GK: Lubią się zabawić po sylwestrowej nocy
Kiedy zaczęły się noworoczne mecze w Krakowie, dokładnie nie wiadomo, mówi się o połowie lat 20-tych. Pomysł grania 1 stycznia rzucił Ludwik Gintel, znakomity obrońca "Pasów".
Kilka razy w noworocznym treningu brał udział Krzysztof Radwański. - Chyba zagram szósty raz - mówi. - Pamiętam ten pierwszy, nie było wtedy podgrzewanej płyty, graliśmy w śniegu. Te mecze to nieodłączna tradycja najstarszego klubu w Polsce, dobra okazja, by spotkać się po zabawie sylwestrowej, przeczyścić organizm, spotkać się z kibicami.
Atmosfera jest zawsze fajna, robimy sobie żarty. Zawsze autor pierwszej bramki w nowym roku jest na czołówkach gazet. - W meczu noworocznym zdarzyło mi się już strzelić gola - mówi Krzysztof Radwański. - Nie była to jednak pierwsza bramka. Wolałbym strzelić coś dla Cracovii w lidze.
Radwański przyjdzie na mecz z sylwestra spędzanego z żoną w domu. Małżonka spodziewa się dziecka, a do rozwiązania ma dojść w styczniu.
Po raz pierwszy w treningu noworocznym będą mieli okazję wystąpić Sławomir Szeliga, Piotr Polczak, Łukasz Tupalski, Marcin Krzywicki, Mariusz Sacha.
- Z chęcią przyjadę - mówi Sławomir Szeliga. - Wiele nie słyszałem o tej tradycji, ale wiem, że każdy próbuje grać jak najlepiej, by się pokazać. Mobilizuje na pewno możliwość zdobycia pierwszej bramki w nowym roku. Uczestnictwo w meczu to obowiązek, ale bardzo miły. Sylwestra spędzam w Rzeszowie, stawię się w czwartek na zbiórce.
Zabraknie natomiast Marka Wasiluka. - Żałuję, ale nie będę mógł przyjechać - mówi zawodnik. - Zostanę w Białymstoku, bo dopadł mnie wirus i choruję. Muszę się wyleczyć.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.