GK: Obrona bez paniki
Puchar Ekstraklasy: Cracovia wygrała po golu Witkowskiego
Cracovia potraktowała pierwszy mecz w Pucharze Ekstraklasy bez przymrużenia oka. Trener Stefan Majewski wystawił prawie najsilniejszy skład, a piłkarze biegali po boisku z ligowym zacięciem. I wygrali, choć podobnie jak w spotkaniach ekstraklasy razili nieskutecznością.
Konfrontacja, chwilami atrakcyjna, pełna groźnych strzałów i bramkowych okazji, toczyła się w bardzo specyficznej atmosferze. 2000 tysiące białostockich kibiców nie prowadziło dopingu - to ciąg dalszy konfliktu między fanami a Orange Ekstraklasą - i nad boiskiem panowała cisza jak makiem zasiał, przerywana jedynie okrzykami zawodników. Doskonale było też słychać szkoleniowców obu ekip, nie tyle nawet wykrzykujących podopiecznym instrukcje, co pomstujących na sędziego - bez dwóch zdań najsłabszego aktora widowiska.
Na przeciwnym biegunie byli bramkarze obu zespołów. To oni w pocie czoła pracowali na tytuł najlepszych piłkarzy meczu. Koniec końców podzieliło się nim dwóch golkiperów "Pasów": Sławomir Olszewski, który w podstawowym składzie zastąpił Marcina Cabaja (został w Krakowie) i Marek Pączek, który na murawie pojawił się po przerwie.
- Świetnie grałem? No może troszeczkę sytuacji wybroniłem - uśmiechał się Olszewski, który po raz ostatni w oficjalnym meczu zagrał w kwietniu w Pucharze Polski. - Wiadomo jak to jest z bramkarzami. Jeden gra, drugi siedzi. I ja na razie jestem ten drugi. Jak Dudek? Ha, ha, tylko w jakim klubie on grzeje ławę - żartował bramkarz, który efektownie bronił m.in. groźne strzały Wasiluka z rzutów wolnych.
Po drugiej stronie boiska jak w ukropie zwijał się Marcin Mańka, choć akurat jemu obrońcy zafundowali kiepskie otwarcie, bo już w 7 min gola - po podaniu Tomasza Moskały - zdobył Kamil Witkowski. Obaj napastnicy mogli zresztą zdobyć kolejne gole, ale w kilku przypadkach zabrakło im pospołu szczęścia i precyzji.
W I połowie goście kontrolowali sytuację, w II zaczęły się schody, bo Jagiellonia zaczęła napierać. - Ruszyli na nas pełną parą, ale nie spanikowaliśmy - opowiadał Łukasz Skrzyński. - Graliśmy przytomnie, z wyrachowaniem. Wyprowadziliśmy sporo kontrataków, z których część powinna zakończyć się golem. Zwycięstwo 1:0 też się jednak liczy - podkreślał obrońca "Pasów".
Bramka: Witkowski 7. Sędziował: L. Gawron z Rzeszowa. Żółte kartki: Nawotczyński, Łatka - Wiśniewski, Nowak, Baliga, Kostrubała. Widzów: 2000.
JAGIELLONIA: Mańka - Łatka, Nawotczyński, Rodnei (46 Chańko), Wasiluk - Niedziela (68 Janik), Falkowski, Marczak, Geworgian (46 Kobeszko) - Cieluch (65 Dzienis), Sotirovic.
CRACOVIA: Olszewski (46 Pączek) - Kulig, Skrzyński, Radwański - Kłus, Baran (46 Baliga) - Jeleń (46 Szczoczarz), Wiśniewski (64 Kostrubała), Nowak - Witkowski, Moskała.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.