DP: Gola Gola sędzia nie zauważył
BEŁCHATÓW - CRACOVIA 3-0 (1-0)
1-0 Ujek 16 min, 2-0 Garguła 82 min, 3-0 D. Nowak 85 min
Sędziowali: Piotr Pielak jako główny oraz Paweł Sokolnicki i Marcin Anisiewicz (wszyscy Warszawa).
Żółte kartki: Kuklis (64, faul na Klichu) - Kłus (43, faul na Golu).
WIDZÓW 2500.
BEŁCHATÓW (1-4-5-1): Kozik 6, Jarzębowski 6, Cecot 6, Drzymont 5, Popek 6, D. Nowak 8, (88 Cetnarski), Rachwał 6, Gol 6, Garguła 7, Kuklis 6, (72 Adamiec), Ujek 6.
CRACOVIA (1-4-4-1-1): Olszewski 5, Kulig 5, (83 Kaszuba), Polczak 4, Tupalski 5, Wasiluk 4, Pawlusiński 5, Klich 6, Kłus 5, Radwański 4, (54 Snadny) 3, P. Nowak 7, Witkowski 4, (76 Dudzic).
Na razie jest tylko nadzieja. Przyszła do piłkarzy Cracovii razem z trenerem Arturem Płatkiem, szybko miała przynieść odbicie od dna, ale to nie takie proste... W drugim ligowym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca "Pasy" poniosły drugą porażkę i już wiadomo, że po trzeciej z rzędu kolejce, zerkając na tabelę, odnajdą się na samym jej końcu.
W Bełchatowie sił krakowianom starczyło na 80 minut. Całkowite "wyłączenie prądu" nastąpiło z chwilą utraty drugiego gola. Wtedy umarła nadzieja na remis, o który - trzeba to przyznać - Cracovia w drugiej połowie walczyła. Co więcej: w 75 minucie nawet do niego doprowadziła! Rzecz w tym, że sędzia Piotr Pielak nie zauważył zdobytej przez gości bramki. Po centrze Marka Wasiluka z lewej strony bełchatowianin Janusz Gol rzucił się na piłkę głową, oddając strzał na własną bramkę. Krzysztof Kozik popisał się wprawdzie refleksem, ale futbolówkę zatrzymał już za linią bramkową. Gra nie została przerwana.
Nie tylko o tę decyzję miał pretensje do arbitra Artur Płatek. - Pierwszą bramkę straciliśmy po faulu, który należał się nam, powinny być dwa rzuty karne dla obu drużyn. To nie była praca, ten pan przeszkadzał zawodnikom - mówił po meczu, którego końcówkę oglądał już nie w towarzystwie rezerwowych piłkarzy, bo w 87 min Piotr Pielak usunął go z boksu za komentowanie swoich decyzji.
Rachunki krzywd chyba jednak w tym meczu były równe. Bo Cracovii być może jeden karny się należał (45 minuta, gdy Edward Cecot wpadł na Pawła Nowaka), ale dla GKS-u powinny być dwie "jedenastki". W obu przypadkach po zagraniach Piotra Polczaka, który w 34 min odepchnął w powietrznej walce Dawida Nowaka, a w 43 min walcząc w polu karnym z Mariuszem Ujkiem, trafił w piłkę ręką.
Gospodarze prowadzili od 16 minuty. Ta bramka była prostą konsekwencją ich przewagi w pierwszym kwadransie, w którym goście grali dokładnie tak, jak nie powinni. Dali się zepchnąć do obrony, a na dodatek popełniali przewinienia, które owocowały rzutami wolnymi dla Bełchatowa - czyli czymś, czego krakowianie mieli unikać. No i właśnie po wolnym padł gol.
Jeszcze przez 10-15 minut GKS z dużą łatwością przedostawał się w pobliże bramki "Pasów". W ekipie gości zdecydowanie ponad przeciętność wybijał się Paweł Nowak, ustawiony tym razem bardzo ofensywnie. Brał odpowiedzialność na swoje barki, wygrywał pojedynki "1 na 1", ale wsparcie od partnerów miał niewielkie. Dopiero gdzieś po półgodzinie odważniej zaczęła grać cała Cracovia, co było z pewnością efektem stonowania ataków GKS-u.
Mimo wszystko pierwszą połowę "Pasy" skończyły z ledwie tylko jednym strzałem w "światło" bramki (Marka Wasiluka z wolnego) i z zerem w rubryce "sytuacje bramkowe".
- Gramy nerwowo, momentami źle, niespokojnie, nieskutecznie - pieklił się w przerwie napastnik Bełchatowa Mariusz Ujek. W 52 min mógł podwyższyć na 2-0, ale w polu karnym świetną, czystą interwencją unieszkodliwił go Łukasz Tupalski. Cracovia akcję a la Bełchatów - taką z kilkoma szybkimi podaniami, owocującymi dojściem w pole karne - przeprowadziła wreszcie w 56 minucie. Brali w niej udział Paweł Nowak i Dariusz Pawlusiński, a nieudanym podaniem głową zakończył ją Mateusz Klich.
W tym momencie wypada się zatrzymać, bo to ostatnie nazwisko nie wszystkim musi być znane. A mówimy o piłkarzu, który znalazł się wczoraj w podstawowym składzie "Pasów", pełniąc razem z Dariuszem Kłusem rolę środkowego, defensywnego pomocnika. W swoim debiucie w ekstraklasie 18-letni Mateusz (jest wychowankiem Tarnovii) został wystawiony na naprawdę ciężką próbę. Wiele razy bowiem znajdował się w tym samym miejscu na boisku, co reprezentant Polski Łukasz Garguła. Jasne, że Klichowi było z nim trudno walczyć, ale to bynajmniej nie oznacza, że po debiucie powinien płakać. Przeciwnie: w grze Mateusza nie było śladu tremy, śladu bojaźni przed przeciwnikami znanymi dotąd tylko z ekranu telewizora. Klich wiele piłek stracił, ale niejedną też wywalczył. Oglądając gracza z numerem 43, wcale nie odnosiło się wrażenia, że to nieopierzony junior.
Gra w drugiej połowie była dość chaotyczna z obu stron. Cracovia trochę bezładnie, ale atakowała. Po 65 minucie, która przynosiła kryzys w poprzednich meczach, piłkarze "Pasów" nie zwolnili, ale siły kończyły się - o czym świadczyły sytuacje dla GKS-u. Co ciekawe, gospodarze dopiero w 67 minucie wywalczyli pierwszy rzut rożny (krakowianie mieli w tym momencie na koncie trzy kornery), po chwili o mało co nie zdobyli gola. Dawid Nowak, strzelając z bliska, trafił jednak w Olszewskiego. Gdyby kopnął do siatki, mielibyśmy kolejny temat do dyskusji o wypaczeniu wyniku przez sędziego, bo zanim skrzydłowy Bełchatowa oddał strzał - zagrał piłkę ręką.
To zdarzenie nastąpiło po centrze Garguły, podobnie jak nieudana "główka" Jacka Popka (72 min). Po chwili widzieliśmy to, o czym było już powyżej: przebojowa akcja Wasiluka i "główka" Gola, po której sędzia gola dla Cracovii nie uznał.
"Pasy" postraszyły jeszcze miejscowych po rzucie rożnym (77 min). I to był koniec. To znaczy skończyła grać Cracovia...
Jak padły bramki
1-0 Z rzutu wolnego, 40 m od bramki, Garguła dośrodkował w pole karne. W tłoku bardzo dobrze zagłówkował Popek, Olszewski rzucił się w dolny róg, zdołał odbić ręką piłkę. Wpadł na nią jednak Ujek (nie zdążył powstrzymać go Kulig) i kopnął nad bramkarzem "Pasów".
2-0 Garguła ze środka wypuścił w bój, na prawą stronę pola karnego, D. Nowaka. Ten poczekał, aż "Guła" pobiegnie pod bramkę. Przy centrze, równoległej do linii bramkowej, nie przeszkodził mu Polczak i Garguła z 4 m wbił piłkę do siatki.
3-0 Gol przechwycił piłkę w środku boiska i prostopadłym podaniem "uruchomił" D. Nowaka. Ten w sytuacji sam na sam z Olszewskim popisał się efektownym strzałem w bliższy, górny róg.
Tomasz Bochenek - Dziennik Polski
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.