GK: Górą Wisła po festiwalu nieskuteczności
Derby w Pucharze Ekstraklasy choć stawki wielkiej nie miały, to cieszyły się wczoraj sporym zainteresowaniem.
Atmosfera była zatem jak na meczu ligowym, choć niestety, nie pozbawiona również stałych elementów krakowskich derbów, czyli gremialnych wyzwisk z obu stron.
Trener Wisły Maciej Skorża zaskoczył ustawieniem. Wisła zagrała bowiem trójką nominalnych obrońców, piątką w pomocy i dwójką napastników. Takim ustawieniem "Biała Gwiazda" jeszcze nie grała odkąd Skorża pracuje pod Wawelem.
W obu zespołach zabrakło kilku graczy na co dzień podstawowych. W Wiśle nie grali kadrowicze: Paweł Brożek, Rafał Boguski, Wojciech Łobodziński i Junior Diaz. Nie mógł wystąpić również kontuzjowany Tomas Jirsak.
W ekipie ?Pasów" nie zobaczyliśmy kontuzjowanych: Arkadiusza Barana, Piotra Polczaka, Krzysztofa Radwańskiego, Pawła Nowaka i Tomasza Moskały.
Od pierwszych minut Wisła całkowicie opanowała sytuację na boisku. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, stwarzali sobie raz za razem sytuacje podbramkowe. Problemem była jednak skuteczność.
Wystarczy wymienić: 9 min Sobolewski sam na sam - strzał w bramkarza, 17 min Barreto sam na sam - strzał obok słupka, 40 min Małecki sam na sam - strzał obok słupka, 43 - Barreto głową z 5 m - strzał nad bramką.
Cracovia w pierwszej części myślała prawie wyłącznie o obronie swojej bramki. ?Pasy" kontrowały bardzo nieśmiało, a większość ich ataków była ?kasowana" przez obronę Wisły. Jedyny strzał, jaki goście oddali w pierwszej części, był autorstwa Kłusa w 27 min, ale piłka minęła cel.
Druga połowa wyglądała podobnie. Wisła nadal miała przewagę, nadal stwarzała sobie wiele sytuacji podbramkowych i... nadal marnowała jedną za drugą. Już w 47 min znów sytuacji sam na sam nie wykorzystał Małecki, a siedem minut później jego wyczyn skopiował Niedzielan. W 69 min w ogromnym zamieszaniu podbramkowym piłki do siatki nie zdołał skierować Sobolewski, a w chwilę później gola strzeliła Cracovia. Tyle, że sędzia jej nie uznał, odgwizdując spalonego.
?Pasy" w końcówce meczu poczynały sobie jednak śmielej, kontrując już większą liczbą graczy i co najważniejsze kończąc swoje akcje strzałami.
Groźniejsze sytuacje ciągle miała jednak Wisła. Tak jak w 78 min, gdy tajemnicą Andrzeja Niedzielana pozostanie jak nie trafił z pięciu metrów w bramkę. Chwilę później z rzutu wolnego nie trafił w światło bramki Cantoro.
W końcu ?Biała Gwiazda" dopięła jednak swego. W 82 min do dośrodkowanej z rzutu wolnego przez Zieńczuka piłki najwyżej wyskoczył Głowacki i wpakował ją do siatki głową. To przesądziło sprawę. Wisła wygrała derby w pełni zasłużenie, a dobił ?Pasy" w doliczonym czasie Kmiecik.
Wisła Kraków - Cracovia 2:0 (0:0)
Bramki: Głowacki 82, Kmiecik 90+2. Sędziował: Granat (Warszawa). Widzów: 13.000.
Wisła: Juszczyk - Głowacki, Marcelo, Cleber (46 Zieńczuk) - Baszczyński, Cantoro, Barreto (46 Kmiecik), Sobolewski, Piotr Brożek - Niedzielan, Małecki. Trener: Maciej Skorża.
Cracovia: Olszewski - Wasiluk, Tupalski, Milosevic, Kulig - Pawlusiński, Kłus (64 Karwan), Klich (46 Krzywicki), Szeliga (89 Baliga) - Witkowski (46 Dynarek), Dudzic (46 Kaszuba). Trener: Stefan Majewski.
Bartosz Karcz - POLSKA Gazeta Wyborcza
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.