nie pamiętam - uśmiechał się Dariusz Kłus.
Kilka rzuconych w przelocie bon motów nie ukryje jednak faktu, że w zespole atmosfera nadal jest daleka od ideału.
W głowach marzenia o pokonaniu Wisły, ale na zewnątrz nie czuć i nie widać, że za kilkadziesiąt godzin piłkarzy "Pasów" czeka niezwykle ważny mecz. - Derbowa atmosfera ma być w sobotę, a nie trzy dni przed spotkaniem. Zaczekajmy z ocenami - uciął Cabaj.
Tę samą co zawsze melodię (bardzo krótkie, podawane z lekkim uśmieszkiem i czasem zaczepne odpowiedzi) grał wczoraj Majewski. - Nie możemy bać się Wisły i myślę, że znajdziemy na nią sposób. Zależy mi przede wszystkim nad tym, żeby wszyscy zawodnicy przystąpili do spotkania maksymalnie skoncentrowani. Tylko wtedy będziemy mogli pokusić się o dobry wynik - to kompilacja jego odpowiedzi na w sumie trzy pytania.
Przyznał za to, że wyjściowy skład na sobotni mecz (początek o godz. 16) jest już w zasadzie gotowy. - Prawie. Jest jeszcze jedna niewiadoma - mówił. Jaka - nie zdradził.
Tajemnicą nie jest za to, że w derbach nie zagra wracający do zdrowia po kontuzji Marcin Bojarski (w czasie treningów nadal tylko biega) i raczej Karol Kostrubała, który ze zgrupowania reprezentacji młodzieżowej wrócił z urazem kolana. - Dokładnej diagnozy jeszcze nie znam, ale szanse na grę w sobotę są niewielkie. Szkoda gadać - wzdychał z rezygnacją młody pomocnik.
Dzisiaj piłkarze Cracovii będą trenować po południu, ale wcześniej odbędzie się przygrywka do derbów: wspólna konferencja prasowa z trenerem i piłkarzami Wisły.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.