GK: Pawlusiński lubi się dzielić z synem

W meczu z Górnikiem Zabrze do podstawowego składu Cracovii wrócił Dariusz Pawlusiński, piłkarz, który w dwóch poprzednich spotkaniach - z Jagiellonią i ŁKS-em pełnił rolę rezerwowego. Zdecydowanie więc poprawił mu się humor. W dodatku drużyna wygrała.

 

- Na pewno nasze humory ostatnio nie były najgorsze - mówi zawodnik. - Ale jeszcze poprawiły się, bo potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa. Ja w minionym tygodniu mówiłem, że ciężko mi się pogodzić z rolą rezerwowego. Teraz zagrałem od początku i jest całkiem inaczej. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu trener też da mi szansę i ją wykorzystam.

Pawlusiński dość słabo zaczął ostatnie spotkanie, ale rozkręcał się w miarę upływu czasu. - Na pewno w pierwszej części gry czegoś mi brakowało - mówi Dariusz Pawlusiński. - Ogarnęła mnie jakaś niemoc, byłem ospały. Ale w drugiej połowie było już lepiej.

Pawlusiński ostatnio stal się specjalistą od rzutów karnych. Wykonał pewnie ?jedenastkę? w spotkaniu z Jagiellonią, z Górnikiem też był skuteczny. Nigdy nie był wyznaczany do strzelania rzutów karnych, ale teraz dobrze czuje się w tej roli. - Nie ma u nas wyznaczonego zawodnika do strzelania karnych - mówi pomocnik ?Pasów?. - Podchodzi ten, kto czuje się na siłach. Ja czułem się dobrze. Nikt się nie palił, więc wykonałem ?jedenastkę?. Gdy będzie więcej chętnych, na pewno się dogadamy.

To dla Pawlusińskiego dopiero drugi gol w karierze zdobyty w lidze z karnego. Gdy jeszcze był piłkarzem Bełchatowa, nie podchodził do ?jedenastek?.

Po zdobytym golu miał wreszcie okazję, by pięknie podzielić się radością z synem Dawidem, który jest trampkarzem młodszym Cracovii i na meczach podaje piłki. - Już sobie kiedyś planowałem, że jak zdobędę bramkę, to uściskam syna, ale jak zdarzyła się okazja w meczu z Ruchem, to on akurat był po przeciwnej stronie - mówi zawodnik. - Teraz to nawet nie wiem czy wiedział, że to ja wykonuję karnego, zobaczył dopiero jak ja się cieszyłem.

Radosny nastrój Pawlusińskiego i kolegów może zostać zmącony przy okazji najbliższego spotkania - bardzo trudnego - w Grodzisku Wielkopolskim. - Nigdzie nie ma łatwo - twierdzi Pawlusiński. - Dyskobolia jest na fali, ale przecież można pokonać każdego. Nie jedziemy tam na wycieczkę, ale po trzy punkty. Nie dopuszczam do siebie takiej myśli, byśmy mieli wracać z niczym. W Grodzisku Wielkopolskim nigdy nam nie szło, ale teraz może wreszcie nadejść czas, by to zmienić. Nie będziemy przecież patrzeć na to, co było rok czy dwa lata temu. Oczywiście, że trzeba będzie zwrócić uwagę na kilku zawodników - na pewno na Sikorę czy Majewskiego w środku pola.

Na skrzydle w zespole z Grodziska Wlkp. gra bardzo dynamiczny Lato. - Jeśli wystąpię, to zrobię wszystko, by wyjść zwycięsko z tej konfrontacji, a my byśmy się mogli cieszyć przed Świętami.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.