DP: Serca nie brakuje, tylko czego?

dziennikpolski

Czy można zdobyć trzy punkty jeśli w całym spotkaniu oddaje się jeden celny strzał na bramkę rywala, wypracowuje jedną pozycję bramkową?

A właśnie tak wyglądają ofensywne statystki Cracovii w meczu z Ruchem Chorzów (dla porównania Ruch oddał siedem celnych strzałów, miał 8 pozycji bramkowych).

Piłkarze Cracovii byli po meczu bardzo zawiedzeni. Przybici. Starali się, walczyli z wielką determinacją, ale niewiele z tego wynikało.

Widać było, że bardzo chcą przełamać na wyjazdach złą passę, przywieźć do Krakowa jakieś punkty. Ale same dobre chęci i nawet wielka ambicja to trochę za mało.

- Do przerwy mieliśmy co prawda tylko jedną czy dwie sytuacje, ale nasza gra nie wyglądała najgorzej - mówił po meczu pomocnik Cracovii Paweł Nowak. - Druga odsłona była tragiczna w naszym wykonaniu. Przypominała wszystkie te nasze wyjazdy, gdzie graliśmy bardzo nieporadnie. Wszyscy pytają, w czym tkwi problem, a my nie potrafimy na to odpowiedzieć. Gdybyśmy znaleźli receptę, na pewno zlikwidowalibyśmy nasze niedociągnięcia. Jest problem z wyjazdami, trzeba to poprawić, szkoda tylko, że mówimy to przed każdym meczem.

Podobnego zdania byli inni zawodnicy Cracovii. - Zagraliśmy bardzo słaby mecz - mówił kadrowicz Piotr Polczak. Marcin Cabaj brał całkowicie winę na siebie za utratę drugiego gola.

Największym mankamentem Cracovii jest złe, nieprecyzyjne rozgrywanie piłki. Zawodnicy nie potrafią wymienić między sobą kilku podań, zbyt szybko pozbywają się futbolówki, grając najczęściej długimi, wysokimi piłkami na napastników. - Ruch grał, a Cracovia goniła za piłką - tak komentował ten mecz w Orange Ekstraklasa były trener "Pasów" Wojciech Stawowy.

Od czasów Piotra Gizy, z jego dobrego okresu, nie ma w Cracovii zawodnika, który potrafiłby poukładać grę. Choć trener Stefan Majewski ma inną filozofię, on uważa, że wszyscy gracze mają brać udział w budowaniu akcji ofensywnych.

Jeśli jednak dokładnie przyjrzeć się ligowym zespołom, to każdy z nich ma playmekera, gracza organizatora gry. Lepszego (jak Garguła w Bełchatowie, Iwański w Legii) czy nieco niżej klasy (choćby Nowacki w Ruchu, Mila w Śląsku).

Zdziwienie budziło kilka posunięć personalnych trenera Stefana Majewskiego. Jak to jest, że najlepszy strzelec drużyny (trzy gole w tym sezonie, wszystkie jakie zdobyły "Pasy) Dariusz Pawlusiński zaczyna mecz na ławce rezerwowych? Początkowo wydawało się nam, że Pawlusiński nie grał od pierwszych minut, bo miał lekki uraz. Ale trener Majewski na konferencji prasowej wyjaśnił, że to nie uraz zatrzymał Pawlusińskiego na ławce rezerwowych. Jeśli już trener postawił na Marcina Krzywickiego w ataku, to dlaczego Pawlusiński nie zaczął meczu na swojej koronnej pozycji prawoskrzydłowego?

Majewski posadził na ławce rezerwowych obrońcę Michała Karwana, który w dotychczasowych czterech meczach był najrówniej grającym defensorem Cracovii. Wprowadził go na boisko na trzy minuty przed końcem na pozycje defensywnego pomocnika. Co to miało dać?

Niepokoi jeszcze jeden fakt, nie pierwszy to mecz, w którym im bliżej końca meczu, tym "Pasy" jakby traciły siły. To rywal był w końcówce świeższy, częściej i groźniej atakował. Czyżby upadł mit o bardzo dobrym przygotowaniu fizycznym zawodników Cracovii przez trenera Majewskiego?

A może to bardziej leżało w sferze psychicznej? Piłkarze Cracovii, widząc swoją nieporadność, z każdą minutą tracili wiarę w uratowanie choćby remisu.

Czy ambicja i dobre chęci wystarczą na Legię?

Andrzej Stanowski - Dziennik Polski

.

W niedzielę trener Majewski zarządził trening

dziennikpolski

W sobotę piłkarze Cracovii mieli odnowę, a wczoraj trenowali na boisku przy ul. Wielickiej. Zawodnicy głównie biegali.

Wśród ćwiczących nie było Marcina Krzywickiego, który ma mocno stłuczony mięsień. Nadal nie trenuje Węgier Arpad Majoros, któremu odnowił się uraz kostki i do gry wróci nie prędko.

Wśród ćwiczących był natomiast obrońca Krzysztof Radwański, który nie zagrał w piątek w Chorzowie przeciwko Ruchowi z powodu krwiaka na udzie.

- Na szczęście krwiak ustępuje, w niedzielę mogłem już biegać, choć nie mam jeszcze pełnego wyprostu nogi. Ale jest zdecydowanie lepiej i w poniedziałek powinienem już normalnie trenować z kolegami i brać udział w zajęciach z piłką - powiedział nam Krzysztof Radwański.

DP Należy Pan do "żelaznych" graczy Cracovii, grał Pan w blisko 50 ligowych spotkaniach pod rząd, w ostatnim sezonie nie opuścił Pan ani jednego meczu, ba ani jednej minuty...

- Jakoś kontuzje mnie mijały, ostatni raz pauzowałem w jesieni 2006 roku, wtedy nie zagrałem w dwóch meczach.

DP Oglądał Pan mecz kolegów z Ruchem w telewizji? Jaka jest Pana opinia na temat tego spotkania?

- Tak, strasznie się denerwowałem, po 45 minutach liczyłem, że wywieziemy z Chorzowa jakieś punkty, może punkt. Ale jak straciliśmy gola, nasza gra siadła.

DP A teraz przed wami spotkanie z Legią?

- Będzie ciężko, w trzech meczach legioniści zdobyli komplet punktów, strzelili siedem bramek, nie tracąc żadnej. Ale taki rywal dodatkowo mobilizuje. Trzeba będzie wyjść na boisko i walczyć do upadłego.

Tyle Krzysztof Radwański. Ćwiczył także z kolegami Kamil Witkowski, który wraca do zdrowia po operacji obojczyka. Biega, kopie w piłkę, ale nie uczestniczy jeszcze w wewnętrznych gierkach. Być może weźmie w nich udział już w tym tygodniu. Na przełomie września i października powinien być do dyspozycji trenera.

AS - Dziennik Polski

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

!!!!!!


Dziwie sie tym ....

lolek

12:50 / 15.09.08

--- ktorzy przychodza na stadion , pamietam jaka sile czynu mial ten tlum ludzi z "Kaluzy 1 "
-- Gdzie sie podzialy wasze ambicje ,to teraz sie wszystko tylko opiera na pisaniu w internecie i zaledwie okrzykach na stadionie.... !?
-- LUDZIE DO BRONII ! ! !

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.