GK: Dwie minuty, które wstrząsnęły "Pasami"

krakowska-times

Wisła rozgromiła Cracovię w 179. wielkich derbach Krakowa, w których kibice zobaczyli dwie różne połowy i w których mistrzowie Polski byli w poważnych opałach. "Biała Gwiazda" rozegrała bowiem bardzo słabą pierwszą część, po której znacznie więcej powodów do radości mieli goście. Po zmianie stron wiślacy jednak wprost rozbili odwiecznego rywala, strzelając cztery bramki.

Po piątkowym remisie Legii Warszawa i sobotnim Lecha Poznań, piłkarze Wisły stanęli w derbowej konfrontacji przed szansą na załatwienie dwóch spraw naraz. Po pierwsze - ugruntowania swojej dominacji pod Wawelem, a po drugie - odrobienia części strat do wyprzedzającego ją duetu.

Warunek był jeden, trzeba było pokonać Cracovię, a zadanie jawiło się tym trudniejsze, że "Biała Gwiazda" miała pierwszy raz zagrać bez Pawła Brożka. Trener Maciej Skorża zdecydował się na duet Ćwielong - Beto, co w przypadku Brazylijczyka okazało się błędną decyzją, bowiem zaprezentował się on bardzo blado i zupełnie nie radził sobie z obrońcami Cracovii.

"Pasy" tymczasem pojawiły się przy ul. Reymonta w najsilniejszym składzie. Awizowane kontuzje Bartosza Ślusarskiego i Piotra Polczaka okazały się ze strony trenera Artura Płatka, klasyczną "ściemą", choć po zakończeniu gry trener Cracovii nadal twierdził, że kontuzje tej dwójki były prawdą. Cracovia nie miała też zamiaru padać na kolana przed wiślakami. Goście atakowali mistrzów Polski bardzo wysoko, uniemożliwiając im rozgrywanie akcji.

Pozornie zatem przewagę mieli gospodarze, ale ponieważ nie potrafili sobie poradzić z pressingiem "Pasów", więc często tracili piłkę, a akcje Wisły zakończone strzałem, można było przed przerwą policzyć na palcach jednej ręki. Jedyną metodą, jaką próbowali forsować obronę "Pasów" w pierwszej połowie wiślacy, były długie podania, z góry skazane na niepowodzenie.

Cracovia tymczasem nie szukała w ataku skomplikowanych rozwiązań. Dwoma, trzema podaniami "Pasy" zdobywały teren szybko i sprawnie przenosząc się pod bramkę Mariusza Pawełka. Fakt, nie było po tych akcjach klarownych sytuacji, ale widać było, że każdy kolejny atak taką szansą dla przyjezdnych może się zakończyć, bowiem podopieczni Artura Płatka prezentowali się lepiej również pod względem fizycznym.

Pierwsze dwa strzały oddała jednak Wisła. Najpierw w środek bramki trafił Ćwielong i Cabaj pewnie złapał piłkę. W 24 min nad bramką uderzył Małecki. I gdy można było spodziewać się przyspieszenia gry Wisły, gola strzeliła Cracovia. Trochę było w tym wszystkim przypadku, bo piłka po takim piłkarskim bilardzie trafiła na 30 metr do Sasina. Strzelcowi należą się jednak brawa za decyzję, bo uderzył na bramkę (choć autor gola przyznał po meczu szczerze, że raczej wybijał piłkę niż mierzył pod poprzeczkę), a ustawiony kilka metrów przed bramką Pawełek mógł tylko wzrokiem odprowadzić piłkę, która wpadła mu "za kołnierz", odbiła się od poprzeczki i wylądowała w siatce.

W tym momencie nie wytrzymał trener Maciej Skorża, który natychmiast zarządził zmianę. Na ławkę powędrował zupełnie bezproduktywny Beto, a w jego miejsce na boisku pojawił się Boguski. Tylko trochę rozruszało to ataki Wisły przed przerwą. Gospodarze lekko przycisnęli, ale nie stworzyli sobie ani jednej okazji na wyrównanie.

Drugiego gola mogła tymczasem strzelić Cracovia, gdy Pawlusiński wzorowo wyprowadził kontrę. Skończyło się jednak tylko na rzucie rożnym dla "Pasów".

Nie wiemy, co działo się w przerwie w szatni Wisły, ale reprymenda musiała być bardzo ostra w wykonaniu trenera Macieja Skorży. Patryk Małecki przyznał, że nawet bał się swojego szkoleniowca. Jakich słów użył ten ostatni, nie ma w tej chwili znaczenia. Dla Wisły najważniejsze jest, że przyniosło to piorunujący skutek, bo mistrzowie Polski po przerwie roznieśli Cracovię w proch i pył. Już dwie minuty po wznowieniu gry, pięknym strzałem wyrównał Sobolewski. Nad pretensjami trenera Płatka, że wiślacy nie wybili piłki w tej akcji, gdy w polu karnym leżał Diaz, spuszczamy w tym miejscu zasłonę milczenia...

Dla Cracovii strata bramki na 1:1 jeszcze nie okazała się ciosem nokautującym. "Pasy" zdołały sobie przy tym stanie stworzyć trzy okazje, z których szczególnie te Pawła Nowaka będą śniły się strzelcowi po nocach. Nowak dwa razy miał idealną szansę na to, żeby znów dać swojej drużynie prowadzenie. Nie zrobił jednak tego, a jak mówi może nieco oklepane, ale prawdziwe powiedzenie, niewykorzystane okazje się mszczą.

I na Cracovii zemściły się bardzo srodze. Między 65 i 66 minutą mieliśmy dwie minuty, które mocno wstrząsnęły "Pasami". Najpierw w potwornym zamieszaniu podbramkowym Marcelo dał Wiśle prowadzenie strzałem piętą. Piłkarze Cracovii i jej trener mocno protestowali po tym golu, domagając się odgwizdania spalonego. Jak pokazały jednak telewizyjne powtórki, o ofsajdzie nie było mowy.

Dosłownie kilkadziesiąt sekund później Boguski zagrał na lewo do Małeckiego. Ze wślizgiem spóźnił się Kulig, i wiślak stanął oko w oko z Cabajem. Szansy nie zmarnował, posyłając piłkę poza zasięgiem ręki bramkarza Cracovii. W tym momencie "Pasy" zostały rzucone ostatecznie na kolana i już nie wstały z nich do samego końca.

A Wisła grała swoje, z rozmachem, pomysłowo i zespołowo. Dowodem na to była znakomita kontra, jaką mistrzowie Polski wyprowadzili w 79 min. Zieńczuk zagrał do środka do Boguskiego, ten niemal natychmiast oddał piłkę do "Zienia", a pan Marek jak na tacy wyłożył futbolówkę Ćwielongowi, który z dwóch metrów dopełnił formalności.

W tym momencie jasne się stało, że Cracovia straciła ostatecznie szansę na jakąkolwiek zdobycz na Stadionie im. Henryka Reymana.

Dla wiślaków łyżką dziegciu były jedynie żółte kartki dla Piotra Brożka i Marcelo. Eliminują one bowiem obu z niezwykle ważnego meczu z Lechem w Poznaniu. Skoro jednak tak skutecznie udało się wczoraj załatać Maciejowi Skorży dziurę w ataku po Pawle Brożku, to można przypuszczać, że i w obronie coś wymyśli, tak żeby przy Bułgarskiej odpowiednio zabezpieczyć tyły. A na razie wiślacy mogą po Krakowie chodzić z wysoko podniesionymi głowami. Pod Wawelem nic się nie zmieniło. Nadal rządzi Wisła!

Wisła Kraków - Cracovia 4:1 (0:1)

Bramki: Sobolewski 47, Marcelo 65, Małecki 66, Ćwielong 79 - Sasin 25.

Sędziował: Tomasz Mikulski (Lublin)

Widzów: 14 000.

Wisła: Pawełek 2 - Baszczyński 3, Głowacki 4, Marcelo 3Ż, Piotr Brożek 3Ż - Małecki 4Ż, Diaz 3, Sobolewski 5 (82 Jirsak), Zieńczuk 3Ż - Ćwielong 4 (86 Niedzielan), Beto (30 Boguski 3).

Cracovia: Cabaj 3 - Kulig 2 (72 Derbich), Polczak 2, Tupalski 2, Szeliga 2 - Pawlusiński 2Ż (71 Moskała), Baran 2 (84 WasilukŻ), Kłus 2, Nowak 2, Sasin 4 - Ślusarski 3Ż. Trener: Artur Płatek.

Bartosz Karcz - POLSKA Gazeta Krakowska

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.