GK: Kamil Witkowski: Nie boję się krzyku
Spryt, szybkość, dobry drybling - oto cechy napastnika z prawdziwego zdarzenia. Kamil Witkowski ma je wszystkie. Brakuje mu tylko jednego - goli. - W końcu zacznę je strzelać - deklaruje napastnik ?Pasów".
Sześć meczów, zero bramek. Fatalna statystyka. - Nie tak wyobrażałem sobie początek sezonu - kiwa z rezygnacją głową. - Ale z drugiej strony nie liczyłem też, że w każdym meczu będę trafiał do siatki. Wiedziałem, że nie będzie łatwo.
23-letni zawodnik zwraca uwagę na fakt, że ?nie można powiedzieć o mnie, że jestem nieskuteczny. Nie marnowałem sytuacji, tylko po prostu ich nie stwarzaliśmy". - Na pewno były rzeczy, które mogłem zrobić inaczej, lepiej, ale na pewno nie myślę sobie: nie jest dobrze, zablokowałem się - dopowiada. - Jestem optymistą, czuję, że wkrótce karta się odwróci. Z korzyścią dla mnie i dla zespołu.
Przypadek Witkowskiego wymyka(ł) się jednak ze schematycznej historii snajpera, który ma problemy ze strzelaniem goli. W kilku występach nie był sobą, a po meczu z Polonią Bytom oświadczył tajemniczo, że ma problem ? niedotyczący ani spraw osobistych, ani sportowych - z którym musi się uporać.
- To drobnostka. Było, minęło - ucina temat. Zaprzecza, że chodzi o kłopoty adaptacyjne. Kamil jest jednak małomówny, zamknięty w sobie. Introwertykowi może być ciężko zdobyć akceptację kolegów w trzęsącej się od dowcipów szatni. Ta teoria broniła się podczas treningów: na nikogo starsi zawodnicy nie krzyczeli tak głośno jak na niego.
- Na boisku to normalne, że koledzy zwracają ci uwagę. Trzeba z tym żyć. Jestem młodszy, więc staram się ich słuchać. Krzyk mnie nie deprymuje - zapewnia piłkarz. - Nie obrażam się, tylko próbuję robić swoje. Presja mnie nie zżera.
Klosz nad napastnikiem tworzy trener Stefan Majewski, konsekwentnie dający zawodnikowi szansę gry od pierwszych minut. - Zaufanie szkoleniowca to ważna rzecz - przytakuje Kamil. Czuje jednak, że czas się odwdzięczyć. Najlepiej już w meczu z Dyskobolią (sobota, godz. 18).
- Dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach dobrze na nas wpłynęły - twierdzi Kamil. - Odpoczęliśmy trochę, popracowaliśmy nad grą w ofensywie i skutecznością, więc jestem dobrej myśli. Gramy u siebie i wygramy. A ja? Ludzie życzą mi strzelenia pierwszej bramki. Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć - uśmiecha się.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.