Fakt: Upuścili mu ćwierć litra krwi

Z pozoru niegroźne stłuczenie wyeliminowało pomocnika Cracovii
Kiedy wydawało się, że po siódmym już złamaniu nosa wróci do gry, znów dopadł go pech. Pomocnik Cracovii Jacek Wiśniewski (34 1.) w meczu Młodej Ekstraklasy z Wisłą Kraków stłukł mięsień. Efekt to ogromny krwiak i co najmniej trzy tygodnie przerwy. - Stłuczenie było potężne. Noga mi spuchła, a lekarz upuścił mi ćwierć litra krwi - opowiada o swoich kłopotach ?Wiśnia".
Była dwudziesta minuta derbów z młodą drużyną Wisły, kiedy piłkarz Pasów starł się z jednym z przeciwników. - Biegłem z piłką, gdy obrońca Wisły wykonał wślizg. Przeskoczyłem nad nim, a jednak zahaczyłem. Zderzyliśmy się na pełnej szybkości - relacjonuje piłkarz, który mimo wszystko wytrzymał na boisku do końca pierwszej połowy.
- Schodziłem z bólem kostki. Mięśnie były rozgrzane i nie wiedziałem, że stłuczenie jest aż tak wielkie. Dopiero pod prysznicem zauważyłem opuchniętą nogę - przyznaje.
Jednak najgorsze spotkało go, gdy po meczu wracał samochodem do siedziby klubu przy Wielickiej. - Noga spuchła tak bardzo, że nie mogłem chodzić ani wysiąść z auta. Doktor musiał wieźć mnie na wózku inwalidzkim - wspomina.
Potem piłkarz poddał się punkcji stłuczonego uda, ściągnięto mu ćwierć litra krwi. Dopiero po dwóch tygodniach przerwy będzie mógł rozpocząć lekkie treningi. - Do tej pory korzystałem z prywatnych zabiegów, chodziłem na basen, bo tak zalecił mi trener. Teraz zacznę lekko truchtać. Ale o grze w sobotnim meczu z Odrą nie ma mowy - zastrzega, lecz mocno wierzy w kolegów z drużyny. - Moim zdaniem w sobotę wygramy w Wodzisławiu pierwszy mecz na wyjeździe. Do końca roku dobrze byłoby zdobyć jeszcze siedem punktów, aby mieć ich na koncie dwadzieścia. W przeciwnym wypadku będzie niewesoło - dodaje na koniec Jacek Wiśniewski.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.