Jurij Szatałow: - Namawiam piłkarzy: pobijcie się w szatni!
- Mówię im: pobijcie się w szatni, wyjaśnijcie sobie wszystkie sprawy, bo tak dłużej nie może być... - mówi dla Terazpasy.pl trener Cracovii Jurij Szatałow .
- Po przebiegu treningu widać, że szykuje Pan małą rewolucję w składzie na mecz z Polonią Warszawa...
- Dlaczego?
- Na środku obrony próbował Pan Arkadiusza Radomskiego...
- Na każdym treningu próbujemy różnych rozwiązań. Jednym z nich było ustawienie z Radomskim na stoperze.
- W ataku znowu próbuje Pan Dudzica...
- Wielkiego wyboru nie mam... Saidi na pewno się nie nadaje na tę pozycję, co udowodnił w poprzednich meczach. Jego miejsce jest na boku.
.
.
- Po tym co zespół zaprezentował w Chorzowie widać, że coś trzeba zmienić...
- To co nam nie wychodzi, biorę na siebie... Nie wiem czy ja nie potrafię, czy mamy taki materiał, że nie można dotrzeć do drużyny żeby grała z pełnym zaangażowaniem. Żeby nawet nie grali w piłkę, a pokazali pełne zaangażowanie! Nie wiem czym to jest spowodowane. Czy to jest aż taki stres? Stres, stresem, ale... Niechby był przez pięć minut, ale potem trzeba grać...
- Stres, który paraliżuje zawodników nie świadczy o nich najlepiej. To są profesjonalni piłkarze...
- Trochę już siedzę w piłce. Od 6 roku życia jest tego już ponad 40 lat i potrafię wyczuć kiedy zespół jest zestresowany, a kiedy nie. Gdy mieliśmy bardzo duży dystans do rywali to wszystko było super i nie widziałem żadnego stresu. Teraz nawet zawodnicy z bardzo dużym doświadczeniem zachowują się zupełnie inaczej. Nie chcę zwalać całej winy na zawodników, ale żeby nie pokazać na boisku pełnego zaangażowania...?! Trudno mi to zrozumieć.
- Nadmierny stres w zespole pojawił się wtedy, gdy znacznie zmniejszył się dystans punktowy do rywali?
- Kiedyś któryś z dziennikarzy zauważył, że jeśli dogonimy rywali to pojawi się stres. Odpowiedziałem, że najprawdopodobniej tak będzie. I tak się stało. Kiedyś przeżywałem podobną sytuację. Graliśmy o mistrzostwo. Zespół doskoczył na dwa punkty do lidera i... koniec - zespół przestał grać.
- W sytuacji ocenianej jako beznadziejna wystarczyło zostawić trochę potu na boisku i nikt nie miałby większych pretensji. Gdy pojawiła się realna szansa na utrzymanie, liczy się przede wszystkim wynik...
- Tak. Poza tym wróciliśmy do obrony która grała jesienią. Znowu Jarabica, znowu Kosanović, znowu Suart... Zawsze mówiłem, że dla mnie podstawą w drużynie jest obrona. Jeśli w czwórce obrońców cokolwiek się nie układa to zaczynają się duże problemy... Wypadł nam Nawotczyński i nie ma lidera w obronie. Vule Trivunović nie rządzi. Rozmawiają z Kosanovićem w tym samym języku, ale przed meczem nie zamienili ze sobą ani słowa...
- Rozumiem, że brakuje piłkarza, który byłby niekwestionowanym liderem obrony?
- Tak... Niestety nie mamy takiego piłkarza. W obronie jest cicho. Popatrzmy na bramkę jaką straciliśmy w Chorzowie. To bramka z meczu juniorów młodszych... Chociaż pewnie juniorzy młodsi nie popełniają takich błędów. Trudno je eliminować z gry bo w każdym meczu nasi obrońcy popełniają inne, szkolne błędy... Ale popatrzmy kogo my mamy w obroni? Struna - bez doświadczenia. Kosanović - bez doświadczenia. O Suarcie można powiedzieć to samo. Ale... nie ma co narzekać. Mamy taki materiał jaki mamy i musimy sobie poradzić.
- Przed meczem z Polonią Warszawa Cracovia ma już 6 punktów straty do Polonii Bytom tak więc - podobnie jak przed rozpoczęciem rundy wiosennej - niewiele jest do stracenia...
- Taka sytuacja będzie do ostatniej kolejki. Trzy zagrożone zespoły będą wygrywać, będą remisować, będą przegrywać...
- Chodzi mi o reakcję zawodników na sytuację w tabeli. Sytuacja jest taka, że trzeba wszystko postawić na jedną kartę, trzeba zagrać va banque, nie można tego odkładać na następny mecz, na następną kolejkę...
- Mam nadzieję, że tak będzie. Tak nastawiam zawodników. Mobilizujemy się przed każdy meczem. Dlatego dziwię się, że czasami tak to wygląda. To jest pierwsza sytuacja w której mój zespół nie jest w pełni zaangażowany w grę. Wiem, że oni chcą, ale z jakiegoś powodu nie potrafią tego zaangażowania pokazać na boisku. To mnie dziwi najbardziej. Wcześniej z czymś takim się nie spotkałem.
- Po meczu z Zagłębiem powiedział Pan, że nie może Pan zbyt często osobiście mobilizować zawodników, bo nie będzie przynosić to zamierzonego skutku. Czy widzi Pan w sobie jeszcze rezerwy, które pozwoliłyby Panu po raz kolejny zmobilizować zespół?
- Rozmawiałem o tym z kilkoma zawodnikami i mam nadzieję, że oni zmobilizują zespół w szatni. Staram się, żeby mobilizacja wyszła od samego zespołu, żeby zespół sam nakręcił się w szatni.
- Z którymi piłkarzami Pan rozmawiał?
- Rozmawiałem ze starszymi zawodnikami, z tymi, którzy więcej grają...
- To mogą być tylko Polacy...
- Tylko.
- Ale w szatni Cracovii Polaków jest coraz mniej, są w mniejszości...
- Moim marzeniem jest mieć zespół złożony z Polaków... Charakter drużynie nadaje szatnia. Jeśli to ja będę wszystko z góry narzucał, to będzie to sztuczne. Ja mogę nadać kierunek, ale muszą to pociągnąć liderzy. Na treningach jest OK. Zostaje godzina do meczu i... robią się zupełnie inni ludzie.
- To dziwne, bo są to profesjonalni piłkarze. Wiedzieli, że przychodzą do drużyny, która będzie walczyła o utrzymanie...
- Mnie też to dziwi. Niektórzy pewnie przychodzili, bo myśleli, że już... Pogramy sobie... Ja tak to odbieram, dla mnie tak to wygląda. Dla mnie najważniejszym elementem w piłce jest zaangażowanie. To element do którego ja w ogóle nie powinienem nikogo namawiać!
- Gdy Pan przychodził do Cracovii to mówił Pan, że w prowadzeniu zespołu będzie zarówno kij jak i cukierki? Co byłoby dobre w obecnej sytuacji?
- Stosowałem już obie metody. Dla niektórych piłkarzy skuteczniejszy jest bat, a dla innych cukierki. Ale atmosfera w zespole naprawdę jest dobra. Nie ma żadnych podziałów, nie ma sytuacji, że ktoś z kimś się bije. Nie ma tego. Nawet namawiam piłkarzy: pobijcie się w szatni! Mówię im: pobijcie się w szatni, wyjaśnijcie sobie wszystkie sprawy, bo tak dłużej nie może być...
- Pod względem motywacyjnym to największe wyzwanie w Pana karierze trenerskiej? Pracował Pan już z podobną grupą ludzi?
- Na pewno jest to największe wyzwanie. W Bytomiu wystarczyło pstryknąć i wszystko wybuchało. Niektórych piłkarzy nawet nie zapraszałem na zajęcia motywacyjne, bo tak byli zmotywowani...
Rozmawiał: Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Szatałow- profil hormonalny i samotność długodystansowca.
bbn
10:45 / 07.05.11
Zaloguj aby komentować