GK: Horror w Łodzi, czyli Cracovia gubi punkty

krakowska-times

Obie drużyny plasują się w dole tabeli i choć ostatnio wygrały swe mecze, to do spokojnej sytuacji jeszcze im bardzo daleko.

Stawka spotkania nie sparaliżowała nikogo i kibice zobaczyli bardzo ciekawe starcie. Najpierw było jak u Hitchcocka -trzęsienie ziemi, a potem napięcie rosło.

Dariusz Pawlusiński udowodnił, że ma chyba patent na łodzian. W jesiennym meczu między tymi zespołami zdobył dwa gole. Wczoraj dał kapitalny początek krakowianom. Najpierw z lewego skrzydła centrował Nowak do Ślusarskiego. Ten walczył o piłkę i choć jej nie opanował, to ?Pasy" nadal prowadziły akcję - piłka została wycofana na 20 m do nadbiegającego Pawlusińskiego. Ten huknął jak z armaty i bezradny Wyparło tylko odprowadził piłkę wzrokiem.

Gospodarze jeszcze nie ochłonęli po tym ciosie, a musieli przyjąć następny. Ten, którego zabrakło w konfrontacji z Piastem - Paweł Nowak stał się motorem napędowym akcji. Wymienił ?klepkę" ze Ślusarskim, wpadł w pole karne i z 8 m posłał piłkę w ?okienko". Takiego otwarcia chyba nie spodziewał się nikt z ekipy krakowskiej...

Ale goście nie mogli się cieszyć zbyt wcześnie. Po rzucie wolnym w wykonaniu Smolińskiego w 24 min obrońcy Cracovii wybili piłkę, ale za krótko - wprost pod nogi Świerczewskiego, który z 18 m mierzonym strzałem przy krótkim słupku pokonał Cabaja.

Cracovia musiała przeżywać ciężkie chwile - bardzo groźny był atak Czerkas - Gevorgyan, po którym ten ostatni z kilku metrów nie pokonał Cabaja. Gospodarze złapali wiatr w żagle, mnożyły się akcje oskrzydlające. A tuż przed końcem I połowy groźnie z wolnego uderzał Hajto. Cabaj spisywał się jednak bez zarzutu.

Gdy idzie dobrze, nie trzeba nic zmieniać - z takiego założenia wyszedł trener Artur Płatek i Cracovia rozpoczęła drugą odsłonę w tym samym składzie. A zaczęła się ona udanie dla łodzian. Po serii trzech rogów wydawało się, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, tymczasem piłka trafiła do Radziusa, który celnie główkował z bliska.

Mecz zaczął się więc od nowa. Krakowianie ruszyli śmielej do przodu i w 60. min Papeckys uratował łodzian wybijając piłkę sprzed linii bramkowej po uderzeniu Kłusa. Po chwili jednak po koronkowej akcji Ślusarski - Sasin - Nowak, ten ostatni skierował piłkę do pustej bramki. W rewanżu ?Pasy" po uderzeniu Smolińskiego uratowała poprzeczka!

Raz po raz dochodziło do spięć pod bramką Cabaja. Gospodarze rzucili się do ataku. Desperacką interwencją popisał się Kulig, w 74 min faulując wychodzącego na czystą pozycję Gevorgyana. Nie zauważył tego arbiter.

Goście mądrze się bronili, nękali też rywala - Nowak. Ostatnie słowo należało do ŁKS-u - po strzale Kujawy piłka zrykoszetowała i zmyliła Cabaja. A w ostatniej akcji meczu Djenić z najbliższej odległości pokonał krakowskiego bramkarza.

ŁKS Łódź - Cracoyia 4:3 (1:2)

Bramki: Świerczewski 24, Radzius 54, Kujawa 88, Djenić 90+5 - Pawlusiński 12, Nowak 20, 63.

Sędziował: Górecki (Katowice). Widzów: 4000.

ŁKS: Wyparto 3 - Radzius 4, Hajto 4, Ognjanović 2, Papeckys 3 (72 Djenić) - Gevorgyan 4, Drumlak 2 (63 Kujawa), Świerczewski 4, Kascelan 2, Smoliński 3 (87 Sierant) - Czerkas 3. Trener: Grzegorz Wesołowski.

Cracoyia: Cabaj 4 - Kulig 3, Polczak 3, Karwan 3, Szeliga 3 - Pawlusiński 4 (77 Mierzejewski), Baran 3 (81 Klich), Kłus 3, Sasin 4 (90+4 Tupalski) - Nowak 5 - Ślusarski 4. Trener: Artur Płatek.

Jacek Żukowski ? POLSKA Gazeta Krakowska

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.