DP: Tama "Pasy" uszczelniona

dziennikpolski

Andrzej Iwan pytany przed meczem w Warszawie czego spodziewa się po Cracovii, odrzekł: - Jestem przekonany, że nowy trener Orest Lenczyk coś tam wymyśli na Legię. Ciekaw jestem jak ustawi grę w obronie, bo do tej pory ta formacja grała bardzo słabo.

Iwan zna dobrze Lenczyka, bo ten przez parę lat był jego trenerem. I rzeczywiście, nowy szkoleniowiec Cracovii zaczął od uszczelniania defensywy. - Muszę załatać dziury w tamie - mówił przed meczem Lenczyk. I sprytnie ustawił zespół. Czterech defensorów, przed nimi czwórka pomocników (powrót do składu Barana, trochę zaskakująca pozycja Szeligi na prawej stronie). Pawlusiński ustawiony w środku w roli "fałszywego" napastnika, a na "szpicy" Ślusarski.

Widać było, że piłkarze Cracovii mają grać blisko siebie, wzajemnie asekurować się, nie pozwalać w środku boiska na rozgrywanie akcji przez legionistów, którzy mają świetnych technicznie pomocników (Iwańskiego, Gizę). Już po pierwszych minutach można się było zorientować, że nie miała to być w wykonaniu "Pasów" rozpaczliwa obrona Częstochowy. Po przechwyceniu piłki krakowianie starali się szybko przemieszczać do przodu, atakować zagraniami na wolne pole.

I taktyka ta, zwłaszcza w pierwszej połowie, była dobrze realizowana. Legioniści mieli spore problemy, by przebić się w rejon pola karnego gości, nie mówiąc o dochodzeniu do pozycji strzeleckich. A "Pasy" po szybkich kontrach stworzyły do przerwy cztery bardzo groźne sytuacje, dwie były z kategorii stuprocentowych. We wszystkich tych akcjach nie popisał się Ślusarski.

W 9 min, po dokładnym podaniu Pawlusińskiego, miał tylko przed sobą Muchę i strzelił obok słupka. W 39 min, po akcji Derbicha, pobiegł z lewej strony sam na bramkę Legii, ale zamiast podąć piłkę do nieobstawionego Pawlusińskiego, strzelał z kąta, w nogi bramkarza Legii. Po meczu Ślusarski zdawał sobie sprawę, że pokpił sprawę. Nie chciał rozmawiać z mediami. - Bartek ma żal do siebie, przepraszał nas, ale nikt nie ma do niego pretensji - mówił po meczu Arkadiusz Baran, który w pierwszych 45 minutach miał kilka profesorskich zagrań i pokazał, że może być jeszcze mocnym punktem zespołu.

Legia w pierwszej połowie tak na dobra sprawę miała tylko jedną okazję bramkową, w 28 min po centrze Rybusa, "szczupakiem" uderzał piłkę głową aktywny Radović, ale na szczęście dla Cabaja ta minęła prawy słupek. O dziwo, trener Urban zmienił w przerwie Radovicia (wszedł na boisko Szałachowski) i, jak się potem okazało, była to zła zmiana dla Legii.

Przez pierwsze 20 minut drugiej połowy "Pasy" konsekwentnie realizowały swoją taktykę. Legioniści byli chwilami bezradni w ataku, inna rzecz, że rozgrywali akcje zbyt wolno, przejrzyście i obrona Cracovii potrafiła zawsze w porę zażegnać niebezpieczeństwo. W 57 min krakowianie znowu ładnie skontrowali, po centrze Ślusarskiego Pawlusiński, atakowany przez Komorowskiego, uderzał piłkę głową obok słupka. W tej akcji obaj zawodnicy doznali urazów głowy, Pawlusiński kończył mecz z potężnym guzem nad okiem, a Komorowskiemu po meczu założono trzy szwy.

Ale od 65 minuty wzrósł napór Legii, bardzo aktywna gra w obronie kosztowała graczy krakowskich sporo sił. Było kilka minut, w których goście zamknięci zostali na swojej połowie i ratowali się wykopami, byle dalej od bramki. Piłka jednak jak bumerang wracała na przedpole bramki Cabaja. Ten w 67 min miał szczęście, bo nienajlepiej interweniował po dalekim strzale Borysiuka, piłka odbiła się od jego ręki i poleciała nad poprzeczką. W dwie minuty później Szałachowski z 10 metrów posłał piłkę obok lewego słupka.

W końcówce Legia mocno naciskała i w 85 min mogła mówić o pechu. Po dobrym dośrodkowaniu Rzeźniczaka, Rybus strzelał z 10 metrów, nieco z kąta, ale piłka trafiła w lewy słupek i wyszła w pole, nadbiegający Tupalski kopnął ją tuż nad poprzeczką. - Nie bardzo wiedziałem co dzieje koło mnie, piłka trafiła mnie w nogę, dobrze, że nie wpadła do siatki - mówił po meczu Tupalski. W doliczonym czasie gry była jeszcze druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Rzeźniczka.

Sprawiedliwy remis W Warszawie. Krakowianie nie zdobyli punktu na Łazienkowskiej od 26 lat. Ostatnio przegrywali tutaj z kretesem. Ten wynik to duży zastrzyk optymizmu dla całej drużyny krakowskiej. - Wraz z przyjściem trenera Lenczyka pojawiły się nowe nadzieje na to, że nasza gra będzie lepsza, niż miało to miejsce w ostatnim czasie. Wierzymy w to, że z czasem będziemy coraz lepszymi piłkarzami - mówił po meczu Marcin Cabaj.

Arkadiusz Baran, Piotr Polczak, to były pierwszoplanowe postacie Cracovii w tym meczu. Ten pierwszy imponował spokojem, rozwagą, miał wiele celnych podań do napastników. Drugi wspólnie z Tupalskim zablokował w środku defensywy dostęp do bramki Cabaja. Ale nie osiągnęłaby Cracovia remisu, gdyby w sobotę cały zespół nie stanowił kolektywu.

Tama została uszczelniona, choć w paru miejscach wymaga wzmocnienia. - Zagraliśmy momentami bardzo dobrze, chwilami dobrze, a okresami bardzo źle - komentował Orest Lenczyk.

Andrzej Stanowski - Dziennik Polski

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Taktyka

Brawo Pasy! Tak powinno być w każdym meczu! Walka, walka, walka. Nawet kiedy przeciwnik jest teoretycznie i faktycznie mocniejszy, to przy dużej waleczności, konsekwencji taktyczneji chęci sukcesu można zdobywać punkty. Myślę, że prócz przygotowania taktycznego na "cały sezon", trener pownien właśnie wykazywać elastyczność i na każdy mecz indywidaulnie przygotowywać zespół do konkrestnego ustawienia i sposobu gry.

Panowie powtórzmy to w najbliższych spotkaniach (Lech i Polonia), i do przodu!

Czekamy na wzmocnienia (byle nie Matusiak!)

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.